czwartek, 9 stycznia 2014

Lou. 5

Heją!
No to tak, czwartek... Czwartki są fajne, no nie? Więc pomyślałam, że skoro czwartki są fajne, to mogę dodać dzisiaj imagina. Jest krótki, ale żeby Was pocieszyć, od razu zaznaczam, możliwe że to nie jest ostatnia część Lou!
UWAGA! Przed czytaniem proszę zaopatrzyć się w pudełko chusteczek higienicznych.
To tyle ode mnie, czytajcie. ♥

KLIK.♥


Louis:

   Czekałem. Ale [T.I.] nie przyszła ani następnego dnia, ani dwa dni później, ani nawet trzy. A ja nadal czekałem. Może ja jednak nic dla niej nie znaczę? Może kłamała? Może mówiła to tylko dlatego, że było jej mnie żal i po prostu nie chciała mi sprawić przykrości? Nie wiem.
   Każdego dnia czuję się coraz gorzej. Lekarze już przestali mówić, że wszystko będzie dobrze. Spisali mnie na straty. Już nie siadają obok mnie i nie rozmawiają ze mną o planach na przyszłość. Dlatego, że mojej przyszłości już nie będzie. Zostało mi kilka dni, które bez [T.I.] będą ciągnęły się w nieskończoność.
   Gdy rano do mojej sali przyszła pielęgniarka ze śniadaniem, uprzejmie ją wyprosiłem, razem z talerzem apetycznie pachnących jajek. Skoro mam umrzeć, to jak najszybciej.
   Dwie godziny później, do sali ktoś wszedł, wybudzając mnie ze snu. Miałem nadzieję, że to [T.I.], ale gdy otworzyłem oczy, zobaczyłem tylko zmartwioną twarz mojej mamy.

- Cześć - wyszeptałem i z powrotem zamknąłem oczy.
- Cześć kochanie. Jak się czujesz? - spytała.

   Chciałem się jej odgryźć, ale nie miałem siły na wymyślanie swoich ironicznych ripost. Zamiast tego westchnąłem i przewróciłem się na prawy bok, nie przejmując się tym, że szpitalna aparatura wbija mi się w żebra.

- Louis? Wszystko w porządku? - pisnęła.

   Zaczynała panikować. Nie chciałem jej martwić. Cholera jasna, jestem takim idiotą. Teraz muszę to wszystko odkręcić.

- Tak mamuś, w porządku - odparłem z największym entuzjazmem, na jaki było mnie stać. - Jestem po prostu zmęczony.
- To śpij syneczku - szepnęła i pogłaskała mnie po włosach, tak jak to robiła gdy byłem mały. - Słodkich snów.

   Siedziała ze mną jeszcze przez kilka minut, a gdy stwierdziła, że zasnąłem, wstała i wyszła. Obróciłem się z powrotem na plecy i otworzyłem oczy. Zacząłem liczyć językiem zęby, żeby jakoś zabić nudę, ale to nie pomagało. Sięgnąłem ręką po kolorowy magazyn leżący na szafce przy łóżku. Otworzyłem go na pierwszej stronie i zacząłem czytać.

[T.I.]

   Dzisiaj kończy mi się areszt domowy. Wreszcie!
   Rodzice strasznie się wkurzyli, gdy kilka dni temu wróciłam do domu po północy i zabronili mi gdziekolwiek wychodzić przez jakiś czas. Aż do odwołania. Próbowałam im wytłumaczyć, że musiałam coś przemyśleć, że byłam w szpitalu u śmiertelnie chorego kolegi, ale nie potrafili tego zrozumieć. Myśleli, że ich okłamuję.
   Jak mogłabym ich okłamać w takiej sprawie?

   Mniejsza z tym. Całe szczęście, rodzice stwierdzili, że już wystarczająco długo nigdzie nie wychodziłam i odpokutowałam za swoje grzechy. Teraz jestem już wolna. I mam zamiar iść odwiedzić Louisa, żeby wynagrodzić mu te kilka dni nieobecności.

***

   Drogę z domu do szpitala pokonałam w niecałe pół godziny, na wpół biegnąc, na wpół idąc. Na recepcji siedziała ta sama pielęgniarka (czy też recepcjonistka) co ostatnio, i gdy spytałam ją gdzie leży Louis, odpowiedziała mi tak samo jak wcześniej.
   Tym razem nie fatygowałam się zbytnio i zamiast wbiegania po schodach, wybrałam windę. Była pusta i akurat stała na parterze. Weszłam do środka i wcisnęłam palcem wskazującym guziczek z wygrawerowaną na nim cyferką dwa.
   Coś zaskrzypiało i winda ruszyła do góry. Kilkanaście sekund później drzwi się otworzyły, a ja znajdowałam się na drugim piętrze. Bez trudu znalazłam pokój Louisa. Niepewnie nacisnęłam na klamkę i weszłam do środka.
   Leżał tam, blady jak ściana, z zamkniętymi oczami. Pomyślałam, że spóźniłam się, że go już nie ma, że wszystko stracone. Wpadłam w panikę. Tak bardzo się przestraszyłam, że nawet nie usłyszałam miarowego pikania aparatury. On żyje. Żyje!

- [T.I.]? - usłyszałam jego cichutki głos. - Czy ja śpię?
- Nie śpisz - odparłam.

   Podeszłam do niego i usiadłam na taborecie przy łóżku.

- To cudownie. Tęskniłem za tobą - wyznał. Cały czas miał zamknięte oczy.
- Ja też za tobą tęskniłam, nawet nie wiesz jak bardzo...
- Pocałujesz mnie dzisiaj?

   Poczułam na sobie jego intensywne spojrzenie. Uśmiechnęłam się i pokiwałam głową. Nachyliłam się nad nim i złączyłam ze sobą nasze usta.

- Dziękuję - szepnął, gdy się od niego odsunęłam.
- Nie ma za co - zaśmiałam się. - Wszystko w porządku.
- Nie - odparł. - Chyba za niedługo umrę, chociaż wcale nie chcę.
- Nie umrzesz Lou, na pewno.

   W rzeczywstości wcale nie byłam pewna swoich słów.

- Pomożesz mi? - spytał z nadzieją i wyciągnął w moją stronę swoją trzęsącą się dłoń.
- Nie wiem czy potrafię - wyznałam. - Przykro mi – szepnęłam, bo rzeczywiście tak było.

   Spojrzał na mnie jeszcze raz a w jego oczach widziałam ból i udrękę. Ufał mi, a ja go zawiodłam. Mówiłam, że nigdy nie pozwolę mu odejść, a pozwoliłam.
   Chwyciłam jego dłoń, która teraz trzęsła się już trochę mniej. Ścisnęłam ją i przytuliłam do policzka. Postanowiłam sobie, że będę trzymać ją do momentu, gdy zrobi się zimna i bezwładna. Będę czekać, nieważne jak długo.

- Widzisz je? - usłyszałam jego zachrypnięty głos.
- Co widzę? - spytałam.
- Kogo – poprawił mnie. - Widzisz te niebieskie elfy na liściach?
- Lou, majaczysz – szepnęłam.

   Z jego gardła wydobył się przytłumiony jęk. Cierpiał.

- Widzisz je? - spytał jeszcze raz.
- Widzę – odparłam.

   Uśmiechnął się i leciutko ścisnął moją dłoń. Jego niebieskie oczy zaszły mgłą. Pewnie był już jedną nogą na tamtym świecie. Oddychał z wyraźnym trudem, jego klatka piersiowa po kolei unosiła się i opadała.
   Starałam się zapanować nad emocjami, wmówić samej sobie, że nic się nie dzieje. Tylko tak jakoś nie potrafiłam.

- Są takie piękne – rozmarzony głos Louisa wyrwał mnie z zamyślenia. - Takie błyszczące... Każdy z nich robi coś innego. O, widzisz? Ten niesie wodę do chatki, a ten drugi próbuje mu ją wylać. Nie pozwól mu! Jeśli straci wodę, jego dzieci zginą. Nie pozwól mu! - krzyknął.
- Nie pozwolę – obiecałam sobie.
- Obiecujesz? - spojrzał na mnie po raz ostatni.
- Obiecuję – odparłam.

   Louis zamknął oczy. Jego klatka piersiowa unosiła się coraz wolniej.

- Kocham cię, [T.I.] - szepnął.
- Ja ciebie też – odpowiedziałam.

   W momencie, gdy jego ręka bezwładnie opadła na pościel, zaniosłam się histerycznym płaczem.

A.♥

 

42 komentarze:

  1. popłakałam się :( piękna historia..

    OdpowiedzUsuń
  2. Prosze, napisz jeszcze jedna część :-)
    A co z seksownym nauczycielem Zayn'em ?

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny... Przed ciebie nie będę mogła teraz zasnąć... Niech lou żyje <3

    OdpowiedzUsuń
  4. JEZZZZZZZZU BŁAGAM NIE POZWÓL MU UMRZEĆ! NIE! TO SIĘ NIE MOŻE TAK SKOŃCZYĆ! JEZU, PŁACZĘ.... CAŁA SIĘ TRZĘSĘ! NIE, BŁAGAM ZRÓB JAKIEŚ CZARY MARY, NIE WIEM, NIECH PODADZĄ MU JAKIS LEK, ALE NIECH ZOSTANIE! PROOOOOOOOOSZĘ! :(

    Nie mogę znaleźć chusteczek.... :( Buuuuu..... *zanosi się histerycznym płaczem*
    (P.S. Rozdział boski, jak zawsze :) Ale... taki smutny.. ;'( )

    OdpowiedzUsuń
  5. ... Śliczny, Wzruszający, Proszę Niech On Nie Umiera! ♥♥ Przecież nie możesz tak skończyć Historii!♥♥ :"(

    OdpowiedzUsuń
  6. dlaczego noo? ;c ale ja wiem, że on przeżyje ;c

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniały <3 szkoda,że Lou umarł :c

    OdpowiedzUsuń
  8. Nieeeeeeeeeeeeeeeeeee!!!!!!!!!!!!!!!!Louis nie umieraj! Wracaj do niej, wracaj do T.I

    OdpowiedzUsuń
  9. Super ale smutny niech przeżyjeeeeeeee

    OdpowiedzUsuń
  10. Popłakałam się czytając tego imagina, jezzu to takie smutne... Nie moge sobie wyobrazić, że kiedyś któryś z chłopców odejdzie... Zawsze kiedy o tym myśle płacze. Kochana, piękny imagin, zresztą zawsze są piękne :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Omomom *-*
    Takie cudowne ! Dalsza Cześć musi być !
    Coś wy myślisz ^^

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeju, straszne... Dlaczego??
    Czekam na następną część, jeśli będzie :)
    Joasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział oczywiście świetny, straszne jest, że umarł...

      Usuń
  13. No i się poryczałam, rozdział świetny, ale błagam nie uśmiercaj go, zrób coś, cokolwiek, ale go nie uśmiercaj..
    ~Hopefully

    OdpowiedzUsuń
  14. Śliczny. :'( On przeżyje, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  15. Płacze! ;(
    cudowny taki cholernie dobry, *o*
    czekam na nn
    zapraszam do mnie
    http://shaggingwithonedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Moja reakcja: ym czemu tak? ;c Cudowny, świetny, przepiękny, najlepszy imagin na świecie! Masz ooogromniasty talent, pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Będzie next ?

    OdpowiedzUsuń
  18. świetnie piszesz :) ten imagin jest wzruszający :'(
    Zapraszam do mnie jeśli chcecie :http://jednokierunkowe1d.blogspot.com/
    dopiero zaczynam także możecie mi trochę popodpowiedać w kom :)

    OdpowiedzUsuń
  19. NIEEEEEE! LOU ŻYJ! NIE UMIERAJ, ODDAM KREW, ZROBIĘ SZTUCZNE ODDYCHANIE ITD. ALE NIE UMIERAJ!!!! BO BĘDĘ RYCZAAAAAŁAAAAAA!


    Dobra już się ogarnęłam. Jezusie Nazaretański przywróć nam Boo Beara z powrotem! (Może nie do końca się ogarnęłam xD)
    Pisz dalej, ale nawet nie próbuj go uśmiercać, bo kij ci wtedy w oko :D Nie no, on nie może umrzeć. JEST ZA PIĘKNY BY UMIERAĆ! Przecież on jest Forever young ^^ FOREVER.:> (szajba, czy głupawka mnie w nocy bierze :D). Daj taki Happy End:"[T.I] i Louis żyli długo i szczęśliwie z dziewiątką swoich ślicznych dzieci o imionach, które dostały po wujkach ([T.I] specjalnie ich tak nazwała, by byli przystojni xD) Niall, Liam, Harry, Zayn, Tommo, Louis po tacie, a dziewczynki dostały imiona Perrie, Eleanor i [T.I], aby były równie piękne. KONIEC." xD Dobra, kończę komentarz, bo zaraz ktoś napisze:"Ty u jakiego dilera kupujesz, bo jak widać skutki są MEGA!" <-- Następnym razem nie będę brała:D To podsumowując: Zajebisty kilkupartowiec :>

    OdpowiedzUsuń
  20. Lajkować https://www.facebook.com/pages/Little-Mix-Salute-Poland/604609126264155?ref=hl

    OdpowiedzUsuń
  21. Świetne... chociaż teraz się odwadniam :'(
    Bardzo cię proszę, napisz chociaż jedną część <3
    I oczywiście nie z podobnym zakończeniem :*

    OdpowiedzUsuń
  22. Hejka :) nominowałam cię do Liebster Award szczegóły -> http://jednokierunkowe1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  23. Naprawde swietne! Chcialam tylko spytac, co z imaginem o nauczycielu Zaynie, bo nie daje mi spokoju:)

    OdpowiedzUsuń
  24. Ttgrefghjkgvbjge, gjffyhfeg ! RYCZĘ JAK MAŁE DZIECKO!! Świetny imagin, bardzo długo czekałam, aż dodasz następny rozdział i się nie zawiodłam, ba jestem oczarowana!!! Lou - nie wierzę, może jeszcze da się coś zrobić 😓 . Trzymaj się ciepło i życzę Ci dużo weny i z niecierpliwością czekam na następny rozdział ♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  25. O boże...
    Ryczę. Weź czemu on umiera ?!
    [ T.I ], była, jest i będzie jego nadzieją, tym bardziej jak wyznał jej miłość :')
    Piękny !
    Zaopatrzyłam się w chusteczki, bogu dzięki, a jeszcze zaraz jadę, no jak ja wyglądać będę ?!
    Nie wierze. Uwierz mi ja rzadko płaczę czytając imaginy. A ten... Tym bardziej, że jest to Lou...
    Ten komentarz jest tak chaotycznie napisany, że żal mi się o nim wypowiadać, ale to te emocje wywołane przez to cudo !
    Piękne, piękne x 721848
    Oddaj ten talent, kobito !
    Pozdrawiam i weny, kochana, weny ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  26. Aaa kiedy nastepny bo zwariuje za niedlugo ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. O bosz... popłakałam się ;-;

    OdpowiedzUsuń
  28. Ożyj go Błagam!!!!!!!!!!!! :'( Alexandra

    OdpowiedzUsuń
  29. Nie Możesz tak tego zakończyć! Lou musi żyć !!! Może niech się okaże że to się jej śniło czy coś ;p . Lou musi żyć!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  30. dobrze, ze kazałaś wziąć paczkę chusteczek, bo bardzo się przydały :'( Boże, akurat dziś potrzebowałam czegoś smutnego... O nie może umrzeć :'( Możesz napisać, że prawie umarł, ale cudem się udało czy coś innego, nie wiem, ale błagam, niech on przeżyje. Przecież jak się okaże, że nie będzie następnej części to chyba się znowu popłacze i to chyba jeszcze bardziej. Nie uśmiercaj go!

    OdpowiedzUsuń
  31. Zakochałam się w tym imaginie. Codziennie wchodziłam na bloga, wypatrując kolejnej części. Jest przepiękny! Ta część mnie po prostu rozwaliła od środka. Przeczytałam trzy razy i za każdym razem coraz bardziej płakałam. Dawno nie czytałam czegoś tak wzruszającego! Mam nadzieję, że doczekam się jeszcze jednej części :D Jest genialny! I Ty jesteś genialna ;*

    OdpowiedzUsuń
  32. Matko ryczę :(((( proszę napisz jeszcze jedną część :*

    OdpowiedzUsuń
  33. Ja naprawdę, ale to na prawdę za bardzo wczuwam się w to co czytam i przez to RYCZĘ teraz jak dziecko.... Piękne i smutne :( Ale czasami i tak musi być. Życie nie zawsze jest kolorowe ;(
    Dzięki, że piszesz wykonujesz kawał świetnej roboty C:

    OdpowiedzUsuń
  34. Mam pomysł by Lou nie zginoł ale przeżył, wrócił do sił i powiedział jej (mi) jak bardzo kocha ~Anna

    OdpowiedzUsuń
  35. Ja chcę następną część! !!! I powiedz że Louis przeżyje :C

    OdpowiedzUsuń
  36. co on ćpał ?

    OdpowiedzUsuń
  37. Płaczę... niech on przeżyje, prosze ... czekam na kolejną część !

    OdpowiedzUsuń
  38. oj przestańcie. Nie zawsze wszystko musi kończyć sie happy endem ! Dobrze jest sie czasem posmucic. Imagin jest piękny :)

    OdpowiedzUsuń