poniedziałek, 31 grudnia 2012

Niall. cz. 2 ♥

Druga część. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Na specjalne życzenie Angeli. Tak, pisałam to z myślą o Tobie. ♥ Trochę mi nie wyszło.. Przepraszam.
KLIK. ♥

"People say we shouldn't be togeather,
We're to young to know about forever
But I say, they don't know what they talk talk talking about..."

    Następnego dnia wstałam bardzo wcześnie. Ubrałam się, uczesałam, zjadłam śniadanie.. Byłam pełna energii, roześmiana... Chciało mi się żyć. Zadziwiające, jak wypowiedziane przez odpowiednią osobę dwa słowa mogą zmienić wszystko...
   Niall przyszedł o 7:30. Punktualnie. Na powitanie pocałował mnie w policzek. Wyszliśmy i ruszyliśmy w stronę szkoły. Gdy byliśmy już dość blisko, chłopak splótł swoje palce z moimi. Spojrzałam na to jak na nadprzyrodzone zjawisko. Nie byłam przyzwyczajona do tego typu rzeczy.
   Weszliśmy do szkoły trzymając się za ręce. Niall podszedł ze mną do szafki i poczekał aż wyjmę odpowiednie książki, a potem szybko wziął swoje i ruszył pod klasę, nadal trzymając moją dłoń w mocnym uścisku. Cała klasa rzuciła nam dziwne i trudne do rozszyfrowania spojrzenia. Niall szepnął: „Nie przejmuj się, ja cię kocham.” To jedno zdanie dodało mi otuchy. Cmoknęłam go delikatnie w policzek, a potem poszłam przywitać się z Maggie.

- No kochana, gorąco! - zawołała na powitanie i mocno mnie uściskała.
- Oj coś ty!
- No nie mów, że ci się to nie podoba! - dała mi kuksańca w żebra.
- Może i się podoba, ale żeby od razu gorąco..?
- Jesteś za mało pewna siebie i tyle! - zaśmiała się Mag i popchnęła mnie w kierunku Nialla. - No dajesz, pokaż Trishii, że on jest twój!
- Jesteś głupia – pacnęłam przyjaciółkę w głowę.

   Mimo wszystko podeszłam do Nialla, który rozmawiał właśnie z Jasonem – kapitanem drużyny futbolowej. Osobiście nie przepadałam za tym gościem. Splotłam palce z palcami Nialla po raz enty dzisiejszego dnia i rzuciłam ciepły uśmiech Jasonowi.

- O, stary, taką laskę wyrwałeś?! Piona! - krzyknął. Jacy ci faceci puści... A mówią, że kobiety to plastiki.
- Jason, chyba nie masz pojęcia co oznacza fakt, że się z kimś chodzi – powiedział Niall łapiąc się z zakłopotania za kark. - To wcale nie jest szpanowanie dziewczyną jak jakimś upolowanym zwierzątkiem. To jest coś znacznie głębszego – zaczął się rozwodzić.
- Dobra, okej... Ale ładna to ta twoja dziewczyna jest – puścił mi oczko.
- Ta, dzięki – odparłam sarkastycznie.

   Usiedliśmy na ławce. Niall podszeptywał mi śmieszne historyjki związane z różnymi osobami przechodzącymi przez szkołę. Może to dziwne, ale teraz czułam się w jego towarzystwie jakoś.. inaczej. Zaczęłam lubić to, jak się do mnie zwracał: księżniczko, skarbie, kochanie... Było w tym coś niezwykłego i dzięki temu czułam się lepsza od innych dziewczyn. Wiem, że to głupie.
   Podeszła do nas Trishia. Obrzuciła mnie nienawistnym spojrzeniem i pocałowała Nialla w policzek. Chyba na powitanie.

- Trish... Coś się stało? - spytał Nialler.
- Nie, dlaczego? - uśmiechnęła się do niego swoim wyuczonym plastikowym uśmiechem.
- Pocałowałaś mnie – wskazał na policzek.
- A co, to w dzisiejszych czasach nawet swojego chłopaka nie można pocałować? - usiadła mu na kolana. Miałam ochotę przywalić jej w twarz.
- Złaź z niego ty głupia pindo! - krzyknęłam. - On wcale nie jest twoim chłopakiem!
- Nie jest? O, Nialler, musisz zasmucić swoją koleżankę – zrobiła smutną minkę. No wiecie, taką jaką robią te plastiki na amerykańskich filmach.
- Nie wiem o czym gadasz Trish, chyba coś ci się pomieszało – chłopak zepchnął ją delikatnie ze swoich kolan.
- Ale Niall, kotku, ja cię kocham! - rozpłakała się. Tak, rozpłakała się. Myślałam, że ten moment w jej życiu nigdy nie nastąpi.
- Nie mów do mnie kotku, okej? - powiedział chłodno. - Nigdy nie byliśmy i nie będziemy razem i po prostu musisz się z tym pogodzić.
- Niall, zrozum, my jesteśmy dla siebie stworzeni! - zaczęła go przekonywać zarzucając swoimi blond włosami. - Zrobię dla ciebie wszystko co chcesz! - paplała jak desperatka. Coraz bardziej chciało mi się śmiać.
- Po prostu zostaw mnie spokoju – powiedział.
- Skoro tak mnie traktujesz, to ja potraktuję tą zdzirę – tu pokazałana mnie – tak samo.
- Nie mów tak o niej! - krzyknął. - Mam wątpliwości co do tego, kto tu jest zdzirą.
- Niall, co ci się stało? - stała tak zdezorientowana na środku korytarza. Dopiero teraz zauważyłam, że wszyscy ludzie się na nas gapią.
- Mi? Nic. Gorzej z tobą – powiedział.

   Wziął mnie za rękę i poszedł w drugą stronę. Posłał mi przepraszające spojrzenie. Na pocieszenie przytuliłam go mocno. Chyba przejął się tym całym zajściem mocniej niż ja. Chociaż to nie on był nazwany zdzirą. Przyzwyczaiłam się. Trishia mówiła tak o mnie od początku podstawówki (wtedy dziwiłam się skąd znała takie słowa). Ale Niall dopiero dzisiaj to zauważył.
   Zadzwonił długo oczekiwany dzwonek. Biologia. Usiadłam w ławce z Maggie, tak jak zawsze. Tylko na nią zawsze mogłam liczyć. Jak to się mówi? Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie.
   Niall posyłał mi całusy przez całą lekcję. Nasza nauczycielka, pani Serioso zauważyła to i powiedziała:

- Horan, lekcja to nie czas na wyznawanie miłości pannie [T.N.]!

   Chłopak oblał się rumieńcem. Ja zresztą też.

- Przepraszam, pani profesor – wydukał.

   Zauważyłam jak Trishia rzuca mu nienawistne spojrzenie. Zastanawiało mnie, jak on z nią wytrzymywał przez te wszystkie lata... Nie widział jej próżności ani podłego zachowania? Dziwne, przecież to czuć na kilometr. Postanowiłam, że muszę się go o to spytać.

   Po ostatniej lekcji, Niall stał oparty o moją szafkę i czekał aż przyjdę. Mimo, że w-f mieliśmy razem, trzeba było brać poprawkę na to, że dziewczyny ubierają się dłużej. Niall uśmiechnął się do mnie jakoś specyficznie.

- Kochanie, masz kamizelkę na drugą stronę – zaśmiał się i zdjął ze mnie jeansowe okrycie.
- Hm... - zawstydziłam się. - To chyba znaczy, że będę miała szczęście?
- Na pewno – pocałował mnie w policzek.

   Wzięłam plecak, ubrałam płaszcz i wyszłam ze szkoły, trzymając Nialla za rękę. Kiedy byłam przy nim, czułam się szczęśliwa. Tak jakby ktoś wpuścił do mojego brzucha stado motyli. Szliśmy przez pewien czas w milczeniu, aż Nialler nagle skręcił w lewo. Posłałam mu pytające spojrzenie.

- Chodź, chcę cię zabrać w takie jedno wyjątkowe miejsce – powiedział.

   Posłusznie poszłam za nim. Weszliśmy do jakiegoś parku, lasku albo zagajnika. Nie wiem co to jest. Przez chwilę błądziliśmy po krętych uliczkach, aż w końcu stanęliśmy przed ogromnym drzewem.

- Widzisz te wszystkie serduszka na pniu? - spytał Niall.

   Spojrzałam na niego i pokiwałam głową.

- To będzie nasze – odparł i wyciął scyzorykiem serce w  najbardziej widocznym miejscu. - Bo chcę być z tobą na zawsze – szepnął i delikatnie mnie pocałował. Prawie się rozpłynęłam.
- A teraz daj mi ten scyzoryk – poprosiłam.

   Ze skupieniem wydziergałam w środku serca nasze inicjały, starając się, by litery były starannie wykaligrafowane, takie jakie pisało się w pierwszej klasie podstawówki. A potem łzy wzruszenia zaczęły napływać mi do oczu. Staliśmy w milczeniu i patrzyliśmy na nasze dzieło: ogromne sece a w nim „N & [T.I]”.... Na zawsze razem.

KONIEC.

A. ♥

6 komentarzy: