Hejka hej!
Przepraszam że musieliście tak długo czekać na następną część, ale mam tak zwany kryzys. Kiepsko mi się pisze, a jak już coś naskrobię, to jestem wręcz przerażona jakością mojej "twórczości".
To już ostatnia część tego imagina o Niallu.
Dziękuję Angeli, za to że znowu pomogła mi ruszyć dalej, dzięki swoim "dwóm zdaniom".
A soundtrack do wyboru do koloru, tu macie tylko sugestie:
Just Give Me A Reason
Mirrors
So Far Away
Nareszcie mnie wypisali. A już myślałem że będę musiał siedzieć w tym szpitalu do końca życia. Wpływy chłopaków i paru ludzi z Modest! szykujących dla nas nową trasę skutecznie przekonały lekarzy co do tego że jestem już całkowicie zdrowy.
Ale tak naprawdę nie jestem. Nadal mam problemy z jedzeniem, z akceptacją siebie, z czerpaniem przyjemności z jedzenia albo picia. Pamiętam że kiedyś czytałem o anoreksji i wtedy myślałem sobie "po co mi to wiedzieć, przecież i tak nic takiego mi nie grozi". Nawet nie wiedziałem jak bardzo się myliłem. Jest mi z tym ciężko, cholernie ciężko, bo widzę jak inni są szczęśliwi, jak potrafią normalnie jeść. Kiedyś też tak potrafiłem. I niby między mną a [T.I.] już wszystko w porządku, ale ja jeszcze nie wróciłem do siebie.
- Nialler, proszę, zjedz coś - [T.I.] siadła koło mnie przy stole i bezskutecznie próbowała wcisnąć coś do mojego żołądka. - Nie jadłeś od dwóch dni.
Ugotowała tyle zdrowych pyszności : rosół, smażone bez tłuszczu filety z kurczaka w ziołach, chłodnik z zielonego ogórka, polędwicę na parze w sosie pieczarkowym i wiele, wiele innych pyszności. Najgorsze było to, że wszystkiego chciałem spróbować, ale mój brzuch odmawiał mi posłuszeństwa i po prostu było mi niedobrze.
- Nie mogę, przepraszam - wyszeptałem. Zobaczyłem, że po jej policzkach spływają łzy.
- Proszę Cię, Niall zjedz coś, tylko troszkę - zrobiło mi się strasznie wstyd. Dziewczyna tak się starała i przejmowała, a ja nie mogę nawet pocieszyć. Postanowiłem się zaprzeć i zjeść chociaż troszeczkę.
- Dobrze, postaram się, ale to dla Ciebie, żebyś nie płakała - uśmiechnąłem się. Dziewczyna nagle zrobiła się wyjątkowo wesoła.
- Cieszę się - przysunęła się do mnie i mnie pocałowała.. Gdyby jakieś jedzenie miało smak jej ust...
- Co Ci podać, kochanie ? - zapytała wchodząc do kuchni.
- Hmmm... Poproszę wszystkiego po troszeczkę - odpowiedziałem. Mam nadzieję, że dam radę chociaż spróbować tych specjałów tak, jak jeszcze przed tym wszystkim...
Ostrożnie włożyłem do ust łyżkę z rosołem. Przez chwilę trzymałem go w ustach i przygotowywałem swój mózg do połknięcia. Dobra... uwaga Niall, dasz radę. Zrobisz to.
Okej. Udało się.
- Brawo - powiedziała [T.I.] i w nagrodę obdarzyła mnie słodkim pocałunkiem. - Jeszcze trzy łyżki rosołu i możesz skończyć.
- Nie - przerwałem jej. - Zjem wszystko.
- Jesteś pewny?
- Tak - uśmiechnąłem się pokrzepiająco i nabrałem trochę zupy na łyżkę. - Patrz, potrafię to zrobić - odparłem i przełknąłem kolejną porcję rosołu.
Było mi trochę niedobrze i coś skręcało mnie w żołądku, ale stwierdziłem, że jak już wplątałem się w to gówno, to muszę się z tego też wyciągnąć.
Zjadłem po kolei całą zupę, potem kawałek kurczaka, trochę polędwicy, całą miseczkę chłodnika i dwie małe czereśnie. [T.I.] patrzyła na mnie z niedowierzaniem. Po jej twarzy spływały całymi strumieniami łzy. Tylko że tym razem to były łzy szczęścia.
Gdy już skończyłem, przysunąłem się do [T.I.] i wziąłem ją w ramiona. Usadziłem ją sobie na kolanach i zacząłem bawić się jej długimi włosami. Najpierw starannie przeczesałem je palcami, a potem, tak jak mnie kiedyś uczyła, rozdzieliłem je na trzy części i zacząłem niezdarnie zaplatać warkocza.
- Nialler, co ty robisz? - zaśmiała się i odwróciła się w moją stronę.
- Nie ruszaj się, bo mi nie wyjdzie - skarciłem ją. - Widzisz, teraz muszę zaczynać od początku - udałem obrażonego.
- Jak się nad czymś skupiasz to tak słodko wystawiasz język - powiedziała i znowu się odwróciła. Za karę lekko uszczypnąłem ją w ramię.
- Nie ruszaj się skarbie, proszę - powiedziałem, tym razem łagodniej, i po raz trzeci zacząłem zaplatać jej warkocza.
[T.I.] posłuchała i siedziała cicho, wcale się nie ruszając. Kiedy skończyłem, spojrzałem na swoje dzieło. Szczerze mówiąc, nie mogłem tego nazwać dziełem. Warkocz był krzywy, rozwalał się i po prostu wyglądał źle.
- To nie ma sensu, nigdy nie będę tego robił tak jak dziewczyna - prychnąłem i rozplotłem [T.I.] warkocza.
- Milly robiła ładne warkocze - przypomniała sobie [T.I.].
Podczas mojego pobytu w szpitalu spotkałem się z Milly jeszcze kilka razy. Jej stan z dnia na dzień się pogarszał, ale mimo tego dziewczynka cieszyła się każdą minutą swojego życia. Razem z [T.I.] uwielbialiśmy spędzać z nią czas. Milly oprócz tego że była niesamowicie miła, potrafiła zaplatać najpiękniejsze na ziemi warkocze.
- Ciekawe co u niej - zastanowiłem się.
- Możemy ją odwiedzić - zaproponowała [T.I.] i delikatnie ścisnęła moją dłoń.
- Teraz? - zdziwiłem się i popatrzyłem na nią.
- Teraz.
***
Gdy weszliśmy do szpitala, od razu zrobiło mi się niedobrze. Wróciły wszystkie wspomnienia związane z moim pobytem tutaj. Oprócz tego wszędzie cuchnęło chorobą i śmiercią, nawet pomimo sterylnie czystych, wielokrotnie dezynfekowanych pomieszczeń.
Przeszliśmy do części budynku w którym leżała Milly i złapaliśmy pierwszego lepszego lekarza idącego przez korytarz.
- Przepraszam...
- Słucham? - spytała na oko czterdziestoletnia kobieta w krótkich blond włosach. - Niall Horan? Kogo szukasz?
- Milly Goodwitch, taka mała, drobna dziewczynka, włosy gdzieś dotąd - pokazałem przybliżoną długość na ramieniu - duże oczy...
- Wiem o kim mówisz - powiedziała lekarka. - Chodź za mną.
Posłusznie ruszyłem za kobietą, ciągnąć za sobą [T.I.]. Ku mojemu zdziwieniu, lekarka wcale nie zaprowadziła mnie do sali w której leżała Milly. Zeszliśmy po schodach na podziemne piętra i zatrzymaliśmy się przed drzwiami na których napisane było... CO?
- Pani chyba żartuje - wyszeptałem, mocniej ściskając dłoń [T.I.].
- Jestem całkowicie poważna.
- Jak to możliwe? Przecież miała jeszcze trzy miesiące życia! Jak to?! CO WY JEJ ZROBILIŚCIE?! - zacząłem krzyczeć.
- Proszę się uspokoić - wysyczała kobieta.
- Bo co?! Bo ją obudzę? TO. SĄ. JAKIEŚ. ŻARTY.
- Przykro mi, panie Horan.
Spojrzałem na [T.I.]. Stała przed drzwiami kostnicy z rękami złożonymi jak do modlitwy i szeptała coś pod nosem. Po jej policzkach spływały jedna za drugą łzy.
- Kiedy to się stało? - spytałem.
- Dzisiaj rano.
- Rano - powtórzyłem i złapałem się za głowę.
- Tak, rano. Przykro mi.
- Nie obchodzi mnie że jest pani przykro! Ona umarła, rozumie pani?!
- Codziennie ktoś umiera i robi miejsce dla nowo rodzącego się człowieka.
No dziękuję bardzo za takie filozoficzne teksty! W tym momencie akurat tego najbardziej było mi trzeba. Milly umarła. Powoli zaczęło to do mnie docierać.
- Mogę ją zobaczyć? - spytałem.
- Wykluczone. Proszę wracać na górę.
- Chcę ją zobaczyć.
- Chcę żeby pan i pana dziewczyna poszli na górę.
Dobra. Ugiąłem się i poszedłem z [T.I.] na górę. W milczeniu jechaliśmy do domu. Jak to możliwe że zmarła akurat dzisiaj? Jak to możliwe że Bóg dał jej odejść?
"Chciał ją mieć bliżej siebie" - powiedział cichy głos w mojej głowie. Ale ja też chciałem. Mimo że nie znaliśmy się zbyt dobrze, będzie mi jej okropnie brakować. Okropnie.
- Nie wierzę - wyszeptała [T.I.] kiedy powoli jechaliśmy przez ulice Londynu. - Nie wierzę - powtórzyła.
- Ja też.
- Ta świadomość że jej już nie ma... jest... okropna. Nie mogę sobie wyobrazić co bym czuła gdyby ciebie zabrakło - szlochała. - Nigdy mnie nie opuszczaj, dobrze? Nigdy. Nigdy więcej nie rób tego co zrobiłeś wtedy. Obiecujesz że już tego nie zrobisz? Proszę, obiecaj.
- Obiecuję. Ale tylko jeśli ty mnie nie opuścisz - wyszeptałem i chwyciłem ją za dłoń.
Wlepiłem wzrok w jej zapłakane oczy i już chciałem coś powiedzieć, kiedy nagle krzyknęła:
- UWAŻAJ!
Błysnęło oślepiające światło. Świat wokół mnie zawirował, zrobiło mi się niedobrze. Auto dachowało, kilka razy obracając się wokół własnej osi. Wystrzeliły poduszki powietrzne. Boże święty. W duchu modliłem się żeby [T.I.] nic się nie stało. Spojrzałem w jej stronę, ale zobaczyłem tylko ciemność. Chciałem krzyczeć, ale z moich ust nie wydobył się żaden dźwięk. Wyciągnąłem rękę w jej stronę, ale coś przygniotło mi ramię, uniemożliwiając jakikolwiek ruch. Wpadłem w panikę.
- [T.I.] - wyszeptałem tylko.
Poczułem jak coś wciąga mnie pod ziemię. Próbowałem stawiać opór, ale to na nic się nie zdało. Czułem okropny ucisk w klatce piersiowej. Kręciło mi się w głowie. Brakowało mi powietrza. Czułem się tak, jakbym był owinięty bluszczem, który z morderczą siłą miażdżył każdy centymetr mojego ciała. Zamknąłem oczy, szykując się na koniec. I kiedy czułem że jest już blisko...
Obudziłem się.
Byłem w łóżku. Swoim łóżku. Obok mnie leżała [T.I.]. Trzymała głowę na mojej klatce piersiowej, rękami oplatała mój kark, a swoje nogi trzymała między moimi nogami. Dzięki Bogu, to był tylko zły sen.
- Co się stało? - mruknęła [T.I.] przez sen i mocniej wtuliła się w moje ciało. - Krzyczałeś.
- Przepraszam, miałem zły sen - wyszeptałem i zanurzyłem palce w jej włosach.
- Nialler,spokojnie, to tylko sen - odszepnęła.
- Milly żyje? - spytałem, chcąc upewnić się że aby na pewno wszystko w porządku.
- Byliśmy u niej dzisiaj - odpowiedziała. - Za kilka dni ją wypisują, nie pamiętasz?
Odetchnąłem.
- Już dobrze kochanie. Śpij - wymamrotała i delikatnie ucałowała moją klatkę piersiową.
- Nie opuszczaj mnie, dobrze? - poprosiłem.
- Nigdy cię nie opuszczę - szepnęła. - A teraz śpij.
[T.I.] wtuliła się we mnie jeszcze mocniej, a ja, jak na komendę, zasnąłem.
A.♥
Ojej to bylo genialne ;) super zwrot akcji :) mam nsdziene ze twoja wena powroci bo uwielbiam czytac twoje prace wywoluja u mnie wiele emocji co nie jest latwe ;) szkoda ze to jest juz koniec bo to bylo swietne no ale wszystko co dobre szybko sie konczy ;) z niecierpliwoscia czekam na twoje kolejne dzielo :D
OdpowiedzUsuńC
OdpowiedzUsuńU
D
O
W
N
E
Weeny !! Informuj mnie @luuvmymarcel
Piękny! :')
OdpowiedzUsuńDziewczyno, jesteś geniala. Tak samo jak twoje imaginy :)
Kocham cię <3
Ps. Kiedy dodasz następną część Lou?
Bardzo fajny, świetny, boski!!! Zapraszam do mnie www.onedirectionimaginypolska.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJeju, to było przepiękne.
OdpowiedzUsuńPisz szybko coś nowego
Duuuużo weny :)
Joasia- fanka tego bloga :)
Aww to jest niesamowite, wspaniałe kocham Cię <3
OdpowiedzUsuńJest przecudowny! ;)
OdpowiedzUsuńNiesamowity!! Smutno-tragiczno-szczęśliwy...
OdpowiedzUsuńoczywiście z happy endem
Cudowny.
Naprawdę podziwiam cię za to :)
o jakie to słodkie
OdpowiedzUsuńKolejna część i kolejne WOW *.*
OdpowiedzUsuńZgadzam się ze wszystkimi komentarzami przede mną! ;)
Wielki szacun! :***
Zapraszamy do siebie
najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com
Ojaaa... super *.*
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie <3
http://onedirectionrprt.blogspot.com/
Cudowne *_*
OdpowiedzUsuńŻyczę weny ;)
Ś
OdpowiedzUsuńL
I
C
Z
N
E
.......
N
A
.......
S
E
R
I
O
.......
K
O
C
H
A
M
♥
.......
T
O
.......
C
O
.......
P
I
S
Z
E
S
Z
♥
!
♥
cudowny x
OdpowiedzUsuńSwietny, naprawde kocham twoje imaginy <3
OdpowiedzUsuńSwietny, naprawde kocham twoje imaginy <3
OdpowiedzUsuńSuper... boziu zdawalo mi sie ze on sie zakochal w milly...
OdpowiedzUsuńMam do cb prośbe możesz zrobić imagin +18 z marcelem... ? Prooosze.. ale jako kujon, a nie gwiazdor czy gej ktory sie ukrywa... prosze naprawde
haha, w porządku, pomyślę nad czymś takim :)
UsuńJezuuu ..
UsuńDziekuje bardzo bardzo bardzo... jeszcze raz masz zajebiste imaginy... :**
Śliczny!! Przepiękny!! Cudowny!! Wzruszylam się <3
OdpowiedzUsuńZapraszam tez do mnie http://bigloveandlittlethings.blogspot.com/
To jest świetne... ♥ Nawet już nie chodzi o to, że z Niallem (dobra, o to też chodzi XD), ale to jest po prostu świetne! :D
OdpowiedzUsuńTak przy okazji zapraszam na opowiadanie o Niallu/Harrym:
iwantyourockme-imagin.blogspot.com
oraz na nowe opowiadanie pisane z koleżanką:
bolalo-boli-bedziebolec.blogspot.com
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń