piątek, 25 stycznia 2013

Louis. Smutny. ♥

Taki tam, nowy imagin. U mnie właśnie zaczynają się ferie. <EXCITED> Mam nadzieję, że będę miała więcej czasu na pisanie. Tak jak obiecywałam, osoba która odgadnie kto powiedział cytat do poprzedniego imagina, będzie miała dedykację. Żelku, jesteś głupia, wystarczyło poprosić! Ale mimo wszystko, dla Ciebie, bo jesteś chyba najlepszym krytykiem jakiego kiedykolwiek miałam. <3
ZEPSUŁAM! -.-

KLIK. ♥

"Spieszmy się kochać ludzi,
Tak szybko odchodzą..."


   Miałem już zupełnie dość swojego życia. Codziennie wstawałem z myślą, jak to przyjemnie byłoby, gdybym akurat tego dnia zechciał popełnić samobójstwo. Wtedy wszystkie moje problemy po prostu by zniknęły.
   Lubiłem pić. Upijać się do nieprzytomności, tak żeby już nic nie pamiętać, żeby niczym się nie przejmować, żeby chociaż na chwilę zapomnieć o tym cholernym życiu. Każdy mój dzień był łudząco podobny do poprzedniego: rano studio, potem jakiś obiad, a wieczorem klub. Rano zazwyczaj budziłem się w zupełnie nieznanym miejscu, a obok mnie leżała jakaś ładna dziewczyna. Szczerze mówiąc, taki styl życia mi odpowiadał. Lubiłem ten stan, kiedy byłem pijany i mogłem robić co mi się żywnie podoba.
   Dzisiaj sobota. Tak jak zazwyczaj, wstałem około jedenastej, tyle że tym razem u siebie w domu. Strasznie kręciło mi się w głowie, tak bardzo, że aż nie mogłem spokojnie ustać na nogach. Ale wiedziałem, że zaraz przejdzie.
   Zszedłem do kuchni i nalałem sobie do szklanki zimnego mleka. Wypiłem jednym chaustem. Potem, chwiejnym krokiem ruszyłem do salonu. Po drodze potknąłem się o płyty porozrzucane na podłodze, potem o zawinięty dywan, aż w końcu dotarłem na kanapę. Zamknąłem oczy, żeby dać im odpocząć od światła, i przy okazji, niestety, zasnąłem.
   Obudziło mnie nerwowe pukanie do drzwi. Powlokłem się do hallu i otworzyłem przybyszowi. Okazało się, że to był Harry. Kiedy zobaczył mnie w tym stanie, to znaczy kompletnie skacowanego, skrzywił się i poklepał po ramieniu mówiąc:

- No Tomlinson, nie popisałeś się.
- Spadaj – wybełkotałem. Język nadal mi się plątał.
- Lou, nie wydziwiaj. Ogarnij się, dzisiaj lecimy do Polski, nie możesz być napruty – zniesmaczył się. - No dawaj, masz piętnaście minut na ubranie się i uczesanie.
- Co? Spadaj Styles, nigdzie nie lecę – oburzyłem się i zacząłem wypychać go za drzwi.
- Jak to nigdzie nie jedziesz?! Chyba żartujesz! Przecież zawsze chciałeś zobaczyć Polskę! Musisz być kompletnie pijany... - odparł i wtargnął do środka.
- No dobra – ustąpiłem. - Poczekaj tu na mnie.
- Nie mam zamiaru się ruszać.

   Uśmiechnąłem się do przyjaciela i poszedłem na górę, żeby trochę się ogarnąć. Przemyłem twarz zimną wodą, żeby nadać jej świeżości, kremem zamalowałem wory pod oczami, ułożyłem włosy. Ubrałem fioletowe rurki i białe polo – nic specjalnego.
   Zszedłem z powrotem na dół. Harry porządkował syf w salonie. Nie chciałem żeby robił mi za sprzątaczkę. Podszedłem do niego i wyrwałem mu z rąk płyty, które znów rozsypały się na podłodze.

- Zostaw to – powiedziałem do niego. - Jedźmy już.
- Chyba nie zostawisz swojego domu w takim stanie? - zdziwił się i zaczął zbierać śmieci leżące na dywanie.
- Mam to w dupie, jedźmy już – mruknąłem.
- Tommo, co z tobą? - spytał i uważnie się mi przyjrzał.
- Nic – zbyłem go. - Po prostu gorszy dzień.
- Gorszy dzień, mówisz? Taki jak wczoraj, przedwczoraj i jeszcze wcześniej?
- Tak Styles, tak.

   Harry wzruszył ramionami i wyszedł z domu. Za nim ruszyłem ja. Wsiedliśmy do białego Porsche Nialla i pojechaliśmy na lotnisko. Liam i Zayn już tam byli. Niall poszedł załatwiać jakieś papiery, Zayn wyszedł na papierosa, a Harry zniknął w tłumie fanek. Zostaliśmy tylko ja z Liamem. Wiedziałem, że zaraz zacznie się wykład na temat picia. Powie mi, że nie powinienem, że to tylko mnie niszczy. Słyszałem to już tysiąc razy. Ale mimo to, nie chcę przestać. A może bardziej: nie potrafię przestać.

- Louis.. - zaczął Liam, ale mu przerwałem.
- Wiem, przepraszam.
- Nie może być tak, że ciągle tylko przepraszasz i przepraszasz. Powinieneś coś  tym zrobić.
- Liam, wiem – odparłem. - To nie czas na takie rozmowy.
- Masz rację. Za niedługo wylatujemy – przytaknął.

   Zostaliśmy odprawieni, a potem wsadzeni do samolotu. Pierwsza klasa. Standard. To był jeden z niewielu plusów bycia sławnym.
   Dolecieliśmy do Polski. Wysiedliśmy. Od razu mi się tam spodobało. W hallu już czekały na nas rozwrzeszczane fanki. Zajęliśmy się więc rozdawaniem autografów i robieniem sobie zdjęć, a Paula wysłaliśmy, by odebrał nasze walizki.
   Wszystkie dziewczyny były zaskakująco śliczne. Szczególnie jedna. Była bardzo nieśmiała i nie chciała przepychać się między innymi, chociaż widać było, że bardzo by chciała z nami porozmawiać. Nie czekałem, tylko podszedłem do niej i przywitałem się.

- Cześć, jestem Lou...
- Tak, wiem – uśmiechnęła się.
- A ty?
- [T.I.] - odparła.
- Ładne – teraz to ja się uśmiechnąłem.
- Louis... dasz mi autograf?
- Autograf? - zdziwiłem się. - Ach tak, pewnie, gdzie?
- Tutaj – odparła i wskazała na mały czarny notesik w swojej prawej ręce.

   „Dla [T.I.], najwspanialszej i najładniejszej fanki pod słońcem, Lou. xx” - napisałem, a na samym dole podałem swój numer telefonu. Dziewczyna podziękowała, a potem podeszła do Harry'ego po kolejny autograf.
  
   Aż do dnia koncertu nie mogłem przestać o niej myśleć. Tak mało rozmawialiśmy, tak mało o niej wiem, a chciałbym wiedzieć dużo więcej. Postanowiłem, że znajdę ją na koncercie, choćby stała w najdalszym rzędzie.
   Zastanawiałem się, dlaczego nie zadzwoniła? Może nie miała czasu? Kto wie? Spytałem Harry'ego, czy to możliwe żeby zakochać się w kimś po zaledwie minucie rozmowy. Powiedział, że tak, ale to zdarza się bardzo rzadko i na ogół jest nietrwałe. Boże, dlaczego? Przecież ja chciałem być z tą dziewczyną do końca życia!

   Śpiewaliśmy akurat Little Things, kiedy wreszcie ją znalazłem. Stała w trzecim rzędzie od sceny, obok jakiejś piegowatej dziewczyny – pewnie jej przyjaciółki. Podczas całej piosenki patrzyłem tylko na nią.
   Tego dnia było mi cholernie niedobrze. Ale to nie z powodu wypitego alkoholu, bo nic nie piłem. Naprawdę, mogę przysiąsc na Boga. Ale po prostu czegoś się bałem.

   Po koncercie jak najszybciej zbiegłem ze sceny, byleby tylko móc ją zobaczyć. Rozglądałem się na wszystkie strony, ale niestety nigdzie nie mogłem jej znaleźć. Tak jakby wyparowała. Jakieś dziewczyny próbowały mnie zatrzymać, żeby zrobić sobie ze mną zdjęcie. Ominąłem je, a potem zacząłem biec przez ulice, gnany jakimś nieznanym uczuciem.
   Znalazłem ją. Leżała nieprzytomna na schodach do jednej z kamienic. Nie mogłem w to uwierzyć. Co się mogło stać? Przecież wyglądała na taką szczęśliwą, zdrową. Uklęknąłem nad jej ciałem i zacząłem płakać. A potem oprzytomniałem. Zadzwoniłem na pogotowie. Przyjechali już po chwili, zaskakująco szybko. Spytałem, czy mogę jechać z nimi. Pozwolili mi.

   Umarła. Nie potrafili jej uratować. Nic nie mogli zrobić. Okazało się, że miała guza mózgu. Ten dzień na zawsze zmienił moje życie. Mimo, że znałem ją tak krótko, bardzo cierpiałem. Nadal cierpię. Żałuję, że nie miałem okazji wcześniej z nią porozmawiać. Czuję, że straciłem pewną niepowtarzalną szansę.
   Doszło do mnie, że nie potrafię pogodzić się ze stratą innych. Że nie potrafię żyć rzeczywistością.Żyję w przekonaniu, że nie istnieje zło, a to wszystko przez moje ciągłe upijanie się do nieprzytomności. Postanowiłem to zmienić. „Koniec z piciem i imprezami” - powiedziałem sobie. Ciekawe tylko, czy uda mi się tego dotrzymać?
  [T.I.], musisz wiedzieć jedno: KOCHAM CIĘ.

A.♥

10 komentarzy:

  1. Jakie to urocze
    miłość od pierwszego wejrzenia ^_ ^
    Śliczne smutne ale bardzo ładne proszę więcej takich

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojejku :c imagin ci super wyszedł

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć kochana! Kocham twojego bloga i z tego powodu postanowiłam nominować cię do Liebster Blog Awards.
    Więcej informacji na moim blogu: http://onedirectioni-imaginy-directionerki.blogspot.com/
    Love,
    Mara.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cytat jest ks. Jana Twardowskiego ;) Roxi;)

    OdpowiedzUsuń
  5. świetne :) miłość od pierwszego wejrzenia<3

    OdpowiedzUsuń
  6. To było naprawdę piękne miłość! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Super <3 Zapraszam do mnie <3 http://onedirection100798.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Mogę prosić o chustkę?Bo zaraz się pobeczę!!!:'(

    OdpowiedzUsuń