poniedziałek, 3 grudnia 2012

Niall. ♥

Hej kochani, przepraszam że znowu Niall, ale jakoś tylko na niego mam ostatnio pomysły. Czytajcie czytajcie. :D
_____________________________________________________________ 

    To był z pozoru normalny wieczór, taki jak każdy inny. Siedziałam sobie na ławce na tarasie i czytałam książkę, którą dostałam od Nialla na urodziny. Nagle drzwi za mną otworzyły się rozświetlając ciemną noc, a osoba która przeszła przez nie, podeszła do mnie i słodko mnie pocałowała. Już wiedziałam, że to Niall.
   Usiadł obok mnie i przez chwilę się nie odzywał, tylko głaskał mnie po głowie i robił malinki na szyi. Aż w końcu zamilkł, posmutniał i odezwał się:

- Zastanawiałaś się kiedyś co będzie jak ciebie zabraknie?
- Mnie? A dlaczego ma zabraknąć? Chcesz mnie zabić? - zaśmiałam się, ale gdy zobaczyłam jego poważną minę, uspokoiłam się.
- (T.I.), mówię poważnie. Zastanawiałaś się?
- Nie – przyznałam.
- Inni na pewno bardzo by cierpieli. Bo jesteś naprawdę cudowną osobą – powiedział. - Ja nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.
- Horan, a ciebie co tak wzięło na takie ckliwe gadanie?
- Proszę cię, bądź poważna, chociaż teraz.
- Dobrze. Przepraszam.
- Wiesz, bo tak sobie myślałem: co będzie jeśli nie będziesz chciała mnie znać, jeśli ci się znudzę, jeśli znajdziesz sobie innego? - wymieniał, a w jego oczach pojawiały się łzy.
- O czym ty mówisz? - zaczynałam się bać.

   Przytuliłam się do torsu Nialla i zaczęłam kreślić kółka na jego klatce piersiowej. Nie wierzyłam że on – chłopak którego kocham bardziej niż cokolwiek innego mógł sobie pomyśleć że kiedyś mi się znudzi? Pokręciłam głową.

- I nie żałujesz, że mnie poznałaś?
- Nie, nie żałuję! Jak możesz tak myśleć?
- Bo poświęcasz mi cały swój wolny czas, a ja nie mogę ci dać go aż tyle przez te wszystkie trasy.
- Niall, posłuchaj mnie – skierowałam jego twarz w moją stronę i chwyciłam go za dłoń. - Nigdy w życiu nie będę żałować, chociaż daję ci najcenniejszą rzecz jaką mogę mieć – mój czas. Czasu nigdy nie odzyskasz, chyba że wymyśli się te wszystkie wehikuły i tak dalej... A tak w ogóle,  mnie właśnie cieszy to, że mogę spędzać te wszystkie wolne chwile z tobą.
- (T.I.), tak bardzo cię kocham.. I tak bardzo boję się ciebie stracić... - wymamrotał w moje włosy.  - Bo znowu będę musiał wyjechać. Na dwa miesiące.. to jak wieczność.
- Nie przejmuj się, będę dzwonić – szturchnęłam go w ramię.
- Ale to nie jest takie proste. A jeśli wtedy kiedy mnie nie będzie poznasz kogoś lepszego, kto miałby więcej czasu dla ciebie?
- Boże, Niall, co się stało? - nie wiedziałam co zrobić, byłam zdenerwowana jak nigdy.
- Liam zerwał z Danielle.
- Chodziło o to, że on nie miał dla niej czasu, wszędzie fani, tak? - zaczynałam rozumieć jego lęk.
- Tak.. I ja po prostu bałem się, że może też masz tego dość.
- Wiesz, czasem jest ciężko. Ale myślę sobie, że jednak usiądziemy sobie sami w domu, będziemy mieli spokój... No i to mi pomaga.

   Niall odetchnął z ulgą.

- Bardzo cieszy mnie to, że tak ci na mnie zależy – uśmiechnął się delikatnie. - A ta trasa teraz wydaje się nie być taka długa – kontynuował, chyba po to, żeby przekonać o tym samego siebie. - Chcesz może żeby ci coś przywieźć?
- Em..
- Głupie pytanie, oczywiście, że chcesz! - przerwał mi.

   Zazwyczaj jest tak, że jak już zacznie mówić, to nie da się go uspokoić. No i tak było właśnie teraz. Kurde, no... Żeby przerwać ten monolog, pocałowałam go w usta.

- Przywieź mi Statuę Wolności.
- Ale że.. taką pełnych rozmiarów? - rozłożył ręce demonstrując wielkość.
- Nie, taką miniaturkę – zaśmiałam się. - I zrób jakieś fajne zdjęcia, żeby było co oglądać.
- Mam rozumieć, że po ślubie?
- Tak, tak... Na stare lata, kiedy już pomarszczeni będziemy siedzieć w bujanych fotelach...
- Nie zdziwiłaś się, że planuję nasz ślub?
- Chyba ty sam się tym zdziwiłeś – powiedziałam.
- Chcesz być moją żoną?
- Yh.. chcę!
- A ja chcę być twoim mężem? - spytał siebie jak schizofrenik. - Tak, chcę! Ojejku, ale my będziemy szczęśliwi!
- Mówiłam już, że cię kocham?
- Wspominałaś kiedyś – cmoknął mnie w czubek głowy. - Ale chętnie usłyszę to jeszcze raz.
- Kocham cię – powiedziałam.
- Fajnie. Ja ciebie też – odparł i po prostu zamknął oczy. A po chwili już spał.

Aga ;*

5 komentarzy: