niedziela, 25 listopada 2012

Liam. ♥

No heej, dawno niczego nie dodałam, dlatego teraz postaram się zrekompensować straty. ^^ Ten imagin to chyba jeden z lepszych, ale nie wiem, sami oceńcie kochani. <3 Tak dla wyjaśnienia: I.T.P. - imię twojej przyjaciółki; I.T.D.P. - imię twojej drugiej przyjaciółki.

___________________________________________________________________

    Chodzisz z Liamem już ponad cztery lata. Poznaliście się jeszcze w szkole; chodziliście razem do klasy przez kilka ładnych lat i zdążyliście się już dobrze poznać. Byłaś z nim gdy brał udział w X-Factorze, gdy nagrywali jedną i drugą płytę... Mimo że chłopak miał tyle zajęć, wyjeżdżał w trasy, nigdy o tobie nie zapominał.
  Był zimny grudniowy wieczór – dzień przed Świętami. Siedziałaś razem ze swoimi dwoma najlepszymi przyjaciółkami w swoim pokoju. Jak zazwyczaj, obgadywałyście wszystkich ludzi ze szkoły, potem rozmiawiałyście trochę o gwiazdach, aż przeszło na temat twój i Liama.

- Jestem po prostu pewna, że on ci się za niedługo oświadczy! - krzyknęła (I.T.P.).
- Nie, no co ty, mamy dopiero 19 lat – wyznałaś speszona i próbowałaś ukryć rumieniec.
- Ale niby dlaczego nie? Przecież wy pasujecie do siebie jak dwie krople wody! - krzyknęła druga.
- Może dlatego, że jego często nie ma... No sama nie wiem – błądziłaś, szukając w myślach odpowiednich słów. - Chociaż wiecie dziewczyny, bardzo bym chciała.
- No widzisz? - uśmiechnęła się (I.T.D.P.)

    Reszta wieczoru minęła wam bardzo szybko. Obejrzałyście jakiś durnowaty amerykański film, a potem położyłyście się na ziemi w śpiworach i już niedługo potem zasnęłyście.

    Gdy obudziłaś się rano, na wyświetlaczu telefonu migał napis: MASZ JEDNĄ NOWĄ WIADOMOŚĆ. Przetarłaś oczy i sprawdziłaś kto do ciebie pisze. Okazało się że to Liam. Pisał, że za niedługo wraca z trasy. Z ekscytacji pisnęłaś i przez przypadek obudziłaś pozostałe przyjaciółki.

- Co jest (T.I.)? - spytała (I.T.P.) zaspanym głosem.
- Liam wraca! - krzyknęłaś.
- O, świetnie, ale dasz nam spać?
- Tak dziewczyny, strasznie was przepraszam.

    Położyłaś się z powrotem do śpiwora, ale nie mogłaś już zmrużyć oka. Przekręcałaś się co chwilę z boku na bok, ale cały czas było ci niewygodnie. W końcu wstałaś i poszłaś do kuchni żeby przygotować dziewczynom śniadanie. Ze zdziwieniem zauważyłaś, że na lodówce wisi jakaś karteczka. Spojrzałaś na nią i przeczytałaś: zejdź na dół. Zrobiłaś minę typu WTF?, ale jednak zeszłaś, tak jak było napisane. Jakoś nie przejęłaś się tym, że idziesz po klatce schodowej w piżamie i puchatych kapciach.
    Co kilka kroków mijałaś kolejne karteczki ze strzałeczkami. Wyprowadziły cię na podwórko. Było ci cholernie zimno, więc wróciłaś na górę do mieszkania, szybko ubrałaś jeansy, ciepłe buty i zimowy płaszcz. Zeszłaś jeszcze raz.
    Na latarni była przyczepiona karteczka z napisem: coraz cieplej. Uśmiechnęłaś się do siebie i szłaś dalej. Mijałaś stragany, a na nich poustawiane szklane kule ze Świętymi Mikołajami, reniferami, choinkami i aniołkami. Sprzedawcy pokazywali ci kolejne karteczki, a ty szłaś wedle wskazówek przez cały Londyn.
    Prószył lekki śnieg, ale oprócz tego pogoda była całkiem przyjemna. Wymalowane na kartkach strzałeczki wyniosły cię aż pod jedną z prestiżowych restauracji. Spojrzałaś na swój ubiór i westchnęłaś, ale jednak weszłaś do środka.
  Gdy tylko przekroczyłaś próg, poczułaś jak ktoś zasłania ci rękami oczy. Odwróciłaś się i zobaczyłaś Liama, stojącego przed tobą w garniturze. Na powitanie obdarzyłaś go słodkim całusem w usta.

- Tak bardzo się za tobą stęskniłem - wyszeptał w twoje włosy.
- Ja za tobą też... - powiedziałaś przez łzy.
- Dlaczego płaczesz? - odsunął się od ciebie i delikatnie starł łzę kciukiem.
- Bo tak bardzo się cieszę że jesteś – wtuliłaś się w jego ciepłe ciało.

    Usiedliście przy stoliku. Liam zamówił dwa bardzo wykwintne dania których nazw za Chiny nie mogłaś zapamiętać. Chłopak chwycił cię za rękę i spojrzał ci głęboko w oczy. Uśmiechnęłaś się skromnie i oblałaś się rumieńcem. Zawsze zawstydzał cię jego wzrok.
Rozmawialiście przez chwilę o wszystkim i o niczym, a potem zajęliście się jedzeniem. Liam zaczął ci opowiadać śmieszne historyjki z trasy. Jedna tak cię rozbawiła, że oplułaś chłopaka deserem.

- Przepraszam – wybąkałaś, wycierając najpierw stół, a potem elegancką kamizelkę Liama.
- Nic się nie stało (T.I.) - uśmiechnął się i nagle wstał.

    Popatrzyłaś na niego dziwnie i zrobiłaś to samo. A potem chłopak ukląkł. Nie wiedziałaś o co chodzi. Może upuścił widelec? W każdym razie ty też uklękłaś i zajrzałaś pod stół. Usłyszałaś jak Liam się śmieje. Wynurzyłaś głowę spod obrusu i spojrzałaś na niego.

- Co w tym śmiesznego? - spytałaś wstając.
- Nic, kochanie. Usiądź – polecił, a sam ukląkł przy twoich kolanach. - (T.I.)
- Tak?
- Zastanawiałem się nad tym strasznie długo. Cały czas myślałem, a co będzie jeśli powiesz „nie”? Ale odważyłem się to zrobić i dlatego tu jestem. (T.I.i N.), czy zgodzisz się zostać moją żoną?

    Odjęło ci mowę. Stałaś jak wmurowana i patrzyłaś na Liama z niedowierzaniem. Po chwili wydusiłaś z siebie krótkie „tak” i rzuciłaś się mu w ramiona. Usłyszałaś jakieś wesołe "ZGODZIŁA SIĘ!" i spojrzałaś na chłopaka. W tej chwili zza firan wyszły twoje najlepsze przyjaciółki – te które spały dzisiaj u ciebie. Spojrzałaś na nie zdezorientowana.

- To wy o tym wszystkim wiedziałyście?! - skarciłaś je i złapałaś się pod boki.
- No, tak – wyznały speszone. - Ale nie chciałyśmy ci psuć niespodzianki.
- Dziewczyny, kocham was – uściskałaś je. - Ciebie Liam też kocham.

    Twój narzeczony (bo od tej chwili już tak) pocałował cię namiętnie w usta i pokazał dziewczynom ręką, aby już poszły. Twoje przyjaciółki zniknęły tak nagle jak się pojawiły, a Liam zaczął bardzo wyrafinowaną grę wstępną. Po jakimś czasie przenieśliście się do pokoju hotelowego nad restauracją, a tam... chyba nie będę tego opisywać. Z całą pewnością były to najpiękniejsze Święta Bożego Narodzenia w twoim życiu.

THE END.

Aga ;*

1 komentarz: