niedziela, 10 lutego 2013

Louis. 3 ♥

Jest trzecia część! Przepraszam, że ostatnio jestem tak cholernie niesystematyczna. To naprawdę nie jest specjalnie. Po prostu codziennie gdzieś wyjeżdżamy, a gdy już wrócimy, jestem zbyt zmęczona, żeby cokolwiek stworzyć. + NIE JESTEM DOBRA W PISANIU +18, wybaczcie zboczuszki. ;* Kocham Was. Przede wszystkim za to, że nadal mnie motywujecie. <3
KLIK. ♥


   Jakimś cudem, Louisowi całkiem sprawnie poszło rozebranie mnie do rosołu, mimo gipsu skutecznie uniemożliwiającego jakikolwiek ruch rękami. Po chwili on też stał przede mną zupełnie nagi, z ogromnym rogalem na twarzy.

- No, to się zaczyna! - zatarł ręce i z uśmiechem zaczął obdarzać moją szyję krótkimi, namiętnymi pocałunkami.
- No, właśnie czuję - odparłam, ledwo łapiąc oddech. A to dopiero początek.
- No. To szykuj się na najgorsze - wysapał. - Znaczy... Najlepsze.

   Zamknęłam oczy i całkowicie oddałam Lou kontrolę nad moim ciałem, którym zawładnęły elektryzujące dreszcze. Usta chłopaka błądziły w okolicy mojego brzucha i powoli schodziły coraz niżej. Niebezpiecznie, ale podniecająco nisko.
   Po chwili czułam jego usta na swojej kobiecości. Zaparło mi dech w piersiach. Próbowałam jakoś uspokoić oddech, ale przy wyczynach Lou było to wręcz niemożliwe. Drażnił się ze mną, przestając wtedy, gdy już prawie dochodziłam. Cały on.
  Wreszcie przestał. Uśmiechnął się do mnie zadziornie i dał mi krótkiego całusa w usta. Potem wszedł we mnie i co chwilę przyspieszał i zwalniał, wchodził i wychodził. Robił to, co mu się żywnie podobało, a ja tylko od czasu do czasu pojękiwałam i dawałam się ponieść falom namiętności. Dzisiaj to on był górą.

- Tomlinson, jesteś bogiem - krzyknęłam, kiedy oboje doszliśmy.
- Wiem. Dlatego tak bardzo mnie kochasz - wyszeptał i ułożył się obok mnie na materacu.

   Po poobdarzaniu siebie nawzajem namiętnymi pocałunkami, poszliśmy spać.


LOUIS:

   Obudziliśmy się bardzo bardzo bardzo wypoczęci i szczęśliwi. Zresztą, co tu się dziwić. Po naszych nocnych wyczynach [T.I.] po prostu musiała być zadowolona. Inna opcja nie wchodziła w grę.
   Wstałem z łóżka i spojrzałem na moją biedną dziewczynę. Nie mogła sama nic zrobić. Ale to z jednej strony dobrze. Pomagając jej, mogłem jej pokazać, jak wiele dla mnie znaczy. Pochyliłem się nad nią i słodko ją pocałowałem, a potem przyniosłem rzeczy do ubrania. Próbowała mi pomóc, ale z każdym najmniejszym ruchem ręki pojękiwała z bólu. W końcu powiedziałem jej, żeby dała sobie spokój.

- Nie te spodnie - powiedziała, kiedy próbowałem na nią wciągnąć obcisłe rurki w różnokolorowe maziaje.
- Dlaczego nie? Wyglądasz w nich mega seksownie - zaśmiałem się i uszczypnąłem ją w pośladek.
- Nie, weź te ciemne jeansy - poleciła. Zrobiłem słodką minkę, próbując ją przekonać. - Przestań Lou, idź po tamte spodnie i weź przy okazji ten sweter w truskawki.
- No dobra - wreszcie się ugiąłem. - Poza tym, śmieszny masz ten gips. Wyglądasz jakbyś miała pajączka - puknąłem w białą maź zastygniętą na jej plecach. - Takiego mocnego pajączka.

   Zaśmiała się i pocałowała mnie w nos. Ubrałem ją w to co chciała i pomogłem zawiązać buty, a potem postawiłem ją na nogi. Zeszliśmy na śniadanie. Niektórzy ludzie dziwnie się na nas patrzyli. Może wiedzieli, co robiliśmy wczorajszej nocy?

- Czego ci nałożyć? - spytałem, stając przed stołem obładowanym 69 typami różnego jedzenia.
- Weź mi to co sobie - odparła i usiadła przy naszym stoliku.

   Nałożyłem na talerze różnych specjałów i zaniosłem do [T.I.]. Usiadłem na przeciwko niej i zacząłem jeść. A ona tylko siedziała i się nie odzywała. Stukała nerwowo palcami w blat stołu.

- Smacznego - wysyczała.
- Ach tak, smacznego - puściłem jej oczko. - Dlaczego nie jesz?
- No pomyślmy.. bo może nie mam jak?!
- Aa, faktycznie. Przepraszam kochanie, zapomniałem.

   Pacnąłem się w głowę i posmarowałem jej bagietkę masłem i położyłem na niej kilka plastrów szynki, na górę pomidora, ogórka i rzodkiewkę. Podałem jej kanapkę do ust. Ludzie posyłali nam śmieszne spojrzenia. Wystawiłem do nich język.

- Weź rób to tak, żeby chociaż myśleli, że jesteś romantyczny - zaśmiała się, powoli przeżuwając pieczywo.
- Staram się. Ten wazon - spojrzałem na kwiaty mające dodać nastroju - mi przeszkadza.
- To go przestaw - zasugerowała.

   Zrobiłem tak jak chciała, a potem karmiłem ją tak, by być "romantycznym". Kiedy przez przypadek ją ubrudziłem, powiedziałem na całą salę "przepraszam najmocniej kwiatuszku" i wytarłem jej policzki serwetką. Z minuty na minutę stawałem się w tym coraz lepszy. Chyba odnalazłem pasję w karmieniu mojej dziewczyny.

   Kiedy już skończyliśmy, poszliśmy na spacer po okolicy. Co prawda nie mogliśmy już jeździć na nartach, ale spacerując sobie po górach też było przyjemnie. Chyba nawet lepiej niż na stoku. Żadnych kolejek, ryzyka kolejnego złamania obojczyka.
   Coś czuję, że te pozornie nieudane ferie, będą jednymi z najlepszych zarówno w moim życiu, jak i w życiu [T.I.].

***

- Kocham cię - wyszeptała mi do ucha, kiedy w przeddzień wyjazdu namiętnie całowaliśmy się pod latarnią.
- Ja ciebie bardziej - odszepnąłem. - I nawet nie próbuj zaprzeczać.

A.♥




14 komentarzy:

  1. Haha, Lou i jego romantyzm. <3 Jesteś boska! Tak jak Louis w łóżku!

    OdpowiedzUsuń
  2. JEST MOC. Dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ekstra i było +18 troche ale było XD

    OdpowiedzUsuń
  4. :d i love u hahaha

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże to takie wspaniałe!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam Cię i twój styl pisania <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Czadowe! No i bardzo mi się podoba jak wyłapujesz charakter chłopakaów! Jesteś genialna!

    OdpowiedzUsuń
  8. zajebistyyyy i zapraszam do mnie http://opowiadaniaonediii.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie ma to jak romantyczny Louis :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Super to jest :D Bardzo mi się podoba jak piszesz :) Już sobie wyobrażam takiego słodkiego, zabawnego i niesfornego Louisa zajmującego się mną :3 Poruszasz wyobraźnię :)

    OdpowiedzUsuń
  11. baaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaardzo fajny blog a Lou jest najlepszy wię masz odemnie kolejne 1000 punktów

    OdpowiedzUsuń
  12. wiesz, że jesteś na mnie skazana?? czeka cie ciężkie życie ze mno ;; przyzwyczajaj sie do mojej natrętnej osoby, im szybciej tym lepiej; o
    już w pierwszym zdaniu znalazłam coś śmiesznego. albo może sformułowanie 'rozebrać kogoś do rosołu' jest całkowicie normalne i poważne, tylko ze mną jest coś nie tak, że mnie to śmieszy? tak, raczej to ja.
    ten pajączek też był fajny. pajęczaki są spoko. wiedziałaś że krew pajęczakow jest bezbarwna?? takie to ciekawe rzeczy so na wikipedii
    gdyby w mojej obecności louis zapomniał o tak ważnej rzeczy jaką jest obsługa niepełnosprawnego to chyba bym go pobiła tą bagietką
    ej dobra, to nie ma sensu, chodziło o co innego ale jest prawie jedenasta i muj musk już dawno jest w stanie hibernacji czy coś
    więc ten
    uwielbiam tego imagina
    pisz takich więcej
    kckckckckc
    muminegg

    OdpowiedzUsuń
  13. Hahaha Lou rozwala system!!!

    OdpowiedzUsuń