wtorek, 12 lutego 2013

Harry. ♥

Inspiracja czerpana z natury! Haha. Fatalny dzień, zakończony imaginem. Coś dla Was Miśki. Mam nadzieję, że się spodoba. Na początku może nie czuć tego Directionowatego klimatu, ale nie zrażajcie się, tylko czytajcie dalej. Za wszelkie usterki z góry przepraszam. Poza tym, akcja strasznie szybko się toczy. Może się Wam spodoba. Hope you like it. <3
KLIK. ♥


"Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie."
A może więcej niż przyjaciół?

   Dzisiaj wtorek. Najgorszy z możliwych dni, bo jest bardziej na początku niż na końcu tygodnia i zazwyczaj we wtorki nikt nie ma czasu żeby z kimkolwiek się spotkać. Miałam dzisiaj iść do kina z moim chłopakiem, ale pech sprawił, że wczoraj ze mną zerwał. Staram się udawać twardą, tak żeby przypadkiem nie pomyślał, że mi na nim zależało. Ale zależało i to cholernie. Przeryczałam z głową w poduszce cały wczorajszy wieczór i połowę nocy, bo około drugiej wymiękłam i poszłam spać. I znowu śniły mi się koszmary. Jak zawsze.
   Ze szkoły do domu miałam strasznie daleko. Niestety, do miejsca w którym mieszkałam nie jeździł żaden autobus, a taksówki w Londynie są trochę za drogie. Wsiadłam więc do metra i wysiadłam na najbliższej mojemu domowi stacji. I tak dzieliło mnie od niej jakieś dwadzieścia minut drogi.
   Doczłapałam się do domu i od razu zaległam przed telewizorem. Rodzice jeszcze nie wrócili z pracy, więc miałam wolną chatę na najbliższe trzy, cztery godziny. Normalnie bym się cieszyła i od razu zaprosiła Toma do domu żeby obejrzeć jakiś film i poobściskiwać się na kanapie.. Ale nie dzisiaj. Kurde, znowu sobie o nim przypomniałam. A przecież tak bardzo chciałam go wypędzić z mojej głowy...
   Dostałam SMS-a. Od taty. Napisał, że wrócą najprawdopodobniej dopiero jutro, bo są na bankiecie. Okej. Jeszcze bardziej mnie to dobiło. Co ja będę robić sama w tych czterech ścianach, w dodatku przez całą noc? Chyba umrę.
   Poszłam do kuchni, żeby zrobić sobie herbatę. Zwykłą, czarną herbatkę, najlepiej z cytrynką. Najpierw musiałam sobie przypomnieć, gdzie ją trzymamy, bo zazwyczaj żyję samą wodą mineralną. Ale kobieta zmienną jest, tym bardziej po zerwaniu. Mi się akurat zachciało herbaty. Otworzyłam pierwszą szafkę i z przerażeniem stwierdziłam, że cała jest zawalona różnego rodzaju herbatami. Wzięłam pierwsze z brzegu pudełko: rumianek. Mięta. Jaśmin. Czerwona z płatkami róży. Biała. Zielona z cytryną. Malinowa. Jeżynowa. Porzeczkowa. Było jeszcze wiele wiele innych, ale żadnej normalnej. W końcu zdecydowałam się na jaśminową. Ponoć uspokajała.
   Zaparzyłam aromatyczny napój w moim ulubionym kubku w kotki i odczekałam kilka minut, żeby nabrał smaku. Babcia nauczyła mnie cierpliwości w parzeniu herbaty. Dzięki jej naukom wiedziałam, że za krótko parzona będzie miała tylko zapach, a za długo parzona będzie gorzka. Wszystko musiało być idealnie.
   Chwyciłam kubek w obie dłonie i poszłam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku, wzięłam na kolana laptopa, obok siebie położyłam telefon i herbatę i zaczęłam przeglądać facebooka, a potem twittera. Jakieś zdjęcia, posty zakochanych osób.. to nie dla mnie. Nie dzisiaj.
   Z wściekłością zatrzasnęłam klapę komputera i wbiłam paznokcie w pościel, żeby jakoś stłumić smutek. Wzięłam łyka herbaty, potem drugiego... Zaczęłam się powoli odprężać. Myślałam sobie o różnych bezsensownych rzeczach typu teletubisie, jednorożce i tańczące babeczki. Przykryłam się kołdrą i już prawie wpadałam w objęcia snu, kiedy nagle zadzwonił telefon.

- Co do cholery?! - wrzasnęłam do siebie i popatrzyłam na wyświetlacz. Jakiś nieznany numer. Odebrałam, bo co mi szkodzi? - Halo?
- Cześć – powiedział jakiś męski głos. - Boże, mam już jej dość.
- Kogo? - spytałam. - Z kim ja... - próbowałam się dowiedzieć, ale ten typ mi przerwał.
- No jej.
- Aha – pokiwałam ze zrozumieniem głową, a potem zorientowałam się, że tajemniczy ktoś po drugiej stronie tego nie widział. - No... a czemu?
- Bo cały czas tylko do mnie wypisuje i wydzwania i pyta się „co tam kwiatuszku?” albo „kiedy do mnie przyjedziesz?”. Jak mam jej do jasnej cholery wytłumaczyć, że nigdy? Że mnie wkurza tym swoim zachowaniem? Co ona sobie myśli, że może mnie publicznie upokorzyć a potem udawać że nic się nie stało? Z kim ja się zadaję? Znaczy.. zadawałem?! - żalił się. Nie no, ten facet zaczynał mi się podobać. - Może powiesz mi z łaski swojej co mam z nią zrobić.
- Zablokować ją, geniuszu – prychnęłam. - Napisać jej prosto z mostu, że cię nie obchodzi, że ma przestać, bo już masz jej serdecznie dość. Czekaj... mówiłeś coś o tym, że publicznie cię upokorzyła, tak? To ty publicznie napisz, że jest podłą suką – zamierzałam pobawić się w psychologa. Ale nie, nie nabijałam się z niego. Widać było że mówił serio. Chciałam mu pomóc, jak Boga kocham.
- Ej, dobre, dobre, bardzo dobre – cmoknął z zadowoleniem. - Jezu i jakie przewidywalne! Możesz mi powiedzieć, dlaczego wcześniej na to nie wpadłem? Jestem głupkiem!
- No... - przytaknęłam. - Najwidoczniej tak.
- Dzięki za pocieszenie.
- Do usług.
- No, a tak cały czas o mnie. A co u ciebie?
- A wiesz, siedzę sobie w domku, pod kołderką.
- Szczęściara – mruknął. - Ja w studiu, jak zwykle.
- Biedaczysko – westchnęłam. Była już przecież prawie dwudziesta.
- No a co porabiasz?
- Piję herbatkę, przeglądam twittera.
- O, pisali coś nowego?
- Wiesz, zawsze się coś znajdzie – wypuściłam głośno powietrze.
- Nie nudzi ci się, hm?
- Właśnie okropnie, ale odkąd zadzwoniłeś to już nie – zaśmiałam się. - A tak w ogóle, to z kim ja rozmawiam?
- Harry – przedstawił się.
- Jaki Harry?
- Styles...?
- Skąd masz mój numer? - zastanowiłam się. Czyżbym udostępniła go na twitterze? Nie. Na sto procent nie.
- Nie jesteś moją kuzynką? - zdziwił się. - Halo...? Jak się nazywasz w takim razie?
- [T.I.] - odparłam skołowana. - Skąd masz mój numer? - powtórzyłam.
- Literówka.. znaczy się, cyferówka. O ile jest coś takiego – zaśmiał się. - Jesteś z Londynu?
- Yhym.
- A skąd dokładnie?
- Broken Street.
- Numer?
- Skąd mam wiedzieć, że nie jesteś gwałcicielem?! - wkurzyłam się.
- Spokojnie słonko, chcę cię odwiedzić. Muszę wiedzieć komu się zwierzam, nie? - zaśmiał się. - No dawaj, dawaj.
- Siedemnaście...? - wydukałam.
- Ehm.. będę za chwilę – cmoknął do słuchawki i się rozłączył.

   [T.I.], głupku, w co ty się wpakowałaś?! Zadzwonił do mnie zupełnie obcy facet, zwierzał mi się, pomagałam mu, a na koniec powiedziałam mu gdzie mieszkam. Jestem kompletnie głupia! Jak ja mogłam, no do cholery, jak?!
   Dwadzieścia minut później usłyszałam dzwonek do drzwi. W luźnym swetrze i legginsach zbiegłam na dół i otworzyłam Harry'emu od tej dziewczyny. Kiedy go zobaczyłam, opadła mi szczęka. Stał przede mną gwiazdor światowej sławy, wokalista One Direction o ile się nie mylę. Jak mogłam go nie poznać? Przecież nawet się przedstawił!

- Mogę wejść? - spytał po chwili, a ja uświadomiłam sobie, że trzymam go na zimnie, sama zastanawiając się jakim cudem stoi u mnie w progu.
- Pewnie – ocknęłam się. - Zapraszam.
- Dzięki – odparł i wszedł do środka. - Ładnie tu masz.
- Nie zgwałcisz mnie? - spytałam dla pewności.
- Na pewno nie dzisiaj – uśmiechnął się. Oblałam się rumieńcem.
- A kiedy?
- Kiedyś – powiedział tajemniczo. - Musisz być bardzo wyluzowana – stwierdził. - To widać po twoich radach. Tak w ogóle, to skąd jesteś?
- Stąd – uśmiechnęłam się.
- Ale powiedz coś więcej o sobie, ty mnie już znasz – zachęcił mnie, siadając na sofie w salonie.

   Harry miał w sobie coś takiego, że mogłam powiedzieć mu zupełnie o wszystkim. I tym sposobem zwierzyłam mu się z problemów w szkole, z rodzicami i o zerwaniu z Tomem. Na to ostatnie chłopak zareagował bardzo uczuciowo. Przytulił mnie do siebie i gładząc po plecach mówił, że nie zasługiwał na mnie. Że jestem cudowna. Szczerze to nie wierzyłam w jego słowa, ale mimo wszystko bardzo podniosły mnie na duchu.
  Potem gadaliśmy jeszcze o milionie innych rzeczy, wypytywałam się go o zespół, on mnie o szkołę. Po jakimś czasie wiedzieliśmy o sobie tak wiele, że aż miałam mętlik w głowie. Nadal nie wierzyłam że Harry Styles tak po prostu siedzi sobie u mnie na kanapie. I w dodatku mnie przytula, co właśnie sobie uświadomiłam.

- Mieszkasz sama? - spytał, kiedy już dochodziła pierwsza.
- Nie, rodzice są na jakimś bankiecie – zrobiłam obojętną minę.
- Nie boisz się?
- Czasem się boję – przyznałam.
- To zostaję z tobą – odparł.
- Ale Harry...
- Żadnego ale, rozumiesz? Zostaję. Nie wyrzucisz mnie za żadne skarby – zaparł się.
- Masz piżamę?
- Nie – uśmiechnął się szeroko, ukazując słodkie dołeczki.
- Nie będziesz spał nago – uprzedziłam go.
- Och, a już miałem taką nadzieję! - zaśmiał się i przyciągnął mnie do siebie.

  Położyłam głowę na jego ramieniu i zaczęłam się śmiać.

- Co jest? - spytał.
- Wiesz.. Ten dzień był taki dziwny. Tyle się zmieniło...
- Żałujesz tego?
- Czy żałuję? - zastanowiłam się. - Nie, w zupełności nie.

   Kiedy usłyszał te słowa, delikatnie pocałował mnie w czubek głowy. Rozpłynęłam się. Wtuliłam się w niego mocniej i siedziałam tak wąchając jego perfumy przez kilka chwil. A potem poszłam się myć.
   Umyta i uczesana w luźnego warkocza pokazałam Hazzie gdzie ma spać, jeśli koniecznie chce u mnie zostać.

-Co? - zdziwił się. - Nie mogę z tobą?
- Ech.. - westchnęłam i zaczęłam się zastanawiać. Znam go jeden wieczór. Czy to nie jest chore? - No dobra – zgodziłam się pod wpływem impulsu.
- Wiedziałem, że się zgodzisz – uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek.

   Oblałam się rumieńcem po raz enty tego dnia i skryłam głowę w poduszce. Harry bawił się wypadającymi spoza warkocza kosmykami moich włosów i nucił coś pod nosem. Odwróciłam głowę w jego głowę i zostałam obdarzona słodkim całusem w nos. Uśmiechnęłam się i wlepiłam swoje oczy w jego oczy. Przez chwilę leżeliśmy tak w milczeniu, aż w końcu zasnęliśmy.
   I pierwszy raz od wielu dni nie przyśnił mi się żaden koszmar. Żaden.

- Jesteś moim łapaczem snów, Styles – wyszeptałam i mocno się do niego przytuliłam.

Rozjechana Walcem Aga. ♥

10 komentarzy:

  1. Omomomomom!!!! Cudeńko prześliczny i nawet bardzoooo w Directionerskim stylu <3 Taki szczery i słodki. Zrób drugą część plossssse *,* Masz dar a ten imagin jest piekny i magiczny.!!!!! Czekam na kolejny imagin i 2 cz. tego.
    ~Alice~

    OdpowiedzUsuń
  2. *__* poproszę 2 część!!!!!
    W trybie... NATYCHMIASTOWYM!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wooooooow! Dwa słowa: "DRUGA CZĘŚĆ" Błagam teraz <3

    OdpowiedzUsuń
  4. OMGOMGOMGOMGOMGOMG!!!!!!!!!! TO JEST ZAJEBISTE! *_*

    OdpowiedzUsuń
  5. Słodki super ;) (ALICE)

    OdpowiedzUsuń
  6. OMGOMGOMGOMGOMGOMGOMG <3 Kocham twoje imaginy *P*

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham tego imagina! On jest cudowny! <3 To mój ulubiony

    OdpowiedzUsuń
  8. zajebisty!!

    JuliaxD

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozjechana walcem <3 ps.Imagin sweet .

    OdpowiedzUsuń