poniedziałek, 21 stycznia 2013

Harreh 2. ♥

Druga część nadchodzi! :D Obiecuję, że Zayna też dodam jakoś niedługo. Na 100%. Ale do niego trzeba mieć specyficzny humor, którego nie miałam od pierwszej części. Ej, ten imagin jest mega nielogiczny. [T.I.] cały czas zmieniają się humory.. CO o tym sądzicie? Szykować 3 część?
KLIK. ♥

"He takes your hand,
I die a little, 
I watch your eyes,
And I'm in riddles,
Why can't you look at me like that?"


   Poczułam nagły ucisk w żołądku i wstałam z sofy. Harry nawet się nie ruszył, ale Niall wstał i wyszeptał mi krótkie pytanie o to co się stało. Spróbowałam zbyć go uśmiechem, ale najwidoczniej nie wyszło, bo chłopak cały czas uważnie zaglądał mi w oczy. Wypuściłam głośno powietrze i zaczęłam huśtać się na piętach.

- Poważnie, o co chodzi? - nie dawał za wygraną.
- Po prostu źle się czuję – uogólniłam swój problem. Nie chciałam żeby wiedział że chodzi o niego.
- Na pewno? Słuchaj... może podwiozę cię do domu?
- Dzięki – cmoknęłam go w policzek i mocno przytuliłam. - Bardzo chętnie.

   Niall otworzył przede mną drzwi. Wyszłam z ciepłego domu na zimne nocne powietrze. Poszłam za chłopakiem na tyły domu, gdzie – o dziwo – nie znalazłam żadnego samochodu. Przysunęłam się do niego bliżej.

- To... jedziemy? - spytałam.
- Tak, poczekaj chwilkę – przerwał mi i popatrzył się wprost przed siebie.  -  Popatrz jaki ten wieczór jest piękny. Ma w sobie coś niesamowitego, prawda? Tak jakby dzisiaj wszystko miało się zmienić.

   Zerknęłam w stronę na którą spoglądał. Nie wiedziałam tam nic oprócz drzew uginających się pod wiatrem, stosu cegieł i rozwalonego kawałka płotu. Na twarzy chłopaka wymalowane było pełne skupienie. Udzielił mi się jego dziwny nastrój. Rozglądałam się dookoła, bojąc się że może ktoś nas obserwuje i zaraz porwie.
   Nagle Niall pochylił się nade mną i złączył swoje usta z moimi. Zaparło mi dech w piersiach. Mimo wszystko odwzajemniłam pocałunek. Czułam jego palce w swoich włosach, jego usta na moich ustach, czułam jego zapach: cynamonowy, przywodzący na myśl święta, dom, rodzinę. I właśnie wtedy chłopak nagle się ode mnie odsunął. W bynajmniej nieodpowiednim momencie.

- Przepraszam – wydukał. - Nie powinienem.
- Nic się nie stało – palnęłam osłupiała.

   Nie docierało do mnie to, co przed chwilą miało miejsce. Jakiś czas zajęło mi dojście do siebie. Stałam obok niego jak wryta i wgapiałam się w jego usta; zabójczo słodkie, ponętne. Jego oczy miały w sobie taki niepowtarzalny blask... Wszystko w nim było inne, wyjątkowe.  Że też wcześniej tego nie zauważyłam.

- Nie chcę, żebyś myślał, że zrobiłeś coś złego – szepnęłam mu do ucha. - Ale jeszcze nie czas.
- Rozumiem – odpowiedział równie cicho i nawinął sobie kosmyk moich włosów  na palec. - Znamy się dopiero od niedawna.

   Uśmiechnęłam się do niego ciepło. Przytuliłam się do jego ciepłego ciała i zamknęłam oczy. Chłopak gładził moje plecy. Czułam na swojej szyi jego przyspieszony oddech.

- Tak mi przykro... Wszystko zepsułem – wymruczał zachrypniętym głosem.
- Och przestań – skarciłam go.

   Wsunęłam jedną dłoń w jego włosy, drugą pogładziłam go po policzku.

- Po prostu udajmy, że to nigdy się nie zdarzyło – odparłam smutno i poczułam jak po moim policzku spływają łzy.
- Nie chciałem żebyś płakała – odparł, a w jego oczach też je widziałam: łzy smutku, bezradności.
- Trudno. Już nic z tym nie zrobimy – powiedziałam i oderwałam się od niego.

   Wbiłam wzrok w ziemię i przez chwilę głośno oddychałam, chyba tylko po to, by sprawdzić że naprawdę to robię. Miotały mną przeróżne uczucia; naprzemiennie dobre i złe. Cieszyłam się z dzisiejszego pocałunku, ale jednocześnie było mi z tym źle. Może tak naprawdę to nie Niall a Harry mnie pociągał? Kurde, sama nie mogę się zdecydować. Nigdy wcześniej nie byłam w takiej sytuacji i czułam się z tym okropnie. Wyjdę na zdzirę, dziwkę, puszczalską, bawiącą się uczuciami innych. Nie tego chciałam. I nadal tego nie chcę.

- Niall, jedźmy już – przerwałam dręczącą nas ciszę.
- Tak, jasne – odpowiedział tak, jakby ocknął się z bardzo nierealnego snu.

   Zeszliśmy po schodach do garażu, gdzie ujrzałam cztery baaardzo wypasione samochody. A ja się łudziłam, że oni mieszkają tak jak inni.

- Który jest twój? - spytałam, chyba bardziej z grzeczności niż z ciekawości.
- A który ci się najbardziej podoba?

   Wskazałam na starej daty garbusa i z przyjemnością zauważyłam jak na twarz Nialla wstępuje triumfalny uśmiech.

- Rozumiem, że to ten.
- Jak najbardziej – mrugnął do mnie i otworzył drzwi od strony pasażera.

   „Dżentelmen” - pomyślałam i wsiadłam do środka. Robiło mi się coraz bardziej głupio, a im dłużej siedziałam z Niallem sam na sam, tym bardziej chciałam zobaczyć Harry'ego. Jestem stworzona z paradoksów. Przyzwyczaiłam się. Tylko że tym razem jakoś bardziej mi przeszkadzają.
   Nawet nie zauważyłam kiedy wyjechaliśmy z garażu na zatłoczone mimo nocnej pory ulice Londynu. W radiu leciało właśnie „Good Time”, które sprawiło, że chociaż odrobinkę się wyluzowałam. W mgnieniu oka zajechaliśmy na Marshmellow Lane, pod hotel . Wysiadłam z samochodu, a zaraz po mnie zrobił to Niall.

- Dzięki – powiedziałam z uśmiechem i przytuliłam chłopaka. - Do zobaczenia.
- Na pewno – dodał.

   Patrzyłam jak odjeżdża. Tym razem nie towarzyszył mu smutek, co bardzo mnie pokrzepiło. Był szczęśliwy. Szkoda tylko że nie wiedziałam czy słusznie. Nie cierpię ranić ludzi. A coś czuję, że dzisiejszego wieczora zraniłam dwóch, na których de facto najbardziej mi zależało. Zarąbię się. Serio. Jak mogę być taka głupia?! No jak?!

   Otworzyłam drzwi wejściowe i ruszyłam różowym hallem do swojego pokoju. Przywitało mnie wygodne łóżko. Wygląda na to, że w najbliższym czasie będzie musiało zamienić się w gąbkę, bo nie wiem ile łez wypłynie dzisiaj ze mnie. Wyjęłam z walizki ubrania i rozłożyłam je na podłodze. Następnie posegregowałam je i włożyłam do szafy. Na wierzchu zostawiłam tylko luźny T-shirt i krótkie spodenki, w które potem się przebrałam.
   Usiadłam przy pianinie i zaczęłam śpiewać jakąś smutną kołysankę, której nauczyłam się od babci. Opowiadała o królewnie, królu i paziu, mieszkających w pięknej dolinie. No niby na początku wszystko jest piękne, wesołe, ale na końcu każda postać umiera. Może właśnie dlatego tak bardzo pokochałam ten utwór? Dlatego że jest taki jak w prawdziwym życiu? Bo mówi o tym, że niby wszystko jest dobre, ale ma też swoją mroczną stronę.
   W końcu przestałam grać. Siedziałam jeszcze przez chwilę przy pianinie i rozmyślałam nad tym, co się dzisiaj działo. Z pewnością od tego wieczora moje życie nie będzie już takie samo. „Mam numer Harry'ego Stylesa” - pomyślałam. Pewnie marzyły o tym miliony nastolatek. Miliony nastolatek marzyły o pocałunku od Nialla. O zainteresowaniu chociaż jednego z tych chłopaków. Mam okropne wrażenie, że im to odebrałam.
   Przygryzłam dolną wargę, byleby tylko się nie rozpłakać. Wstałam od instrumentu i zaczęłam nerwowo krążyć po pokoju. Po jakimś czasie usłyszałam jak ktoś puka do drzwi mojego pokoju. Uchyliłam je, licząc na to, że zobaczę w nich pokojówkę. Ale jednak, po drugiej stronie, w tym zabójczym różowym hallu stał nie kto inny jak Harry Styles.

- Cześć... Wyszłaś tak nagle... - zaczął, ale przerwałam mu, mocno się do niego przytulając.
- Też się cieszę że cię widzę – zaśmiałam się.
- Ja się cieszę bardziej! Planowałaś coś na dzisiejszą noc?
- Szczerze mówiąc, to myślałam że będę spać.
- Przykro mi, że będę musiał ci w tym przeszkodzić – przybliżył się do mnie i chwycił moją dłoń.
- Tak tak, przykro ci – odparłam z uśmiechem na twarzy i usadziłam go na łóżku. - Nie wiem czy miałeś na myśli oglądanie filmów, ale ja tak.
- Hm – powiedział przygaszony i zamilkł na chwilę. - Film też może być – dodał.
- No widzisz? Idę coś znaleźć i pójdziemy na górę do pokoju filmowego.
- Tu jest pokój filmowy? A myślałem że to ja jestem dziany – roześmiał się i położył na łóżku z rękami pod głową.
- Ludzie mają różne pomysły – usprawiedliwiłam się i wygrzebałam z walizki płytkę z filmami.
- To co tam masz? - spytał chłopak. Usiadłam obok niego i zaczęłam wymieniać:
- Gdzie jest Nemo, Potwory i Spółka, Shrek I, II i III, Atlantyda, kilka horrorów.
- Wybieram Atlantydę!
- Ale to wszystko jest po polsku.
- Trudno. Nauczę się polskiego!
- Tak tak, teraz tak mówisz, ale zobaczysz, jeszcze zmienisz zdanie – stwierdziłam i położyłam się obok niego.
- Dla ciebie zrobię wszystko – powiedział. Przez chwilę nawet wydawało mi się, że mówi szczerze. - - To co w takim razie porobimy? - spytał, a w jego oczach zobaczyłam iskierkę... pożądania?
- Zrobimy coś do jedzenia i pogramy w gierkę... - stwierdziłam zadziornie.
- Och, jestem chętny.
- Miałam na myśli Monopoly – zgasiłam go, tak jak zresztą planowałam.
- Też może być – odparł zrezygnowany.

   Wstałam z łóżka i pociągnęłam chłopaka za sobą. Weszliśmy do kuchni (która też była w moim pokoju) i razem jak na komendę otworzyliśmy lodówkę. Zadecydowaliśmy, że zrobimy spaghetti. Wynajęłam Harry'ego do krojenia pomidorów, a sama zajęłam się przygotowywaniem makaronu. Po chwili w całej kuchni pachniało sosem pomidorowym i bazylią. Harry wziął trochę na palec i posmarował mi nos. Nie pozostałam mu dłużna i już po chwili jego policzki były pokryte pomidorowymi serduszkami.

- Oj, nie myśl że ujdzie ci to na sucho! - krzyknął i obsypał mnie mąką.
- Nawet tak nie pomyślałam – odparłam i obrzuciłam go cukrem, bo tylko to miałam pod ręką.
- Cukier? Będę słodki jeszcze bardziej niż jestem! - nachylił się do mnie. - A teraz proszę cię bardzo, zliż ten sos z mojego policzka.

   Przejechałam palcem po jego policzku i zebrałam cały sos. Jak gdyby nigdy nic, zajęłam się przygotowywaniem makaronu. Wałkowałam go, starając się nie patrzeć na Harry'ego, który odstawiał jakiś popaprany taniec. Ale tak jakoś mi nie wychodziło.

- Zrobiłbym coś nielegalnego – wyparował Harry.

   Zaczęłam o tym myśleć. Chciałam go skarcić, ale nagle doszło do mnie, że w sumie chciałabym znać jego plany. Tak na wszelki wypadek, no wiecie. Kurde. Zaczynam się zmieniać. Po niespełna jednym dniu.

A.♥

4 komentarze: