piątek, 16 sierpnia 2013

Louis. ♥ 2

Hej Miśki!
Krótka wyszła mi ta druga część... Ale naprawdę się starałam, żeby była jak najmniej przereklamowana, tylko nie wiem czy mi wyszło. Ogólnie ostatnio mam jakiś cięższy okres i nie wiem co mam z tym zrobić. Cieszę się że mam dla kogo pisać, kocham Was.
Miśkowi. ♥
KLIK.♥


   Muszę powiedzieć mu co czuję. Teraz.
   Zawróciłam w połowie drogi i skierowałam się z powrotem do domu Tomlinsona. Nie zastanawiałam się nad tym czy robię dobrze, bo jeszcze mogłabym się rozmyślić. Szłam sprężystym krokiem, zwinnie omijając kałuże które zdążyły się uformować na chodniku.W głowie układałam kwestie które miałam mu powiedzieć.
   "Słuchaj Louis, to co wtedy powiedziałam nie było prawdą. Prawda jest taka że cię kocham.." Nie. Zbyt łzawe.
   "Louis, przepraszam za to co powiedziałam. Wcale nie jest tak że nie akceptuję cię takiego jakim jesteś, bo właśnie za to cię kocham." Nie.
   Louis..
   Cholera jasna.
   Pod domem Tomlinsona znalazłam się stanowczo za wcześnie. Mimo że w głowie miałam tysiąc pomysłów na to jak wyznać mu miłość, nadal nie znalazłam żadnego właściwego. Zanim zapukałam do drzwi wytarłam spocone dłonie o spodnie i poprawiłam włosy. Cała się trzęsłam.
   Drżącym palcem wcisnęłam dzwonek do drzwi. Usłyszałam ciche odgłosy kroków, które z każdą sekundą stawały się coraz głośniejsze. Potem drzwi otworzyły się na oścież. Stanął w nich Louis z zapłakaną twarzą i potarganymi włosami. Wyglądał jak kupka nieszczęścia. Tak bardzo chciałam go wtedy przytulić, ale wiedziałam że muszę na to poczekać.
   Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, drzwi zamknęły się przed moim nosem. Zalała mnie fala wściekłości. Najpierw mówi że mnie kocha, a teraz, kiedy ja zebrałam się na to żeby mu powiedzieć że czuję to samo, on zamiast wpuścić mnie do środka, zatrzaskuje przede mną drzwi.
   STOP.
   To bardzo normalne zachowanie. Pewnie sama też zatrzasnęłabym przed sobą drzwi gdybym była na jego miejscu. Ale oczywiście nie chciałam się do tego przyznawać sama przed sobą. Wiem że jestem podłą zołzą która złamała mu serce, ale halo! Chcę to naprawić! Nie po to szłam przez całe miasto w deszczu żeby teraz tak po prostu się poddać.
   Przysunęłam się do drzwi i zaczęłam walić w nie pięściami.

- Louis, wiem że tam jesteś! - krzyczałam. - Wpuść mnie w tej chwili, muszę... - zaczęłam, ale urwałam. Zaczęłam się zastanawiać czy na pewno chcę mu to powiedzieć.

   "Oczywiście że chcesz, idiotko" - mówiła do mnie podświadomość. Dobra, a więc raz kozie śmierć.

- Muszę ci coś powiedzieć! - krzyknęłam i przytuliłam policzek do zimnej powierzchni drzwi. - Coś bardzo ważnego - dodałam ciszej i zamknęłam oczy, desperacko czekając na to że mi otworzy.
- Nie chcę cię widzieć - powiedział Louis zza drzwi.
- Ale ja muszę z tobą porozmawiać - odparłam.
- To mów.
- Nie chcę rozmawiać z tobą przez drzwi - zmarszczyłam nos i znowu zaczęłam pukać.
- Albo tak, albo wcale - powiedział chłodno. - Mówiłem że nie chcę cię widzieć.
- Cholera jasna, Lou - jęknęłam i zsunęłam się na podłogę, opierając się plecami o drzwi.
- Mówisz? - spytał.

   Wzięłam głęboki oddech i zanim zaczęłam mówić, otarłam łzy spływające po moich policzkach razem z tuszem do rzęs. Musiałam wyglądać jak żebraczka.

- Słuchaj, kiedy.. kiedy powiedziałeś mi że mnie kochasz, to ja..
- Kłamałem - powiedział chłodno, a w jego głosie mogłam wyczuć drwinę.

   Nie wiedziałam czy mam mu wierzyć. Byłam tak zdezorientowana, że aż rozbolała mnie głowa. Wzięłam kilka głębokich oddechów na uspokojenie, a potem powiedziałam:

- Dobra. Myślałam że mówisz serio. Że wtedy mówiłeś serio - powiedziałam z naciskiem na "wtedy". - Wiem że zachowałam się jak idiotka i uciekłam zamiast z tobą porozmawiać i powiedzieć ci co naprawdę czuję. Bo wiesz Tomlinson? Ja też cię kocham. To znaczy nie że "ja też", bo ty mnie nie kochasz, z tego co teraz wiem. Ale w sumie nie wiem. To jest takie skomplikowane - jąkałam się i co chwilę ocierałam łzy spływające mi po twarzy. - Dlaczego nie może być nam łatwo? Dlaczego nie potrafimy być tacy jak te inne pary które widzimy na ulicach? Dlaczego tak trudno nam się ze sobą dogadać? Dlaczego..

   Gdy byłam już w połowie mojego beznadziejnego monologu, usłyszałam że drzwi od mieszkania zaczynają się otwierać. Po chwili siedziałam na progu otulona ciepłymi ramionami Louisa.

- [T.I.], wiesz że nie potrafię być taki jak wszyscy - szepnął i oparł głowę na moim ramieniu, delikatnie pocierając nosem moją szyję. - Mimo tego chciałbym ci dać wszystko na co mnie tylko stać. Może nie będę idealny, taki jak ci wszyscy chłopcy, ale dam ci coś, czego nie dałem nikomu innemu - powiedział cicho.

   Louis przyciągnął mnie bliżej do siebie i ujął moją twarz w dłonie. Zmusił mnie żebym na niego spojrzała. Nie byłam w stanie wydusić z siebie nawet jednego słowa, tak samo jak nie byłam zdolna do tego żeby się poruszyć. Dotyk Louisa Tomlinsona sparaliżował wszystkie moje zmysły.

- Wiesz co to jest? - spytał, delikatnie muskając ustami mój policzek i zaczął drażnić moją skórę swoim gorącym oddechem. - Odpowiedz mi. Wiesz co to jest?
- Ym... Nie wiem - wydukałam i wbiłam wzrok w jego piękne usta. Tak bardzo chciałam go pocałować.

   Przybliżyłam się do niego próbując złączyć nasze usta, ale on tylko odepchnął mnie do siebie. Spojrzałam na niego pytająco.

- Żadnych pocałunków dopóki sobie czegoś nie wyjaśnimy - powiedział. - A teraz powiem ci co to jest - szepnął i chwycił mnie za dłoń. - To coś co mogę ci dać czego inni nie mogą to... - zamilkł i pokręcił głową. Zamiast dokończyć to co zaczął mówić, powiedział coś zupełnie innego. - Spieprzone życie.
- Nie rozumiem - spojrzałam na niego pytająco i mocniej zacisnęłam palce na jego dłoni.
- Będąc ze mną nie będziesz miała życia. Wszędzie fani, którzy mogą cię nienawidzić, hejtować, mogą próbować mi cię zabrać. A ja nie chcę żebyś cierpiała, za bardzo cię kocham.
- Ale mnie to nie przeszkadza - powiedziałam od razu. - Wcale. Chodzi mi tylko o to żebyś był ze mną. Zawsze.

   Louis uśmiechnął się, ale w jego oczach widziałam smutek, ból i udrękę. Coś przede mną ukrywał.

- Wiesz [T.I.] - powiedział cicho. - Nie będę mógł być z tobą zawsze.
- Dlaczego?
- To skomplikowane - próbował mnie zbyć.
- Przyzwyczaiłam się do tego że rzeczy które nas dotyczą są skomplikowane. Powiedz mi, proszę.
- Chodzi o... - zaczął. Już wiedziałam o co chodzi.
- Modest - dokończyłam. - Rozumiem.
- Kocham cię [T.I.] - wyszeptał w moje włosy. - Jakoś damy radę.
- Musimy - odparłam.

   Louis delikatnie chwycił mnie za podbródek i przyciągnął do siebie. Desperacko objęłam go za ramiona i zaczęłam zachłannie całować, tak jakby to miał być nasz ostatni pocałunek.

A.♥
#HappyBirthdayTristanFromPolishVampettes <3 

11 komentarzy: