niedziela, 22 grudnia 2013

Lou. 1

NO HEJ MISIACZKI!
Dzisiaj tak z innej beczki, zupełnie nowy i inny imagin, tym razem z Louisem w roli głównej. Dodaję go specjalnie na zamówienie @badgirl_roni (FOLLOW! <3) i.. mam nadzieję, że Wam się spodoba. :)
Przepraszam, że tak strasznie długo niczego nie dodawałam, ale miałam kolejny egzamin w muzycznej i praktycznie nie robiłam nic poza ćwiczeniem na skrzypach, jedzeniem i spaniem. Poza tym, straciłam moją jedyną kopię 6 części Hazzy [*] :'(
Dobra, póki co nie życzę Wam "wesołych świąt", bo mam zamiar dodać coś jeszcze przed Wigilią. Oby do tego doszło. :*

KLIK.♥


- Tomlinson - powiedział znudzonym tonem nauczyciel. - Tomlinson?
- Nieobecny - odszepnęło kilka osób, a na ich twarzach było wymalowane skonsternowanie, współczucie i.. smutek?
- Przepraszam [T.I.], wobec tego będziesz musiała usiąść dzisiaj sama.
- W porządku - wymamrotałam niewyraźnie i szybko zajęłam swoje miejsce.

   W klasie rozległy się ciche szepty. Uczniowie siedzący w klasie posyłali sobie znaczące spojrzenia. Niektóre dziewczyny chichotały i patrzyły na mnie z zaciekawieniem.
   Wiedziałam że tak będzie. Często zmieniałam szkoły i doskonale wiedziałam z czym to się wiąże. Ludzie patrzą na ciebie jak na przybysza z kosmosu, na początku omijają cię szerokim łukiem, boją się odezwać, dotknąć, a nawet uśmiechnąć do ciebie. Liczy się pierwsze wrażenie jakie na nich wywołasz. Wydaje mi się, że w tej szkole nie udało mi się przekonać zbyt wielu osób do siebie. Ciekawe czy w ogóle uda mi się z kimkolwiek zaprzyjaźnić. Ale dobra, to nieważne. I tak za niedługo stąd zniknę.
   Moi rodzice cały czas uciekają przed komornikiem po całej Europie. Nigdzie nie mieszkaliśmy dłużej niż rok. Na początku było to okropnie uciążliwe; czasami mama budziła mnie o drugiej nad ranem i kazała pakować walizki, a dwie godziny później nasze mieszkanie było już puste, a my jechaliśmy nie wiadomo dokąd.
   Opadłam na krzesło z cichym westchnięciem i powoli wypakowałam książki. Czułam na sobie ciekawskie spojrzenia innych osób. Jedni patrzyli na mnie przyjaźnie, inni z dystansem, jeszcze inni z niechęcią... Nie przejmowałam się tym. W tym momencie ciekawiło mnie to, dlaczego na wspomnienie o "Tomlinsonie" wszyscy zareagowali tak.. dziwnie. Coś z nim nie tak?

- Dzisiejszy temat: czas, miejsce akcji i bohaterowie powieści Jane Austen, pod tytułem "Duma i Uprzedzenie" - powiedział nauczyciel.

   Klasa wydała z siebie zbiorowy jęk. Czy tylko ja przeczytałam tą książkę? I czy tylko mi się podobała?
   Szybko zanotowałam temat, a potem wsłuchałam się w słowa nauczyciela. Pomimo ogólnej niechęci do niego, musiałam przyznać że opowiadał bardzo dobrze, tak jakby sam był jednym z dziewiętnastowiecznych bohaterów. Zanim zdążyłam się zorientować, zadzwonił dzwonek. Szybko spakowałam swoje rzeczy do torby i razem z resztą klasy wybiegłam na korytarz.
   Podeszła do mnie niska i bardzo drobna blondynka i uśmiechnęła się zachęcająco.

- Jestem Charlotte - przedstawiła się. - Mam nadzieję.. że jakoś przeżyjesz w naszej szkole.
- Też mam taką nadzieję - mruknęłam i uśmiechnęłam się do niej. Odwzajemniła uśmiech. - Co masz teraz? - spytałam.
- Wychodzi na to że chemię - odpowiedziała, zerkając na swój rozkład zajęć.
- Wychodzi na to że ja też - zaśmiałam się.

   Charlotte złapała mnie za nadgarstek i pociągnęła za sobą w stronę grupki roześmianych dziewczyn, a potem, gdy już wszystkie się mi przedstawiły i ja też się im przedstawiłam, poszłyśmy całą grupą pod pracownię chemiczną.

***

   Następnego dnia na pierwszej lekcji znów miałam literaturę. Rozsiadłam się wygodnie w ławce, przekonana że dzisiaj znów będę musiała siedzieć sama. Charlotte uśmiechnęła się do mnie z drugiego końca sali. Odwzajemniłam uśmiech.
   Równo z dzwonkiem do sali wszedł nauczyciel i... jakiś chłopak, którego wcześniej nie widziałam. Gdy tylko wszedł do środka, cała klasa zamilkła i spojrzała na niego ze współczuciem. To musiał być ten Tomlinson, bo podszedł do mojej ławki i spojrzał na mnie z niechęcią. Dzięki Bogu, nie odezwał się ani słowem. Usiadł na krześle obok mnie i wypakował swoje książki na ławkę.
   Nauczyciel podyktował temat i zaczął snuć swoją rozległą opowieść na temat losów głównych bohaterów "Dumy i Uprzedzenia". Chłopak siedzący obok mnie słuchał uważnie i co chwilę zapisywał coś w swoim zeszycie. Spojrzałam na niego. Odwzajemnił spojrzenie i uśmiechnął się z wyższością.

- Dlaczego nie zapytasz mnie jak się nazywam? - spytał z wyrzutem i przylepił do twarzy kpiący uśmieszek.
- Dlaczego ty tego nie zrobisz? - fuknęłam. Co za wkurzający typ.
- Bo to raczej logiczne że wiem kim jestem - odburknął i odwrócił wzrok. - Jestem Louis Tomlinson - dodał po chwili. - Co za szkoda że posadzili cię ze mną w ławce.
- Nie wiem dla kogo większa.
- Proszę bardzo... Nowa, a już tak się rozkręca - zachichotał.
- Musisz być taki złośliwy? - syknęłam i spojrzałam mu w oczy.
- A co jeśli odpowiem, że muszę?
- Lepiej w ogóle nie odpowiadaj - westchnęłam i udałam że bardzo interesują mnie moje paznokcie.
- To po co zadajesz pytanie? - zaśmiał się.
- Bo... chcę nawiązać konwersację.
- Aha - mruknął. Widać było, że ledwo powstrzymuje się od śmiechu. Palant.

   Między nami zapadła niezręczna cisza. Siedzieliśmy przez chwilę w milczeniu, próbując skupić się na opowieści pana Greya, o ile dobrze zapamiętałam jego nazwisko.

- Dlaczego nie było cię wczoraj w szkole? - spytałam, nie mogąc się już powstrzymać.
- Nie twoja sprawa - odburknął Louis i odwrócił głowę w stronę ściany. Coś czułam że przegięłam.
- Dobra, przepraszam - odparłam po chwili.
- Spoko, może ci wybaczę.

***

- Czy on dla wszystkich jest taki chamski? - spytałam po lekcji Charlotte.

   Siedziałyśmy właśnie w stołówce, użalając się nad jakością podawanego tam jedzenia. Tak jak we wszystkich szkołach, do których wcześniej chodziłam, jedzenie które tam podawali było gorzej niż paskudne. Wcale nie miało smaku, a z wyglądu przypominało rozjechanego skunksa. Pychotka.
   Charlotte skrzywiła się i wetknęła widelec w swoje "spaghetti bolognese". Podniosła wzrok na mnie i głośno wypuściła powietrze.

- Musisz mieć do niego cierpliwość - odparła. - Może i jest chamski, ale... - zamilkła na chwilę i odwróciła głowę w drugą stronę, tak jakby kogoś wypatrywała. - Ale, on ma problemy, [T.I.].
- Jakie problemy?
- Tego akurat nikt nie wie - wzruszyła ramionami. - Może chodzi o jakieś gangi, albo coś w tym stylu.

   Pokiwałam głową.
   Przez chwilę siedziałyśmy w zadumie, leniwie grzebiąc widelcami w talerzach. Zastanawiałam się nad tym, jaki sekret może skrywać Louis Tomlinson, prawdopodobnie najbardziej bezczelny chłopak, jakiego kiedykolwiek miałam okazję poznać.

- Dobra, koniec z tym - wypaliła nagle Charlotte. - Zapomnij o nim, zabieram cię dzisiaj do klubu.
- Ale... - chciałam zaprzeczyć, powiedzieć że nie mam dzisiaj czasu, bo muszę pomóc babci w obieraniu ziemniaków, cokolwiek... Nie wiedziałam dlaczego, po prostu nie chciało mi się dzisiaj nigdzie wychodzić.
- Ale co? - spytała podejrzliwie dziewczyna i wlepiła we mnie swoje ogromne, błyszczące oczy. - Nie marudź. Wpadnę po ciebie o siódmej.
- Okej - odparłam.

   W końcu raz się żyje, nie?

***

   Dudniąca muzyka rozbrzmiewała w moich uszach, wprowadzając mnie trans. Pomagało jej w tym pewnie kilka drinków, które zdążyłam już wypić.
   Charlotte zabrała mnie do jednego z najbardziej obleganych klubów w naszym mieście i muszę przyznać, że było warto. Okazało się, że było tu też kilku znajomych Charlotte, z którymi mnie poznała. Naprawdę fajni ludzie. Dokładnie w moim typie.
   Kiedy już nie miałam siły tańczyć, poszłam do baru, kupić sobie kolejnego drinka. Wiedziałam, że to niezbyt dobra decyzja, biorąc pod uwagę mój stan... Ale cóż, miałam zamiar bawić się tego wieczora naprawdę sobrze.
  Gdy podeszłam do baru, zauważyłam że na jednym ze stołków siedzi Louis. Nie spodziewałam się, że mogę go tu dzisiaj spotkać. Zmarszczyłam brwi i podeszłam do niego.

- Co tu robisz? - spytałam.
- Nawet się nie przywitasz? - mruknął.
- A, no tak, przepraszam. Cześć Louis. Co tu robisz?
- Siedzę - odparł.

   Cóż za odkrywcze stwierdzenie.

- Właśnie miałem zamiar zamówić sobie drinka, ale trochę mi w tym przeszkodziłaś.
- Przepraszam - wybąkałam. Już drugi raz w ciągu jednej minuty muszę go przepraszać. Co za cholerny idiota.
- Zamówić ci coś? - spytał nagle.

   Spojrzałam na niego, jak na przybysza z kosmosu.

- O co chodzi? - zaśmiał się. - To naprawdę takie dziwne, że chcę postawić ci drinka? No dalej, co ci zamówić?
- Sex On The Beach - poprosiłam.

   Louis odwrócił się do barmanki i złożył zamówienie. Kobieta uśmiechnęła się do niego zalotnie, ale on wydawał się tego nie widzieć.

- Podobasz jej się - wypaliłam. Alkohol jak widać zlikwidował we mnie jakiekolwiek bariery.
- Wiem - powiedział. - Ale to nieistotne. Dużo już wypiłaś?
- To nieistotne - odparłam. Louis zachichotał.
- No proszę, proszę, [T.I.] [T.N.] zgasiła mnie moim własnym tekstem. Nie przestajesz mnie zaskakiwać.
- Możesz być pewny, że jeszcze nie raz cię zaskoczę - mruknęłam.

   Czy my właśnie flirtujemy ze sobą?
   Louis przysunął do mnie swój stołek. Był tak blisko, że nasze kolana się stykały. Przy każdym najmniejszym ruchu jego nóg, przechodził mnie elektryzujący dreszcz.
   Barmanka postawiła przed nami szklanki z alkoholem i puściła Louisowi oczko. Chłopak po raz kolejny ją zignorował.

- Dziękuję - odparłam.
- Za co? - zdziwił się. Parsknęłam śmiechem.
- Za drinka.
- Ach... - szepnął i zamilkł na chwilę. - Dlaczego przepisałaś się do naszej szkoły w środku semestru?
- Rodzice się przeprowadzili.
- Rozumiem - odparł i pociągnął dużego łyka.

   Siedzieliśmy tak przez chwilę i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Dowiedziałam się, że Louis kocha literaturę klasyczną, zupełnie tak jak ja, interesuje go teatr, zupełnie tak jak mnie, uwielbia stare kino, zupełnie tak jak ja, a w przyszłości chciałby pracować w wydawnictwie, albo prowadzić lekcje dramatu w szkole, zupełnie tak jak ja.
 
- Zatańczysz? - zapytał po jakimś czasie i wyciągnął do mnie rękę.
- Czemu nie? - uśmiechnęłam się i chwyciłam jego dłoń.

   Louis pomógł mi wstać ze stołka i poprowadził mnie za sobą na parkiet, nawet na sekundę nie puszczając mojej ręki. Gdzieś w tłumie zauważyłam Charlotte i pomachałam do niej, ale ona chyba mnie nie widziała. Stanęłam naprzeciwko Louisa i zarzuciłam mu ręce na szyję. Oparłam głowę na jego ramieniu i zaczęłam kiwać się w rytm muzyki. On oplótł mnie rękami w pasie i przyciągnął mocniej do siebie. Było mi wtedy tak dobrze... Zdążyłam już zapomnieć o tym, jak bardzo Tomlinoson może być chamski i jak bardzo go nie lubię.

- Loueh - wymruczałam mu do ucha.
- Hm? - szepnął.
- Pocałuj mnie - poprosiłam.

A.♥

23 komentarze:

  1. Fajne... Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No i kolejny zarąbisty imagin <33
    Tak najlepsza była nazwa drinku :D
    Ale czy musiałaś skończyć w takim momencie?!
    Czekam na nn :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudny *.* Jestem takaa ciekawa co zrobi/odpowie na jej prośbę :o Czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. OOOO NIESAMOWITY ! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. genialny , jeszcze raz dziekuje . abstrakcja xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Jedno wielkie WOW!!
    Nie przestajesz mnie zaskakiwać ;)
    To jest genialne!!
    Czekam na nexta ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. wow, niesamowity *.*

    OdpowiedzUsuń
  8. Wspaniały! jak Ty piszesz te imaginy, że są takie super ? ♥♥♥ Czekam NN♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Jest świetny. Lou trochę w innej wersji. Ciekawa jestem, co wydarzy się dalej.

    OdpowiedzUsuń
  10. Piękny o_O
    Kocham <3
    Dawaj szybko kolejną część :-D

    OdpowiedzUsuń
  11. Orzesz ty w mordę jeża *_*
    B
    O
    S
    K
    I
    E
    !
    Nicol <3
    http://harrykochakotki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. AWWWWWW *_* OMG OMG OMG kiedy kolejna czesc? dziewczyno masz talent , czekam z niecierpliwoscia, prosze o jak najszybsze pojawieniesie jej :***

    OdpowiedzUsuń
  13. A.♥ Napisałabyś imagin co . odzice Harrego i dziewczyny się nie lubią więc loczek żeby przychodzić do dziewczyny przebiera się za Marcela , lecz pewnego dnia rodzice dziewczyny przyłapują Harrego w ubraniach Marcela i rozpoznają chłopaka powiadamiają o tym jego rodziców , lecz później gdy wszyscy się spotykają ,rodzice przepraszają ich za to że uniemożliwiali im spotykanie , taki banalny i romantyczny proszę napisz taki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak jest! pomysł jest naprawdę genialny, zastanawiam się tylko czy równie dobrze będzie to wyglądało napisane przeze mnie :D mimo wszystko, spróbuję!

      Usuń
  14. OO!! Umarłam!! <3 BOSKI!! Next!! :*

    OdpowiedzUsuń
  15. ksvlssbls cudowny i cudowne zakonczenie rozdziału can't wait for the next one:)

    OdpowiedzUsuń
  16. OMG *_* Boski dawaj nexta :*********

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojojoj ! Zapowiada się mega ciekawie ! *.* uwielbiam takie klimaty !
      Czasu i weny życzę ! :>

      Usuń