czwartek, 26 grudnia 2013

Lou. 2

Heją!
Przychodzę do Was z kolejną częścią Louisa, jak widać z resztą. Zastanawiam się, czy właśnie takiego obrotu spraw oczekiwaliście, czy może udało mi się Was jakoś zaskoczyć...? :P
Nie wiem jak mi wyszło, bo pisałam to pod wpływem impulsu, więc mogą się pojawić drobne literówki, albo jakieś inne ciekawe dodatki, za które z góry przepraszam.
WESOŁYCH ŚWIĄT JESZCZE RAZ!
Kocham Was. <3

KLIK.♥


- Pocałuj mnie - poprosiłam.

   Louis zesztywniał i wlepił we mnie swoje hipnotyzujące niebieskie oczy. Jego spojrzenie było tak intensywne, że niemal fizycznie czułam jak przeszywa mnie na wskroś. Przeszedł mnie dreszcz. Nie mogłam już dłużej wytrzymać, więc spuściłam wzrok i odwróciłam głowę w inną stronę.
   Niecałą sekundę później poczułam jego palący dotyk na moim podbródku i znów byłam zmuszona spojrzeć mu w oczy. Cholera, niech on przestanie się tak na mnie gapić, to przestaje być śmieszne. Ręce zaczęły mi się strasznie pocić. Szczerze mówiąc, cała zaczęłam się pocić.
   Louis przez chwilę wodził palcem wskazującym po linii mojej szczęki, tak jakby zastanawiał się do czego ta rzecz w ogóle może służyć. Chciałam odepchnąć go od siebie i uciec gdzieś daleko, żeby jakoś uspokoić oddech i wszystko sobie porządnie poukładać w głowie, ale jakaś dziwna niewidzialna siła trzymała mnie wciąż w jego objęciach.
   Pocałuj mnie, pocałuj mnie, pocałuj mnie - zaklinałam go w myślach. - No dalej, na co czekasz pacanie? Pocałuj mnie, wystarczy że trochę się pochylisz, dotkniesz swoimi ustami moich ust i potem z powrotem się odsuniesz. To naprawdę nie jest skomplikowane.

- Pocałować cię? - odezwał się w końcu, nie odrywając ode mnie swojego wzroku.

   W ramach odpowiedzi jedynie delikatnie pokiwałam głową, mimo że w myślach krzyczałam " TAK, LOUIS, TAK, POCAŁUJ MNIE, POCAŁUJ!". Chyba przez ten cały wypity alkohol zaczęłam odchodzić od zmysłów.

- No dobra - odparł jak gdyby nigdy nic i wzruszył ramionami.

   W myślach zaczęłam skakać z radości. Poczułam jak Louis delikatnie łapie mnie za rękę i przystawia ją sobie do ust. Jego wargi delikatnie naparły na skórę mojej dłoni... i nic więcej. Patrzyłam na niego w osłupieniu, mając szczerą nadzieję, że to był po prostu żart i on zaraz mnie pocałuje, ale tak normalnie, tak jak ja tego chciałam.
   Tomlinson przybliżył swoją twarz do mojej i delikatnie połaskotał mnie rzęsami w policzek. Zaraz po tym usłyszałam jego chrapliwy szept tuż przy moim uchu:

- Jeden zero dla mnie, panno [T.N.].

   Po wypowiedzeniu tych słów po prostu odwrócił się na pięcie i zniknął gdzieś w tłumie tańczących ciał.

***

   Nie wiem jakim cudem następnego dnia doczołgałam się do szkoły. Już samo otworzenie oczu wydawało się być zadaniem nie do wykonania. Alkohol wypity wczorajszej nocy nie dał o sobie zapomnieć, więc od rana musiałam zmagać się z potwornym bólem głowy. Do tego jeszcze łupało mnie w kościach. Czułam się jak stary dziadek, który ledwo co porusza się o własnych siłach, bo ma dwa sztuczne biodra.
   Odkąd tylko przekroczyłam próg szkoły, zaczęłam namiętnie szukać wzrokiem Tomlinsona. Chciałam podejść do niego i wszystko mu wygarnąć, powiedzieć mu jakim jest skończonym idiotą i jak bardzo go nienawidzę, ale nigdzie nie mogłam go znaleźć. Tak jakby zapadł się pod ziemię.
   Tego dnia literaturę miałam na ostatniej lekcji. I, żeby było jeszcze fajniej, był to jedyny przedmiot na który chodziłam razem z Louisem. Nie mam pojęcia dlaczego aż tak bardzo zależało mi na tym, żeby go spotkać. Teoretycznie powinnam po prostu zapomnieć o tym wszystkim co się wczoraj wydarzyło i nadal traktować go obojętnie, ale nie potrafiłam. No po prostu nie potrafiłam.
   W zamyśleniu przesiedziałam pierwsze pięć lekcji, w głowie układając dialogi pomiędzy mną, a tym skończonym kretynem, Louisem Williamem Tomlinsonem. Wymyśliłam blisko pięćdziesiąt określeń, którymi mogłabym go uraczyć, kolejne pięćdziesiąt ciętych ripost na jego durne odzywki i kilka rodzajów wzgardzających spojrzeń. To go powinno raz na zawsze oduczyć traktowania jakiejkolwiek dziewczyny w ten sposób.
   Kiedy opowiedziałam o moim wczorajszym spotkaniu z Louisem Charlotte, uznała że robię wokół tego stanowczo zbyt dużo niepotrzebnego szumu. W momencie kiedy mi to powiedziała, w ogóle nie przyjmowałam jej słów do wiadomości, byłam święcie przekonana że Louis jest ostatnim kretynem i zasługuje na potępienie. Teraz jednak zaczęłam się nad tym zastanawiać.
   Co on właściwie takiego zrobił? W sumie nic... Poprosiłam go, żeby mnie pocałował. I... w sumie to spełnił moją prośbę. Rzecz w tym, że nie zrobił tego tak, jak bym chciała. Może Charlotte miała rację, że niepotrzebnie to wszystko wyolbrzymiam?
   Mimo wszystko, nadal słyszałam w głowie jego słowa: "jeden zero dla mnie, panno [T.N.]".
   Zaczęłam gubić się we własnych myślach. Jakaś część mnie chciała za wszelką cenę wygarnąć wszystko Tomlinsonowi i uświadomić go, że zachował się jak ostatni dupek. Druga część stwierdziła, że powinnam go olać i nie przejmować się nim, bo w końcu moje życie od niego nie zależy. Trzecia część, ku mojemu przerażeniu, uważała, że Louis jest słodki i bardzo nieśmiały, bo zwyczajnie bał się, że nie mówię poważnie i chcę go tylko wykorzystać, żeby potem upokorzyć go przed resztą szkoły.
   No cóż, muszę przyznać, że mam bardzo bujną wyobraźnię.
   Tak więc, na lekcję literatury przyszłam totalnie rozdarta pomiędzy pierwszą Ja, drugą Ja i trzecią Ja. Nie pomagało mi też to, że odkąd weszłam do klasy, czułam na sobie świdrujące spojrzenie Tomlinsona.
   Podeszłam do naszej ławki powoli, z udawaną nonszalancją. Starannie unikając spotkania się naszych oczu, wypakowywałam książki na ławkę, podczas gdy on swobodnie taksował mnie wzrokiem z góry na dół.

- Cześć [T.I.] - powiedział jak gdyby nigdy nic, przylepiając na twarz zawadiacki uśmieszek. - Dobrze ci się spało?
- Wyśmienicie, dziękuję - odparłam z wymuszoną uprzejmością i wyszczerzyłam zęby w najbardziej nieszczerym uśmiechu na jaki było mnie stać. - A tobie?
- Wspaniale. Podłoga dawno nie była tak wygodna - powiedział wesoło, zabawnie poruszając przy tym brwiami.

   Wbrew własnej woli parsknęłam śmiechem.

- Cóż, kto co lubi - mruknęłam.
- Dokładnie, o gustach się nie dyskutuje - uśmiechnął się.

   W tym momencie był zupełnie taki sam jak Louis z klubu, ten Louis z którym tak dobrze się dogadywałam, ten Louis, który tak rewelacyjnie tańczył, ten Louis, którego chciałam pocałować.

- Jak tam twoja ręka? - spytał nagle i spojrzał na mnie z wyczekiwaniem.

   Szlag. A więc jednak nadal jest idiotą bez serca.

- Bardzo dobrze, dzięki że pytasz.
- Wiesz, chciałem się upewnić, że jakoś doszłaś do siebie po naszym pocałunku. Wczoraj wydawałaś się być bardzo... rozkojarzona - brnął dalej.

   Pokiwałam głową, nie zastanawiając się nawet nad tym co robię. Louis zaśmiał się cicho.

- Jak na razie wygrywam, księżniczko, ale to wszystko może się zmienić - szepnął teatralnie.
- Wygrywasz w czym? - spytałam zdezorientowana.

   Louis nie zdążył mi odpowiedzieć, bo w tym samym momencie do klasy wszedł pan Grey, trzymając w rękach dwadzieścia podniszczonych już egzemplarzy "Dumy i Uprzedzenia".

***

   Zadzwonił dzwonek. Louis jako pierwszy wybiegł z klasy. Nie namyślając się długo, wybiegłam zaraz za nim. Chciałam poznać odpowiedź na moje pytanie.
   Gdy wyszłam na korytarz, przez dłuższą chwilę próbowałam wyśledzić go wśród uczniów. Gdzieś w oddali mignęła mi jego jeansowa kurtka, którą miał dzisiaj na sobie, więc bez zastanowienia zaczęłam biec w jego kierunku.

- Louis! - wrzasnęłam na cały korytarz.

   Obrócił się i spojrzał na mnie ze zdziwieniem. Stanął w miejscu, dając mi szansę na dogonienie go.

- Proszę proszę, kogo my tu mamy?
- Nie zgrywaj się - burknęłam. - Chcę wiedzieć o co chodzi.
- Z czym? - udawał, że nie wie.
- Z tą grą.
- Nie ma żadnej gry - odparł wymijająco.
- W takim razie, w czym wygrywasz?

   Tomlinson wydawał się być lekko zbity z tropu. Zaczął pocierać dłonią kark, jednocześnie uciekając spojrzeniem na sufit.

- W niczym - powiedział nagle. Jego oschły ton całkowicie wytrącił mnie z równowagi. - Zapomnij o tym. Najlepiej zapomnij o mnie. Nie powinnaś zadawać się z kimś takim jak ja.

   Gdy tylko dotarło do mnie, co przed chwilą powiedział, coś we mnie pękło.

- Jeśli myślisz, że przez te swoje "problemy" masz prawo do traktowania ludzi jak szmaty, to się grubo mylisz! - wrzasnęłam. - Nie mam zamiaru znosić twoich humorków, rozumiesz?!

   Kilka osób stojących najbliżej nas zamilkło i zaczęło z zaciekawieniem przysłuchiwać się naszej rozmowie. Jednak Louis nic nie powiedział. Wbił tylko we mnie te swoje hipnotyzujące niebieskie oczy, które tym razem były przepełnione bólem.

- Nic o mnie nie wiesz, [T.I.], a pomimo to mnie oceniasz - szepnął. Wydawał się być naprawdę zraniony.
- Jest tak tylko dlatego, że nie dajesz się poznać. - Ja również sciszyłam głos. - I póki co, pokazałeś mi się od tej najgorszej strony.
- Przykro mi - mruknął i delikatnie dotknął dłonią mojego policzka. Przeszedł mnie dreszcz. Chłopak szybko cofnął swoją dłoń. - Ale lepiej będzie dla nas obojga, jeżeli tak pozostanie.
- Niby dlaczego? - zdziwiłam się. - Co jest w tobie takiego strasznego, że nie chcesz o tym nikomu powiedzieć?
- To nieistotne - szepnął.

   Znowu przypomniał mi się wczorajszy wieczór w klubie. Tak samo jak wczoraj, Louis odszedł i zostawił mnie samą, bijącą się z myślami. Idąc ze szkoły do domu myślałam jedynie o tym, jaką tajemnicę może kryć ten dziwny, niebieskooki chłopak.

A.♥


24 komentarze:

  1. Wow. Jest niesamowity. Nie mogę doczekać się kolejnej części. :)
    Wszystkiego najlepszego, spełnienia marzeń, spotkania idoli i super Sylwestra. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne czekam na następną część :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Niesamowity! Czekam na kolejną część :)

    OdpowiedzUsuń
  4. BOŻE!! BOSKIE!!!
    czekam z niecierpliwością na nexta :D
    AAaa nie mogę się doczekać!! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawe bardzo ciekawe :) czekam na nexta :)
    Nawet nie było literówek ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow! Louis jaki tajemniczy 0.0
    Ciekawe czemu nie chciał jej pocałować w usta tylko w rękę?!
    Jaaaaał! Takiego imagina jeszcze nie czytałam!
    Nasz Bad Boy +.+
    Super po prostu :-) Czekam na nn!

    Zapraszam do sb
    najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. No no, akcja coraz bardziej mnie wciąga. Louis jest taki inny. Ale rozśmieszyła mnie ta sytuacja z ręką :D Zobaczymy, co dalej. Liczę, że szybko dodasz 3 część, ale wiem, że zależy to od weny i czy będziesz miała czas wstawić imagin. A więc życzę Ci weny i czasu :)
    Joasia

    OdpowiedzUsuń
  8. nie no pisz dalej , kiedy mozna sie spodziewac next? wyszlo ci świetnie
    Zapraszam
    http://oneloveonedreamoned.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. No, mamo ! Tak zaskoczyłaś mnie ! Jak mi się podoba twój styl pisania, to jest aż chore xd Jestem tak mega ciekawa, co takiego kryje Lou, że no nie mogę !
    Kocham, kocham, kocham ! <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeju jakie zajebiste, dalej <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Wow! To jest niesamowite! Szczerze to się nie spodziewałamtakiego obrotu spraw... tylko jedno słowo trafnie odzwierciedla to dzieło- WOW*.*

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak na razie w ogóle niczego nie rozumiem :)
    Mam nadzieję , że oświecisz mnie w następnej część, na którą z niecierpliwieniem czekam :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co tu jest do rozumienia? Autorka bardzo dobrze wszystko wyjaśniła, nie widzę tutaj żadnych błędów logicznych ani niedociągnięć, więc nie wiem o co może ci chodzić... Przeczytaj jeszcze raz, to pomoże ;))

      Usuń
    2. Chodzi mi o to że nie rozumiem postaci Louisa. Jakie ma problemy i tą jego tajemnicę... :*

      Usuń
  13. Boski ! <3 Już nie mogę doczekać się następnej części :)

    OdpowiedzUsuń
  14. piękne! pisz dalej!

    Dopiero zaczynam i 27,12,13 dodam 1 rozdzial. Miło by byłoo jakbyś zajrzała :)

    http://onedirectionfanfiction-pretendfeeling.blogspot.com

    Dziewczyna z niewielkiej miejscowości pod Londynem. Pełna energii i odwagi. Dobra uczennica, młoda modelka, miła osóbka i honorowa postać w jednym. Jej życie diametralnie się zmienia, musi pokonać wszystkie trudności, aby odnaleźć prawdziwe szczęście. Szuka prawdziwej miłości, ale nie może jej znaleźć. Dlaczego? Jest w udawanym związku ze słynnym piosenkarzem. Musi udawać, grać swoją rolę przez trzy lata. A wszystko zaczęło się gdy dwa lata temu podpisała umowę z management i zobowiązała się nieświadomie do tego. Cieszyła się z tego powodu, ponieważ w końcu ktoś ją docenił i dał jej szanse. Niestety od czasu podpisania kartki papieru, która dla jednych jest największy skarbem, a dla innych przekleństwem, nikt z tych osób się do niej nie odezwał. Blondynka zapomniała o umowie i prowadziła zwykłe życie, a wtedy pojechała do swojego wujostwa, które mieszka w Londynie, 20 minut jazdy od Zoe, która przeprowadziła się aby studiować i właśnie podczas tych odwiedzin umowa poszła w ruch, a ona musiała się do niej przystosować i udawać zakochaną połówkę serca chłopaka, którego praktycznie nie zna i nie darzy go uczuciem jakim darzy się swoją sympatię.
    Czy poradzi sobie z takim wyzwaniem? Czy będzie szczęśliwa przez ten okres umowy? Czy pokocha kogoś? Nie wiadomo, wszystko jest możliwe, bo to dziewczyna ze zmiennym charakterkiem o jakże pięknym imieniu Zoe...

    OdpowiedzUsuń
  15. Swietny ! Mozesz poinformowac mnie na asku ? O kolejnej czesci ? ;) Brzoskwinkaaaaa <~~~~nazwa

    OdpowiedzUsuń
  16. Wooow świetne *.* Mam pytanko , czy będzie następna część z Hazzą??? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powinna być, muszę tylko odzyskać to jakoś z laptopa, bo sformatował mi się dysk i straciłam WSZYSTKIE wersje robocze :/ a jak mi się nie uda, to zaraz jak dokończę tego imagina, to zabiorę się za Hazzę :)

      Usuń