Jojki! Dziękuję za życzenia, za wszystko! No po prostu.. ryczę dzisiaj przez cały dzień, wszystko przez moich kochanych debili. <3
Dla Angeli, Ady, Adriana, Kacpra S., Sebastiana St., Sebastiana Sł, Kacpra Sz., Marysi, Marcina, Alice i... no po prostu dla wszystkich!
KLIK.♥
"Prawdziwa miłość nie wyczerpuje się nigdy.
Im więcej dajesz, tym więcej ci jej zostanie."
Im więcej dajesz, tym więcej ci jej zostanie."
Pierwsze promienie słońca wdarły się do mojego pokoju o godzinie 7:23. Wtuliłam twarz w poduszkę, starając się ponownie zasnąć. I co z tego wynikło? Lipa. Była sobota, a w sobotę nie miałam najmniejszego zamiaru wstawać o siódmej. To z deka nienormalne. Ułożyłam się najwygodniej jak się dało i zamknęłam oczy, czekając na sen.
I wtedy przyszedł. Ale nie sen. Przyszedł Harry. Otworzył drzwi kopniakiem, śpiewając radośnie "Happy Birthday to you!". Leniwie otworzyłam oczy i wsparłam się na łokciach. Hazza tańczył na dywanie, trzymając w rękach srebrną tacę wyłożoną słodkościami. Dopiero gdy spojrzałam na te wszystkie pyszności, doszło do mnie że jestem głodna.
- Jesteś przesłodki - wymruczałam do chłopaka, kiedy usadowił się obok mnie na pościeli.
- No wiem - zaśmiał się i dał mi całusa w czoło.
- No to co my tu mamy? - spytałam i usiadłam po turecku, biorąc sobie tacę na kolana.
- Serek na słodko, na słono i na ostro, dziewiętnaście naleśników, dziewiętnaście czekoladowych babeczek i dziewiętnaście różnych torebek herbaty, plus czajniczek z wrzątkiem i filiżanka - uśmiechnął się
- Wszystkiego dziewiętnaście?
- Tak jakoś wyszło - zaśmiał się i delikatnie mnie pocałował. Raz, drugi, trzeci, dziewiętnasty. - Żeby tradycji stało się zadość - dodał i oblizał się, cały czas wbijając wzrok w moje oczy. - Jesz?
- Siedemnaście naleśników? - zdziwiłam się.
- Pomogę ci - zaoferował.
- No to dawaj, smaruj je tym serem.
- Którym? - spytał sięgając po nóż.
- Na początek słodkim - odparłam. - Ostry zostawimy na koniec.
Hazza posłał mi zaczepne spojrzenie, co najmniej dwuznaczne.
- Zrozumiano - mrugnął do mnie i posmarował naleśnika.
- Jesteś głupi - zaśmiałam się i pacnęłam go w głowę.
- Ale i tak mnie kochasz - wyszczerzył się i posmarował mi nos serkiem. - A teraz to zliż, nie używając rąk.
- Co? Nie da się! - zaśmiałam się i nieudolnie próbowałam dotknąć językiem nosa.
- Nie da się, nie da się - przedrzeźniał mnie. - Wszystko się da. Starczyło słodko się uśmiechnąć i powiedzieć: "Harry.. czy byłbyś tak dobry i zlizał mi ten serek z nosa?", a ja odpowiedziałbym "Oczywiście [T.I.], jeszcze pytasz?" i zlizałbym ten serek.
- A więc, Haroldzie.. czy byłbyś tak dobry i zlizał mi ten serek z nosa? - powtórzyłam i uśmiechnęłam się najszerzej jak potrafiłam.
- Oczywiście [T.I.] - powtórzył. - Ale najpierw zrobię ci zdjęcie - zachichotał.
Wyjął z kieszeni telefon i pstryknął kilka fotek. Potem wszystkie mi pokazał, a swoim zdaniem najśmieszniejszą wstawił na instagrama. On jest dziwny.
Następnie nachylił się nade mną i delikatnie pozbył się całego serka z mojego nosa. Łaskotał mnie przy tym niemiłosiernie, przez co dostałam jakiegoś dziwnego napadu kichania.
- Hm.. Oby to nie oznaczało, że jesteś chora - zaśmiał się.
- Nie martw się Styles, nie zanosi się - odparłam i zaczęłam jeść.
Naleśniki były najpyszniejszymi naleśnikami jakie jadłam od dawna. W szczególności te "na ostro". Harry zaparzył mi wszystkie dziewiętnaście herbat naraz, wsypał do środka siedem łyżeczek cukru, wlał odrobinę mleka i podał mi filiżankę, kłaniając się przy tym jak gejsza podczas japońskiej ceremonii podawania herbaty.
Spróbowałam tego przesłodzonego napoju i, ku swojemu zdziwieniu, stwierdziłam że jest przepyszna. Jak całe śniadanie. Przytulona do Stylesa powoli piłam najdziwniejszą herbatę w swoim życiu, w najdziwniejszym dniu w całym roku, czyli w moje urodziny.
Po śniadaniu pojechaliśmy do reszty chłopaków. Gdy tylko przekroczyliśmy próg, cała czwórka rzuciła się na mnie i mocno mnie wyściskała, na kilka sekund blokując dopływ tlenu do moich płuc. Każdego z osobna przytuliłam i obcałowałam, nie zapominając o Hazzie, który cierpliwie przeczekał ten atak.
Przez jakiś czas posiedzieliśmy u chłopaków w domu, a potem poszliśmy do kina, następnie do Zoo, a na sam koniec pograć w paintball. O dziewiętnastej (o ironio!) wróciliśmy z Harrym do mojego domu.
- Masz jeszcze siły na cokolwiek? - spytał Hazza rozpłaszczony na kanapie. - Bo ja nie.
- A ja bym jeszcze gdzieś wyskoczyła - zaśmiałam się i zaczęłam skakać po dywanie.
- Mhm... - westchnął i na chwilę się nad czymś zastanowił. - To ubierz się ciepło, zabiorę cię gdzieś - uśmiechnął się.
Pobiegłam na górę, zastanawiając się gdzie możemy pojechać. Stanęłam przed szafą i po krótkich oględzinach wybrałam czarne rurki i gruby kremowy sweter. Zeszłam na dół i podeszłam do Harry'ego, który nadal jak placek leżał na sofie.
- Wstawaj Styles, miałeś mnie gdzieś zabrać - uśmiechnęłam się.
- Już idę kochanie - uśmiechnął się i wstał z sofy.
Złapał mnie za rękę i zaprowadził do samochodu. Wsiedliśmy do środka i zaczęliśmy jechać gdzieś daleko przed siebie. Zasnęłam. O 19:23.
Godzinę później zajechaliśmy na miejsce. Harry nie mógł mnie dobudzić, ale w końcu mu się to udało. Kiedy wysiadłam z samochodu, ujrzałam przecudny widok na spokojne morze i statek, dryfujący gdzieś w oddali. Ścisnęłam dłoń Harry'ego i położyłam mu głowę na ramieniu.
Zeszliśmy na dół, na plażę. Usiedliśmy na piasku, wtuleni w siebie i oglądaliśmy zachód słońca. Niebo z błękitu przechodziło w zmysłowy fiolet, róż, pomarańcz i żółć. Było słychać radosne krzyki mew i fale uderzające o brzeg. Było tak... magicznie.
Nagle Harry wstał i złapał mnie za rękę. Cały się trząsł i nerwowo zagryzał dolną wargę.
- Co się stało? - spytałam.
- Nic... Po prostu myślę, że w końcu powinienem to zrobić - uśmiechnął się.
- Co zrobić?
- [T.I.] - zaczął i ukląkł przede mną na piasku. - Czy ty.. czy.. czy zostaniesz moją żoną? - spytał i spojrzał mi głęboko w oczy.
Nie zastanawiałam się ani przez chwilę. Rzuciłam się na niego z głośnym "TAK!" i zaczęliśmy się tarzać po piasku i zasypywać nasze usta drobnymi pocałunkami.
Potem położyliśmy się obok siebie i zaczęliśmy wpatrywać się w piękne gwieździste niebo.
- I będziesz ze mną już na zawsze? - spytał Harry mocno ściskając moją dłoń.
- Na zawsze - uśmiechnęłam się i zamknęłam oczy.
A.♥