niedziela, 6 stycznia 2013

Liam & a little bit Harry. ♥

Jeżuuu, nie mam weny, nie mam weny, nie mam weny, nie mam weny. Dlatego przepraszam, że to co teraz napisałam jest takie dziwne. Nie wyszło. Jutro sprawdzian z polskiego, więc nie myślałam o imaginach. Do słuchania Settle Down. ♥



" Heartache flips my world around
I'm falling down down down..."

   Oto ja. Ambitna osiemnastolatka, której niczego w życiu nie brakuje: żyje sobie w ogromnym domu w Londynie, przyjaźni się z takimi sławami jak Harry Styles, Louis Tomlinson, Niall Horan, Zayn Malik, Liam Payne... No właśnie, Payne. Zaczyna mnie strasznie wkurzać. Odkąd zerwał z Danielle, średnio co dwa, trzy dni przyprowadza do domu nową dziewczynę. Co jak co, ale tego to się po nim nie spodziewałam.
   Mam to szczęście, że go znam. Mam jego numer. Mam z nim zdjęcia. Kiedyś nawet zostawił swoją koszulkę u mnie w domu. Większość fanek chyba umarłaby ze szczęścia mając tyle co ja. One pewnie nie wyobrażają sobie, jak można na niego podnieść głos. Chyba zabiłyby mnie, gdybym opowiedziała im o dzisiejszym wieczorze.
 
   Siedziałam sobie z Harrym w jego domu. Oglądaliśmy film i napychaliśmy się chipsami, paluszkami, żelkami i innym niezdrowym jedzeniem. Nagle do środka wparował Liam. Szedł sobie korytarzem z rękami w kieszeni i pogwizdywał sobie pod nosem. Od razu wyczaiłam, że coś się kroi. Harry rzucił mi porozumiewawcze spojrzenie. 

- Co tam? - spytałam przytulając Liama na powitanie.
- Pamiętasz jak podobała mi się Amanda?
- Ta rok od ciebie młodsza dziewczyna z klasy niżej?
- Tak - pokiwał głową.
- Pewnie z nią chodzisz - zgadywał Harry.
- Nie, okazało się że ma chłopaka - odparł.
- I..? - nadal nie wiedziałam o co chodzi.
- I pomyślałem sobie, że skoro ona się nie trafiła, to spróbuję z jej przyjaciółką. Też jest niczego sobie - spojrzał w niebo i się rozmarzył. Coś się we mnie zagotowało.

   Na otrzeźwienie wymierzyłam mu policzek.

- Ty chyba oszalałeś! Debilu! Chcesz zniszczyć ich przyjaźń?! Naprawdę tego chcesz? Jak to zrobisz, to stracisz nie tylko Amandę i Jennifer, ale także mnie, bo nie mam zamiaru przyjaźnić się z takim dupkiem! - krzyczałam. - Myślisz że skoro jesteś sławny, to ci wszystko wolno? Mylisz się! Jezu, Liam, jak możesz tak robić?! - złapałam się za głowę.

   Podszedł do mnie Harry i mocno mnie przytulił. Ale nie było mi to potrzebne. Współczułam tym dwóm biednym dziewczynom. Pewnie im obu Liam kosmicznie się podoba, a on tylko bawi się ich uczuciami. Od tej strony jeszcze go nie znałam. Co mu się stało?

- [T.I.], spokojnie, przecież nic się nie dzieje... - Liam położył mi ręce na ramionach.
- Nic się nie dzieje?! - krzyknęłam zrzucając jego dłonie. - Nie widzisz co robisz? Naprawdę?! Nie wiedziałam, że jesteś takim egoistą! - szturchnęłam go palcem w klatkę piersiową i wybiegłam do swojego pokoju.

   Miałam tego wszystkiego serdecznie dość. Liam się dzisiaj nie popisał. Już chyba wolałam jak znajdował sobie dziewczyny na jedną noc w klubie niż bawił się uczuciami dwóch dziewczyn, które znałam i które były sobie bardzo bliskie. Jeśli przez to co ma zamiar zrobić zniszczy ich przyjaźń, to gorzko tego pożałuje. A ja tego dopilnuję.
   Do mojego pokoju wszedł Harry. Usiadł obok mnie na łóżku i mocno przytulił. Robił to zawsze, kiedy źle się czułam. Wwąchałam się w jego włosy, a potem wyszeptałam:

- Nie wiem co dziewczyny w nim widzą. Gdyby był kobietą, powiedziałabym, że to zdzira - odparłam. Harry się zaśmiał. - Jak się mówi na takiego faceta?
- Podrywacz?
- Nie no, musi być przecież jakieś mocniejsze określenie.
- Gwałciciel? - zaśmiał się.
- No do przesady. Niewyobrażalnietępyfacetktórybezkarnieuwodzinieletniedziewczęta?
- Taki wyraz nie istnieje kochana - jeszcze raz usłyszałam słodki śmiech Harry'ego.
- No to co? Nie uważasz, że to seksistowskie? Na dziewczyny jest tyle obraźliwych określeń: puszczalska, dziwka, zdzira, szmata, a na facetów nie ma chyba żadnego!
- Może my po prostu żadnego nie znamy?
- Może wy, faceci myślicie że jesteście bezkarni?! - znowu się wściekłam.
- Ej, mała, uspokój się - powiedział Hazza. - Wcale nie uważam że jesteśmy bezkarni. Możesz na Liama mówić że jest puszczalski, że jest dziwkiem, zdzirem, szmatem, whatever... Może nawet być ten niewyobrażalnietępyfacetktórybezkarnieuwodzinieletniedziewczęta, ale mnie nie obrażaj kochanie! - obruszył się.
- No dobra, Harry, przepraszam... - skruszyłam się. - Po prostu Liam strasznie mnie wkurzył. Nie można mu jakoś przemówić do rozumu?
- Myślę, że można, ale my nie wiemy jak. Skoro nawet twoje wrzaski nie pomogły, to nie wiem czy cokolwiek pomoże - odparł i w zamyśleniu potarł brodę.
- Naprawdę nie wiedziałam, że on taki jest - oparłam głowę na ramieniu Harry'ego. - Zachowałbyś się tak kiedykolwiek?
- Nie - odparł od razu.

   Uśmiechnęłam się. Ta chwila rozmowy sprawiła, że jakoś mi ulżyło. Po jakimś czasie usłyszeliśmy ciche pukanie do drzwi.

- Kto tam? - zawołał Hazza.
- Ja - usłyszeliśmy głos Liama.
- Nie wchodź! - krzyknęłam.
- Wejdź, ona nie wie co mówi - zaśmiał się Harry.

   I tym sposobem do środka wszedł Liam. Nie miałam ochoty na niego patrzeć, więc siedziałam na łóżku po turecku, rękami zakrywając oczy.

- [T.I.], przepraszam - zaczął, próbując zdjąć mi dłonie z twarzy.
- To nie mnie musisz przepraszać - odparłam. - Powinieneś przeprosić Amandę i Jennifer.
- Wiem wiem... Jestem głupi. Bawię się uczuciami innych. Ranię wiele osób. A najgorsze jest to, że raniąc innych ranię też ciebie, a to jest jeszcze gorsze. Nie żeby ranienie innych nie było złe, ale... Och, [T.I.], tak bardzo przepraszam! - krzyczał krztusząc się łzami.

   Niepewnie otworzyłam oczy. Zobaczyłam zapłakanego Liama na łóżku. Przytuliłam go i spytałam:

- Dlaczego to wszystko robisz?
- Próbuję zapomnieć o Danielle... - wyznał. - Tak bardzo mi jej brakuje...
- I przez to, że już z nią nie jesteś stałeś się gościem-skałą? Bez uczuć? - skrzywiłam się. - To że jej nie ma, nie znaczy że tego ciebie, którego wszyscy kochali, też nie ma.
- Ale nie rozumiesz tego... To nie ja zerwałem z nią, tylko ona ze mną.
- No wiem.
- I czuję się przez to takim wyrzutkiem... To, że inne dziewczyny się mną interesują mnie pociesza.
- Jesteś głupi - walnęłam go w ramię. - I tak ci współczuję. Zrozum, że nadal jesteś cudowny. Ale tylko wtedy, kiedy nie bawisz się uczuciami innych dziewczyn - mrugnęłam do niego.
- Przecież mówiłem, że przepraszam i że już nie będę - obruszył się.
- Wiem głuptasie - uszczypnęłam go. - Ale obiecujesz?
- Obiecuję.

A. ♥

8 komentarzy: