czwartek, 6 grudnia 2012

WSZYSCY! ♥

No,kochani! Mikołajki! Co ciekawego dostaliście? xx
_____________________________________________________________


   Dzisiaj Mikołajki. Razem ze swoimi najlepszymi przyjaciółmi: Harrym, Niallem, Zaynem, Louisem i Liamem postanowiliście jakoś uczcić ten dzień. Rano obudziłaś się bardzo wcześnie i pierwszą rzeczą jaką zobaczyłaś było ogromne zielone pudełko przewiązane czerwoną wstążką w kropki. Wyskoczyłaś z łóżka jak z procy i pobiegłaś żeby je otworzyć. Gdy tylko rozwiązałaś kokardkę i uniosłaś wieczko zobaczyłaś... pustkę. W środku niczego nie było. Prychnęłaś z niezadowoleniem i zeszłaś na dół.
   Wszyscy chłopcy siedzieli w kuchni. Liam i Niall gotowali coś co pysznie pachniało, Harry gonił Louisa z bitą śmietaną, a Zayn po prostu siedział przy stole.

- Niall, miałeś dzisiaj spać ze mną – wytknęłaś blondynowi, gdy już obracał się i chciał przytulić cię na powitanie.
- (T.I.), przepraszam, zasnąłem przed telewizorem – próbował się usprawiedliwić.
- A jak ci się podoba prezent? - spytał Lou.. O ironio.
- Hm.. oryginalny – powiedziałaś.
- Wiedziałem, że ci się spodoba – odparł Harry i cmoknął cię w policzek.
- Hazza.. - prychnęłaś i szturchnęłaś Loczka.
- No co, babe?
- No nic, właśnie nic – westchnęłaś. - Pójdę na górę się ubrać.

   Jak powiedziałaś tak zrobiłaś. Byłaś rozczarowana, że chłopcy nie zadali sobie trudu żeby cokolwiek ci kupić. A ty przygotowałaś dla nich cudne i całkiem drogie prezenty. Niallowi kupiłaś nowy fullcap, który ostatnio bardzo mu się podobał, Harry'emu kupiłaś bransoletkę przyjaźni, Louisowi drugiego plastikowego gołębia, Liamowi kowbojski kapelusz, a Zaynowi nowe lusterko (narzekał że stare się „zużyło”). A oni? Nic dla ciebie nie mieli.
   Weszłaś do swojej sypialni i wybrałaś coś do ubrania. Szybko wskoczyłaś w ciuchy i jeszcze raz zeszłaś na dół, żeby zjeść śniadanie. Wyjrzałaś przez okno: prószył śnieg. Wbiegłaś do kuchni z okrzykiem „Chłopaki Śnieg!” na ustach. Niall zatrzymał cię i przyciągnął do siebie, a następnie mocno przytulił.

- Będziemy lepić bałwana, co nie (T.I.)?
- Będziemy – przytaknęłaś. - Jakieś plany na dzisiaj? Oprócz lepienia bałwana oczywiście.
- Lodowisko? - zaproponował Lou.
- Jestem za – odparł Liam.
- Ja też – dodał Harry.

   Wymieniliście z Niallem porozumiewawcze spojrzenia.

- My też – powiedzieliście jednocześnie.
- I ja też – odparł Zayn.
- Coś podobnego, wszyscy się zgadzamy! - krzyknęłaś i przywołałaś chłopaków do zbiorowego uścisku.
- To za ile jedziemy? - spytał Harry.
- Za chwilę! - wrzasnął Lou i popędził na piętro żeby się ubrać.
- No, na co czekacie? - ponagliłaś chłopaków i sama wystrzeliłaś do swojej sypialni.

   Stanęłaś przed szafą i przez chwilę penetrowałaś jej wnętrze, ale nie mogłaś znaleźć niczego odpowiedniego. W końcu wyszłaś ze swojego pokoju i przeszłaś długim korytarzem aż na sam jego koniec i zapukałaś do drzwi pokoju Harry'ego. Bo to właśnie z nim dogadywałaś się najlepiej z całego zespołu.  „Proszę!” - usłyszałaś ze środka i weszłaś.
   Harry stał przed szafą ubrany jedynie w czarne jeansy. Podeszłaś do niego trochę bliżej i z przymilnym uśmiechem się do niego przytuliłaś.

- Czego chcesz? - rozszyfrował twoje zamiary.
- Pożyczysz mi tą swoją bluzę? - spytałaś.
- Którą TĄ BLUZĘ kocie?
- No wiesz, tą niebieską z chupa chupsem – wyjaśniłaś bardzo intensywnie gestykulując.
- A, spoko. Bierz – wyciągnął bluzę z szafy i rzucił ci ją.
- Dzięki Hazz – odparłaś.
- Nie ma za co babe – powiedział i dał ci całusa w policzek. - Ubierasz czarne spodnie i niebieską bluzę?
- Ym.. tak – przytaknęłaś patrząc na swój ubiór.
- Okej, to czekaj, powiem chłopakom żeby też się tak ubrali – zaproponował.

   Harry wybiegł z pokoju zanim zdążyłaś cokolwiek powiedzieć. Wzruszyłaś ramionami i wciągnęłaś na siebie lekko za dużą bluzę chłopaków. Przejrzałaś się w lustrze. Czegoś ci brakowało. Splotłaś włosy w warkocza i jeszcze raz przyjrzałaś się swojemu odbiciu. Teraz już wszystko pasowało. Przygładziłaś ubrania i wyszłaś z sypialni Loczka.
   Liam krzątał się po korytarzu i wrzeszczał: Zayn, co zrobiłeś z moją niebieską bluzką?! A Zayn spokojnie odpowiadał: Nie wiem stary, nie ja ją brałem. No i tak w kółko. Czyli Styles nie żartował. Szykował się jednak wspaniały dzień. Przez tą całą krzątaniną zapomniałaś o niewydarzonym mikołajkowym prezencie.
   Z domu wyjechaliście po upływie pół godziny. Rzeczywiście, każde z was miało na sobie czarne spodnie i coś niebieskiego na górze. Domu i lodowiska nie dzieliła jakaś specjalnie długa droga, ale na przejazd trzeba było przeznaczyć jakieś pół godziny, licząc się z tym że mogą być korki.
   Jesteście na lodowisku. Zayn z Louisem kłócą się o to kto ma mieć jakie łyżwy, Liam pisze z Danielle, ty siedzisz z Harrym w boksie i wyjaśniasz mu czym się różnią figurówki od hokejówek, a Niall..? Niall je. Jest bardzo miło, wesoło.. idealnie.
   Ty z Hazzą jako pierwsi wyszliście na lód. Czułaś się tam jak ryba w wodzie: już od wczesnego dzieciństwa jeździłaś na łyżwach. O chłopaku niestety nie można było powiedzieć tego samego. Jechał ostrożnie, trzymając się bandy i twojej ręki. Oprócz was, na lodowisku nie było nikogo. Zaczęłaś podejrzewać, że może chłopcy wynajęli na dzisiaj taflę i dlatego tak zgodnie przystanęli na pomysł.

- No dawaj Styles, dawaj! - pospieszył go Lou i wpadł na lód jak odrzutowiec.
- Tobie łatwo mówić – zgasił go Loczek.
- Masz rację, łatwo – przytaknął Louis i odciągnął cię od Harry'ego. - Dawaj, ścigamy się – zwrócił się do ciebie.
- Na pewno tego chcesz? - spytałaś, bardzo świadoma swoich umiejętności.
- Jak najbardziej słonko – uśmiechnął się zadziornie.
- Okej. Zayn, powiesz „START”?
- Pewnie – odparł mulat.

   Ustawiliście się przy bandzie i czekaliście na komendę Zayna. Usłyszeliście „gotowi do startu? START!” i ruszyliście. Od razu wyprzedziłaś Louisa i z każdą sekundą pozostawiałaś go coraz bardziej w tyle. Pierwsza dotarłaś do „mety”, a potem czekałaś na chłopaka. Dojechał, ale był cały zziajany.

- Chcesz rewanżu? - spytałaś i dałaś mu pstryczka w nos.
- Nie wiem czy chcę – wyznał. - Tak w ogóle, dałem ci fory.
- Taak, oczywiście – zakpiłaś sobie i otarłaś mu pot z czoła.

   Ogółem, na lodowisku spędziliście około czterech godzin, a potem wycieńczeni wróciliście do domu. Przypomniałaś sobie o tym, że planowaliście ulepić bałwana, więc zanim chłopcy zdążyli ściągnąć kurtki zawołałaś:

- A co z naszym bałwanem? On chyba nie chce czekać!
- Oj (T.I.), najpierw niespodzianka – odparł Nialler i pocałował cię w nos.
- Jaka niespodzianka? - zdziwiłaś się.
- Jak ci powiemy, to już nie będzie niespodzianką – powiedział Liam i zakrył ci oczy.

   W tym czasie usłyszałaś jak ktoś wchodzi do pokoju i kładzie coś ciężkiego na podłodze. Potem Liam zabrał ręce z twoich oczu, a ty zobaczyłaś... ogromne kartonowe pudło na dywanie, a wokół niego pozostałych czterech chłopaków.

- Gadajcie, co to jest?
- Twój prezent – wyszczerzył się Hazza.
- Otwórz – polecił Lou.

   Ostrożnie zbliżyłaś się do pudełka i rozcięłaś paznokciem ochronną taśmę. Otworzyłaś. W środku był telewizor i konsola PS3 Move. Hm.. chłopcy chyba kupili ten prezent dla siebie. Mimo wszystko, bardzo się ucieszyłaś. Takie prezenty nie chodzą piechotą, nie? Pisnęłaś z radości i przytuliłaś każdego po kolei.

- To co, gramy? - zaproponowałaś.
- To jeszcze nie wszystko – powiedział Niall i wyciągnął zza pleców podłużne pudełeczko.
- No właśnie – odparł Zayn i wyciągnął sporych rozmiarów paczkę.

   Potem Liam, Harry i Lou powyjmowali zza pleców prezenty. Każdy dla ciebie. Najpierw otworzyłaś ten od Nialla. Była to złota bransoletka z dopiętą czterolistną koniczynką.

- Na szczęście – odparł.
- Dzięki, jesteś kochany – powiedziałaś i pocałowałaś go w policzek, a potem mocno przytuliłaś.

   Następny był Zayn. W jego pudle była prześliczna biała czapka z pomponem. „Idealna” - pomyślałaś i od razu wciągnęłaś ją na głowę. Oczywiście jemu też podziękowałaś pocałunkiem.
   Kolej Liama. W jego pudełeczku były bilety na noc horrorów do kina – chyba odgadł co lubisz. Biletów było sześć – oznaczało to, że pójdziecie wszyscy.
   Teraz Harry. On podarował ci taką samą bransoletkę przyjaźni jak ty mu i niebieską bluzę chupa chupsa. Jego przytuliłaś najmocniej ze wszystkich i obdarowałaś pocałunkami po całej twarzy.
   No i Lou. On kupił ci... nowe łyżwy. Nie wiedziałaś co powiedzieć, więc tylko przytuliłaś przyjaciela.

- Ojejku, jak się cieszę że was mam! - krzyknęłaś i zwołałaś ich do kolejnego grupowego uścisku.

   A ponoć te Mikołajki były nieudane, tak?

Aga ;*

5 komentarzy:

  1. Jeeeeezzzzzuuuuuu jesteś taka...... emmmmm.... utalentowana, genialna, pomysłowa, no poprostu rewelacja!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahaha Lou <3
    Boski imagin :)))
    Zakochałam się *o*
    Chupa chups heheszki
    Idę czytać dalej :D

    OdpowiedzUsuń