czwartek, 29 listopada 2012

Louis. ♥

Tralalala, krótki, krótki, bardzo krótki! Dla leniów którym nie chce się czytać (musiałam znaleźć jakieś wytłumaczenie). No... za 22 dni koniec świata. Jakieś przygotowania? Piszcie w komentarzu. Miłego czytania. ;*
_____________________________________________________________ 

  Padał deszcz. Siedziałaś z Louisem w domu i strasznie się nudziłaś. Nie cierpiałaś nic nie robienia. Według ciebie nic nie było gorsze od bezczynnego siedzenia i patrzenia w ściany. A póki co, właśnie to robiliście.
   Zaczęłaś się potwornie wiercić i co chwilę przesiadywać się z sofy na fotel. Lou popatrzył na ciebie z politowaniem i przyciągnął za nadgarstek do siebie, a następnie skutecznie unieruchomił. Popatrzyłaś na niego wściekła i w końcu wyparowałaś:

- Zróbmy coś! Ile można tak siedzieć?
- Ale (T.I.), pada deszcz.
- Ale Lou, mnie to NIE OBCHODZI! Już nie mogę wytrzymać! - wrzeszczałaś i wymachiwałaś nogami na wszystkie strony. - Pójdźmy się wyszaleć, poskakać w kałużach, powkurzać ludzi, cokolwiek!
- Nie wygłupiaj się. Nie jesteśmy już dziećmi – zgasił cię.
- Co ty wygadujesz? TY? Ty nie chcesz być dzieckiem?
- Mamy już ponad dwadzieścia lat. Może to już czas by zmądrzeć?

   Spojrzałaś na jego twarz. Była śmiertelnie poważna. Coś ci tu nie odpowiadało. Twój Louis nie był taki. Gdzie się podział ten wiecznie zakręcony chłopak? Co z nim zrobili?
   Próbowałaś za wszelką cenę się nie rozpłakać. Nagle posmutniałaś i straciłaś ochotę na wszystkie zabawy. Wyswobodziłaś się z jego uścisku i ostentacyjnie skrzyżowałaś ręce. Pochyliłaś głowę tak, żeby chłopak nie mógł zobaczyć twoich zaszklonych oczu.
   Nagle poczułaś jak ktoś łapie cię w pasie i przekłada sobie przez ramię. Kto? Oczywiście że Lou. Zaczęłaś piszczeć i kopać go w klatkę piersiową, każąc natychmiast postawić się na ziemi. No i chłopak rzeczywiście odstawił cię z powrotem na ziemię, ale na podwórku. Stwierdziłaś to po tym, że na twoją głowę spadały krople deszczu.

- Tylko żartowałem – przyciągnął cię bliżej do siebie i objął w pasie. - Nigdy nie jest się za starym na zabawy w deszczu.
- Och, Louis, właśnie takiego cię kocham – powiedziałaś i zatopiłaś się w jego ustach.

   Jako pierwsza przerwałaś pocałunek. Widząc zdezorientowaną minę chłopaka, pociągnęłaś go za rękę i wskoczyłaś w jedną z kałuż. On powtórzył to za tobą. I biegliście tak przez ulice Londynu, próbując złapać siebie nawzajem. Właśnie na to czekałaś cały dzień.
   Na koniec cali mokrzy weszliście do Starbucksa. Rozwrzeszczane fanki zrobiły wam kilka fotek, potem poprosiły o autografy.. Jakoś nie dziwił ich fakt że byliście przemoknięci do suchej nitki. Gdy wszystkie dziewczyny już od was poszły, zamówiliście kawę i ponownie wyszliście na dwór.
   Powoli wróciliście do domu, a tam, po przebraniu się w coś suchego, zalegliście na kanapie i gapiliście się do późnego wieczora w telewizor... Czyli ostatecznie robiliście to, czego tak bardzo nienawidziłaś.

Aga ;*

2 komentarze: