niedziela, 17 lutego 2013

Liam. ♥

Właśnie dowiedziałam się, że niektórzy ludzie biorą mnie za kompletną idiotkę. Przepraszam, że walę tak od czapy, ale wiem że Wam mogę zaufać. Kocham Was i będę to powtarzać wiecznie. ♥ Jesteście najlepsi! Przeczytałam komentarze od Was: więcej osób chciało imagina z Liamem więc z nim jest. Następny idzie Niall, potem Zayn, chyba że chcecie inaczej. Mam nadzieję, że się podoba ;)
KLIK. ♥

 "...Miłość nigdy nie ustaje.
Nie jest jak proroctwa, które się skończą, 
Albo jak dar języków, który zniknie, 
Lub jak wiedza, której zabraknie..."

   Jeszcze w zeszłym roku mógłbym opisać siebie jako kulturalnego, dobrze wychowanego i ułożonego człowieka, szanującego kobiety, pomagającego innym, uczciwego, o dobrym sercu. Mógłbym wymieniać swoje ówczesne zalety godzinami. Dlaczego teraz już taki nie jestem? Dlaczego?
   Ostatnio zastanawiałem się co mogło spowodować moją nagłą zmianę. Przecież człowiek nie zmienia się tak drastycznie z dnia na dzień. Mimo wszystko, nie mogłem sobie niczego przypomnieć, tak jakby ktoś wymazał mi pamięć gumką.
   Rano obudziłem się pierwszy ze wszystkich chłopaków. Zrobiłem sobie śniadanie, ale go nie zjadłem. Zostawiłem stygnącą jajecznicę i kawę na stole i wyszedłem z domu, żeby się przewietrzyć. Już od jakiegoś czasu wcale nie miałem apetytu. Jadłem z przymusu. Nawet nie wiem czy moje teraźniejsze życie można nazwać życiem. Dlaczego nie mogę być taki jak wcześniej?
   Na dworze było zimno. Wypuściłem z ust kłębek pary i ruszyłem przed siebie trzymając ręce w kieszeniach. Park o tej porze roku wyglądał zjawiskowo. Przyglądałem się każdemu pojedynczemu drzewu i szukałem jakichś oznak życia przyrody. Wyglądało na to, że każde stworzenie spało. Uśmiechnąłem się sam do siebie.
   Przede mną szła dziewczyna. Taka tam zwyczajna, nie wyróżniająca się niczym, ciesząca się życiem. Tak jak ja, rozglądała się na wszystkie strony. W pewnym momencie nagle stanęła, a ja na nią wpadłem. Nie zrobiłem tego specjalnie, przysięgam! To był czysty przypadek!

- Przepraszam, nic ci się nie stało? - zmartwiłem się i przytuliłem ją na pocieszenie.
- Nie, spokojnie, żyję - uśmiechnęła się. - Skądś cię znam.
- One Direction..
- Tak, faktycznie!
- Jak się nazywasz? - spytałem.
- [T.I.] - odpowiedziała i się zarumieniła.
- A więc [T.I.], dasz się zaprosić na kawę?
- Y... em.. co to ja? - zmieszała się. - A tak, chętnie. Kiedy?
-  Teraz - mrugnąłem do niej i chwyciłem ją za rękę.

   Dziewczyna popatrzyła na nasze splecione palce i delikatnie wyswobodziła swoją dłoń z uścisku. Zrobiło mi się głupio.

- Przepraszam [T.I.], nie chciałem.
- Spokojnie... Chodźmy już, co?

   No to poszliśmy. Usiedliśmy przy najbardziej odosobnionym stoliku w Mash Cafe i pogrążyliśmy się w rozmowie. [T.I.] wolała słuchać niż opowiadać, siedziała cicho i przysłuchiwała się każdemu mojemu zdaniu z wielkim zaangażowaniem. Często się śmiała, ukazując przy tym rząd równych białych zębów. Miała śmieszny nawyk poprawiania włosów. Często trzepała głową, żeby ujarzmić swoje długie loki.  Była śliczna. Nadal jest śliczna.
   Świetnie się ze sobą dogadywaliśmy. [T.I.] zaskakiwała mnie z każdym kolejnym dniem. Bo spotykałem się z nią codziennie. Codziennie w tym samym miejscu i o tej samej porze. I zawsze szliśmy do Mash Cafe i siadaliśmy w dokładnie tym samym miejscu. Nie nudziło nam się to. W takim rytualnym powtarzaniu czynności było coś wyjątkowego, przyprawiającego o dreszcze, sprawiającego że każde spotkanie było niezapomniane, choć tak bardzo podobne do poprzedniego. Dzięki [T.I.] poznałem inny, lepszy świat. Zmieniła mnie, ale w ten pozytywny sposób. Zacząłem odnajdywać siebie.
   Pewnego dnia, dokładnie w trzecią rocznicę naszego spotkania uklęknąłem przed nie spodziewającą się niczego [T.I.] i spytałem się, czy zostanie moją żoną. Na odpowiedź nie musiałem długo czekać. Już po chwili czułem na swoich ustach jej ciepły pocałunek, rozpalający całe ciało.
   Pierwszego października wzięliśmy ślub. Całą ceremonię doskonale pamiętam: chłopacy śpiewający weselne piosenki, siedemset osób ledwo mieszczących się w kościele, piękny bukiet białych lilii trzymany przez [T.I.], jej roześmiane oczy i zaczerwienione policzki, jej wspaniały uśmiech, słowa przysięgi małżeńskiej, dzwony kościelne, ryż rozsypany na dworze, spadające liście i to ogromne szczęście, które wtedy czułem. Wiedziałem, że to [T.I.] jest tą jedyną.
   Codziennie jej to powtarzam, przy każdej możliwej okazji. Nigdy nie przypuszczałem, że przypadkowo spotkana dziewczyna stanie się moją żoną, którą będę kochał jak żadną inną. A może to wcale nie był przypadek?

A.♥
  

11 komentarzy:

  1. Kocham Cię i tak możesz nam ufać.Uwielbiamy Cię!!! <3 A ten imagin jak zawsze genialny, gratuluję. Nie jesteś idiotką... Jesteś sobą. Czekam na kolejny. Zawsze Ci wierna, największa fanka :*
    ~Alice~

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam Twoje imaginy ;) Całkowicie zgadzam się z poprzedniczką ;) Kochamy Cię ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest takie...romantyczne
    naprawde i śliczne :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie! Co prawda akcja baaaardzo szybko się toczy : spotkali siępierwszy raz, a tu "pach" i już ślub. Ogólnie fajnie napisane i takie świeże- dawno tak nie pisałaś. A tak przy okazji. Kto uważa Cię za " kompletną idiotkę " ? ;(
    A. ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jesteś wspaniała tak jak wszystkie twoje imaginy!!! Kochamy Cię <3 ~Ada~

    OdpowiedzUsuń
  6. prosze o kolejnego imagina ;) prosze ten wyszedł super zresztą jak każdy;)

    OdpowiedzUsuń
  7. nie przejmuj się dokuczliwymi komentarzami. Moim zdaniem trzeba być bardzo odważnym żeby wstawiać swoje opowiadania; żeby wszyscy mogli je przeczytać. Sama piszę, ale boje się wstawić to do internetu. Ale co tam o mnie, jesteś bardzo dobra w tym co robisz, zresztą każdy wielki artysta od czegoś zaczyna :-D

    OdpowiedzUsuń
  8. Suuuper imagin ;* <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Uronilam lezke ;) Cudny *.* Taki romantycznu. WOW :))
    -@andzelikaab


    www.directionersimaginy69.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. piękny kocham to

    JuliaxD

    OdpowiedzUsuń