niedziela, 2 grudnia 2012

Zayn. ♥

Ten imagin trochę mi nie wyszedł. Trudno się mówi i idzie się dalej! Miłego czytania. <3
_____________________________________________________________ 

    Koncert właśnie dobiegał końca. Louis zadedykował ostatnią piosenkę swojej dziewczynie – Eleanor. W twoich uszach zabrzmiały pierwsze takty Little Things. Myślałaś, że się rozpłyniesz. Stałaś w drugim rzędzie od sceny. Ponad połowa fanek zazdrościła ci tego miejsca. Miałaś nadzieję, że może stamtąd Zayn cię zauważy. Na darmo próbowałaś zwrócić na siebie jego uwagę. Nie reagował.
   Zrezygnowana, powoli zaczęłaś wychodzić. Przepychałaś się przez tłum rozwrzeszczanych fanek smutna i zła na siebie. Jak mogłaś być tak naiwna, że chłopak, który żyje na zupełnie innej orbicie się tobą zainteresuje?
   Dochodziłaś już do wyjścia, ale w ostatnim momencie poczułaś że ktoś ciągnie cię do tyłu za rękę. Odwróciłaś się i wrzasnęłaś:

- Zostaw mnie! Rozumiesz?! Puść!

   Chłopak który cię złapał zaczął się śmiać. Ugryzłaś go w rękę, ale nie puszczał.

- To wcale nie jest śmieszne!
- Owszem, jest – powiedział.

   Usłyszałaś jego głos i aż się wzdrygnęłaś. Spojrzałaś na jego twarz: przed tobą stał Zayn Malik i właśnie trzymał kurczowo twoją dłoń. Nie wierzyłaś, że jednak cię poznał. Minęło już kilka lat odkąd po raz ostatni go widziałaś. Przyjaźniłaś się z nim jeszcze zanim został sławny. Prawdę mówiąc, na koncert przyszłaś tylko po to, żeby go zobaczyć. Tak bardzo za nim tęskniłaś...

- Dlaczego tak szybko wyszłaś? - spytał.
- Spieszyłam się – skłamałaś. Nie chciałaś żeby wiedział że chodzi o niego.
- No to cię nie zatrzymuję – puścił twoją dłoń.
- Och i tak już przepadło – machnęłaś ręką.
- To może gdzieś wyskoczymy? Co ty na to?
- Chętnie – przytaknęłaś.

   Wyszliście na ulicę i skierowaliście się do waszego ulubionego parku. Zawsze chodziliście do niego po lekcjach i kupowaliście lody w małej zielonej budce. Tym razem szliście tymi uliczkami o cztery lata starsi i dojrzalsi. Z każdym krokiem przypominało ci się coraz więcej szczegółów.
   Nogi zaniosły was pod wielki dąb, na którym kiedyś wyryliście wasze imiona na znak tego, że nigdy nie zapomnicie o swojej przyjaźni.

- Zapomniałaś? - spytał Zayn.
- Jakbym mogła?
- Ja też nie zapomniałem – odparł i schował ręce do kieszeni. - Wiesz, przyszedłem tu dzisiaj rano i modliłem się, żeby cię spotkać – tu zrobił pauzę i popatrzył się na ciebie. - I jak widać moje prośby zostały wysłuchane.
- Moje też – uśmiechnęłaś się do niego i poczułaś, że się rumienisz.
- Uwielbiam jak to robisz – powiedział.
- To znaczy co?
- Jak tak słodko się rumienisz.
- Och uwierz, ja raczej za tym nie przepadam – wyznałaś wlepiając wzrok w swoje buty.
- Pamiętasz jak tu siedzieliśmy i obgadywaliśmy te głupie dziewczyny z naszej klasy?
- Pamiętam – zaśmiałaś się pod nosem. - Jak one miały? Gemma i... Britney?
- Tak.. Chyba tak – odparł i nawinął sobie kosmyk twoich włosów na palec. - Wcale się nie zmieniłaś (T.I.). Nadal jesteś taka cudownie nieśmiała i zabawna jak wcześniej.
- Widzę że robisz dzisiaj wszystko co możesz, żeby mnie zawstydzić – dałaś mu kuksańca w bok i usiadłaś na trawie pod drzewem.

   Zayn zrobił to samo co ty. Oparłaś głowę na jego ramieniu i siedziałaś, wcale się nie odzywając. Nie chciałaś psuć wyjątkowości tej chwili. On także się nie odzywał. Gładził dłonią twoje włosy, sprawiając że czułaś się jak mała dziewczynka. Minęło kilka minut, kiedy Zayn w końcu powiedział:

- (T.I.), nawet nie wiesz jak mi cię brakowało.
- Nawet nie wiesz jak mi ciebie – zrewanżowałaś się.
- Mi ciebie bardziej.
- Nie bądź taki pewien.
- Jestem pewien. Mi ciebie brakowało najbardziej na świecie – spojrzał ci głęboko w oczy i złapał twoją dłoń.
- Mi bardziej niż wszystkiego co miałam – odparłaś i spuściłaś głowę, żeby nie widział jak się zarumieniłaś.
- Mi jeszcze bardziej. Brakowało mi twojego głosu, twojego śmiechu, twoich oczu, twoich pięknych włosów.. Całej ciebie – wyznał. - Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego jak bardzo cię kocham.
- Ty? Kochasz mnie? - gwałtownie się od niego odsunęłaś, bo nie mogłaś uwierzyć własnym uszom.
- Tak mocno, że nie potrafisz sobie tego wyobrazić – uśmiechnął się.
- Tak bardzo jak daleko jest stąd na Marsa?
- Och, kochana, tak bardzo jak stąd do tamtej odległej galaktyki – wskazał palcem na jedną z błyszczących na niebie gwiazd.
- To faktycznie bardzo mocno – przytaknęłaś.
- Mówiłem.

   Zayn przysunął się do ciebie i pocałował cię delikatnie. Na ten moment czekałaś od jakichś dziesięciu lat odkąd go poznałaś. Wtuliłaś się w jego ciepłe ciało i siedziałaś tak, patrząc się w gwiazdy aż do późnego wieczora.

Aga ;*

2 komentarze:

  1. Juzeeek!!!
    Ja tak chcem!!! To jest takie awww *_*
    ona chyba na początku myślała ze to jakiś pedofil czy coś hehuhehu
    Koffam <3

    OdpowiedzUsuń