czwartek, 16 maja 2013

Louis. ♥

Z cyklu LITERATURA BEZSENSOWNA. Czyli taka prosta, bez zbędnego zapętlenia akcji, zrozumiała dla 99% procent społeczeństwa posługującego się językiem polskim. Czasem nachodzi mnie wena na bezsens pozbawiony głębszej fabuły i wtedy powstają takie oto wywłoki jak ta. A teraz... czytajcie ^^
Pozdrowienia dla pani Nakoniecznej! xD
#PolishDirectionersNeedWhereWeAreTour2014 ♥
KLIK.♥


   Było gorąco, a dookoła ani kawałka cienia. Louis położył się przy fontannie i zaczął się opalać. A ja siedziałam zaraz przy nim i czytałam książkę. Od czasu do czasu na moje rozgrzane ciało spadały leniwe krople wody z fontanny. Było jednak tak okropnie ciepło, że prawie słyszałam jak woda skwierczy spotykając się z rozgrzaną skórą mojej ręki. Nie było mowy o jakimkolwiek orzeźwieniu.

- [T.I.]...? - usłyszałam zaspany głos Louisa.
- Co chcesz?
- Poszłabyś kupić mi loda? - uniósł się na łokciach i posłał mi błagalne spojrzenie znad okularów przeciwsłonecznych. - Dam ci pieniądze, a jeśli chcesz, to będziesz mogła kupić nawet dla siebie.
- Jesteś głupi - prychnęłam.
- Ktoś musi - uśmiechnął się bezczelnie. - To jak, idziesz?
- Chyba śnisz. Nigdzie się stąd nie ruszam - odparłam i zatopiłam się w lekturze.

   Lou zamknął się na chwilę i wrócił do poprzedniej pozycji. Wyglądał jakby nad czymś myślał, co w jego przypadku było bardzo rzadkim zjawiskiem. Niemal słyszałam jak koła zębate powoli przekręcają się w jego głowie.

- Nie myśl tak już, bo ci się mózg przegrzeje - zarechotałam i zanurzyłam rękę w brązowych włosach chłopaka.
- Jesteś bezczelna, nie masz za grosz szacunku, do starszych - załamał ręce i powoli podniósł się z murka. - Nie to nie, idę sam.
- Ok - mruknęłam.
- I nawet nie masz co liczyć na to, że się z tobą podzielę! - krzyknął i wymierzył we mnie swój ogromny palec wskazujący. - Nic ci nie dam. Nic, rozumiesz?
- Ok - zaśmiałam się.
- No! To idę!
- Idź.
- I nic ci nie dam! Zapomnij, nawet jakbyś błagała mnie na kolanach.
- No dobra, ale idź już sobie - wygoniłam go.

   Gdy tylko zniknął mi z oczu, zabrałam z murka koszulę na której leżał i zwinęłam ją tak, żeby służyła mi za poduszkę. Wygodnie ułożyłam się na jego miejscu i wróciłam do czytania. Nawet nie zdążyłam przeczytać jednego zdania, kiedy zauważyłam cień nieuchronnie zbliżający się do mnie.

- Kupiłem ci loda - usłyszałam głos Louisa. - Nie ma za co - wyszczerzył się i podał mi czekoladowo truskawkowo śmietankowo kawowy przysmak.
- Jeszcze przed chwilą mówiłeś, że nie mam na co liczyć - zaśmiałam się i delikatnie liznęłam truskawkową gałkę.
- Widzisz co miłość robi z człowiekiem - uśmiechnął się i usiadł obok mnie, splatając nasze dłonie w silnym uścisku.
- Widzę widzę. Przynajmniej nie jesteś taki leniwy jak wcześniej - odparłam i cmoknęłam go w policzek.

   Przez chwilę siedzieliśmy w milczeniu, obserwując ludzi przechodzących akurat przed nami. Na szczęście nie tylko my byliśmy tacy głupi, żeby siedzieć w niemal czterdziestostopniowym upale na dworze. Zaczęłam sobie myśleć o tym jak takie temperatury wytrzymują mieszkańcy Afryki. I doszłam do wniosku, że jednak dobrze, że żyjemy w Europie.
   Z tego całego zamyślenia wyrwał mnie Louis.

- [T.I.], a czy my kiedyś będziemy mieć dzieci?
- Kiedyś... - zachichotałam.
- A będziesz chciała zostać moją żoną? - spytał nagle i ukląkł przede mną.
- Louis? - zdziwiłam się i spojrzałam mu w oczy. - Co powiedziałeś?
- Czy będziesz chciała nosić kiedyś moje nazwisko? Być moją żoną? Wyjść za mnie? - powtórzył.

   Spojrzałam na niego jeszcze raz i jeszcze raz, upewniając się, że nie żartuje. Delikatnie skinęłam głową.

- [T.I.]?
- TAK! - krzyknęłam. - Tak głupku, oczywiście że zostanę twoją żoną!

   Rzuciłam się mu na szyję i obdarzyłam jego piękne usta tysiącem pocałunków. Spojrzałam w jego piękne szaro-niebieskie oczy i je również pocałowałam. Poczułam, jak Louis wkłada na mój palec pierścionek. Wystawiłam rękę przed siebie i z zachwytem podziwiałam jak ogromny brylant w kształcie serca mieni się w słońcu. Po twarzy zaczęły płynąć mi łzy.

- Kocham cię debilu - szepnęłam.
- A ja ciebie bardziej - odszepnął i pocałował mnie najmocniej na świecie.

A.♥

10 komentarzy:

  1. świetny. nie da się go opisać. no po prostu bomba

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny c: wg mnie fabuła może jest prosta, ale to nie znaczy, że zła :D bardzo dobrze, że taka treściwa ;)) kooochaaam xx.

    OdpowiedzUsuń
  3. cholernie słodki !
    uwielbiam takie :) x

    OdpowiedzUsuń
  4. Awww :3 Cudo! :) Zapraszamy do nas http://justdreamabout1d.blogspot.com/ ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. sdvbdubdsubvudsvbiu *_____________________________*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojeeeej <3 kocham wzruszylam sie <3
    Angela.

    OdpowiedzUsuń
  7. Super super super *,* Opisujesz związek, w jakim właśnie chciałabym być w przyszłości :) Czekam na następne imaginy z Lou <3 :))

    OdpowiedzUsuń
  8. hguehgweuinfwedvcwjdnwofurgnwr- to moja reakcja ;D no porpostu zajebisty *_*

    OdpowiedzUsuń
  9. na szczęście nawet w chorobie zaliczam sie do tych 99% społeczeństwa, bo czytałam ten imagin dzisiaj już dwa razy i za każdym razem rozumiałam wszystko!! muj musk taki mondry:")
    louis taki wredny samolub kurcze blade, sie nie chciał podzielić menda jedna... jego szczęście że potem sie jednak namyślił.. on jest jak baba z napięciem przedmiesiączkowym.. zmienia zdanie w sekundę. i nastrój tez; o
    nie moge czytać tego fragmentu o lizaniu loda bo mam kurde skojarzenia .____. ja se debil
    i zawsze sie zastanawiam jak ona go pocałowała w oczy.. jeszcze tego nie ogarnęłam ;;
    kckckckckckckc
    menda mumineg

    OdpowiedzUsuń