KLIK. ♥
Są takie dni, kiedy chcesz po prostu powiedzieć sobie "DOŚĆ!".
- Musimy uciekać – usłyszałaś głos swojego chłopaka w słuchawce.
Spanikowałaś. Szybko wpakowałaś do torby kilka najpotrzebniejszych rzeczy.
- Mamo, wychodzę! - krzyknęłaś, chwytając w rękę torbę.
- Córuś, ale uważaj na siebie, bo nie mam zamiaru zbierać twoich zwłok z ulicy – zażartowała sobie.
- Spokojnie, będę ostrożna – powiedziałaś, chociaż sama wątpiłaś w swoje słowa.
I wyszłaś. Wsiadłaś do samochodu swojego chłopaka na miejsce pasażera. Pocałowałaś Michaela i poczułaś piękący smak alkoholu na jego ustach. Nie przejęłaś się tym.
- No to co, jedziemy? - spytałaś.
Chłopak uśmiechnął się i pokiwał głową. Ruszyliście. Jechaliście przez zaśnieżone ulice południowej Anglii, byleby tylko znaleźć się gdzieś, gdzie mafia was nie dosięgnie. Twoja mama nie miała o tym bladego pojęcia. Tak bardzo bałaś się jej powiedzieć...
Z minuty na minutę zaczęłaś denerwować się coraz bardziej. Na początku wydawało ci się, że to będzie wspaniała przygoda. A teraz żałowałaś swojej decyzji.
Niebo pokrywała gruba warstwa ciemnych chmur. Drzewami bawił się wiatr, targając nimi bezlitośnie. A Michael prowadził, trzykrotnie przekraczając ograniczenie prędkości. Bałaś się. Łzy ciekły po twojej twarzy strumieniami, czułaś okropne mdłości i zawroty głowy, nie wiedziałaś co ze sobą zrobić. „Najwyżej umrę”- pomyślałaś. W sumie śmierć i tak byłaby lepsza od tego piekła które przeżywałaś.
- Daleko jeszcze?
- Niedaleko – odparł.
- Gdzie jedziemy? - spytałaś. Tyle drogi za wami, a nadal nie wiedziałaś dokąd zmierzacie.
- Zobaczysz.
- Michael, boję się – wyznałaś.
- Przestań – zgasił cię.
Zamilkłaś. Siedziałaś w ciszy, cała zapłakana. Minęliście tablicę z napisem „LONDON”. Londyn? Takie wielkie miasto? I to właśnie tu mieliście się ukrywać?
Zajechaliście pod ogromny, piękny dom.
- Czy to aby na pewno dobre miejsce do ukrycia?
- Dla ciebie tak.
O nic więcej nie pytałaś. Michael zapukał trzykrotnie do drzwi. Usłyszeliście ciche: „Już idę!”, a potem drzwi uchyliły się, ukazując bardzo przystojnego mulata o krótkich czarnych włosach, ciemnobrązowych oczach okolonych długimi rzęsami i lekkim zarostem na twarzy.
- To jest [T.I.]? - spytał, patrząc na ciebie.
Michael przytaknął i podał mu dłoń.
- Zaopiekuj się ją – poprosił i złożył ci na ustach pożegnalny pocałunek.
- A ty gdzie jedziesz? - spytałaś przez łzy.
- To nie twoja sprawa, mała – mruknął Michael.
- Chcę wiedzieć!
- Dowiesz się w swoim czasie – odparł i odjechał.
Mulat objął cię opiekuńczo ramieniem i zaprowadził do domu. W środku było tak ciepło i przyjemnie, że zaczęłaś się rozchmurzać. Wtuliłaś głowę w pierś chłopaka i wydukałaś cicho:
- Boję się o niego.
- Ja też się boję – odparł głaszcząc twoje włosy. - Ale mam nadzieję, że da radę.
Lekko pokiwałaś głową. Chłopak jeszcze mocniej cię przytulił. Zaczęłaś cicho szlochać. Nie potrafiłaś przestać. Ciepłe ciało mulata pełniło tego wieczora rolę gąbki.
- Jestem Zayn – powiedział, gdy już leżałaś w łóżku i powoli zasypiałaś.
- A więc Zayn... - zaczęłaś nieśmiało. - Czy mógłbyś dzisiaj spać ze mną?
- Boisz się? - spytał z troską.
Przytaknęłaś. Chłopak wskoczył pod kołdrę i ułożył sobie twoją głowę na torsie. Próbowałaś się uspokoić wdychając powietrze przesiąknięte jego zapachem, ale nie potrafiłaś. Za bardzo się bałaś by zasnąć. O dziwo, Zayn też nie spał. Gładził lekko twoje plecy i szeptał co chwilę, żebyś się nie bała. Po jakimś czasie zasnęłaś czujnym, niespokojnym snem.
Obudziło cię miarowe tykanie gdzieś z głębi domu. „Bomba” - pomyślałaś i zaczęłaś budzić Zayna.
- Wstawaj! W środku jest bomba, rozumiesz?! Zaraz cały dom wybuchnie!
- Och [T.I.], spokojnie, to tylko zegar.
- Zegar? - nie chciałaś wierzyć. Wsłuchałaś się w tykanie i po chwili stwierdziłaś, że to rzeczywiście tylko zegar.
„Wariuję” - pomyślałaś. Położyłaś się na łóżku i próbowałaś uspokoić oddech. Ciepła ręka Zayna wędrowała w górę i w dół po twoich plecach. Chociaż tak bardzo chciałaś, nie mogłaś ponownie zasnąć. Około piątej nad ranem wstałaś z łóżka i ubrałaś się w krótką czarną sukienkę i rajtuzy w kropki. Nie miałaś większego wyboru, wzięłaś ze sobą tylko to i gruby wełniany sweter z legginsami.
Weszłaś do kuchni i wyjęłaś z lodówki mleko. Próbowałaś nalać go do szklanki, ale ręce za bardzo ci się trzęsły. Rozlałaś. Wzięłaś ścierkę i wyczyściłaś blat. Spróbowałaś drugi raz. Gdy już się napiłaś, wróciłaś do sypialni, gdzie Zayn spokojnie sobie spał.
„Nie wiem o nim praktycznie niczego” - pomyślałaś. „A mimo tego, wiem że można mu ufać.” A potem położyłaś się do łóżka i zasnęłaś. Śnił ci się Zayn, czule całujący twoje wygłodniałe usta, zabierając w ten sposób cały strach i całe zło.
- Wstawaj królewno, musimy iść do sklepu! - obudził cię Zayn, lekko muskając ustami twój policzek.
- Mmm... zrób to jeszcze raz – odparłaś i zamknęłaś oczy.
- Co mam zrobić jeszcze raz?
- Pocałować mnie – szepnęłaś.
Poczułaś jego oddech zaraz przy swojej twarzy, a potem jego ciepłe usta przy swoich ustach. I nagle przypomniałaś sobie, że masz chłopaka.
- Przepraszam... - wydukałaś. - Bardzo przepraszam...I dziękuję.
- Cała przyjemność po mojej stronie – mrugnął do ciebie.
- Ja.. nie powinnam była cię o to prosić – zmieszałaś się.
- Ale poprosiłaś. I to chyba nam obojgu wyszło na dobre – uśmiechnął się i jeszcze raz słodko cię pocałował.
- A tak właściwie, to kim ty jesteś? - spytałaś w końcu.
- Jestem Zayn. Zayn Malik. Wiesz, piosenkarz, One Direction, X-Factor...
- Ach tak, kojarzę cię – przyjrzałaś mu się uważnie. - Tak, to na pewno ty. Jesteś do niego podobny.
- Wiem, wszyscy mi to mówią – zaśmiał się. - Widzę, że humor ci wraca.
Zaśmiałaś się i pokiwałaś głową. I wtedy zadzwonił telefon Zayna.
- Tak? - odebrał i wyszedł z pokoju.
Przez cały czas gdy rozmawiał, ty nerwowo obgryzałaś paznokcie. Po chwili wrócił. Jego twarz była nienaturalnie blada, bez wyrazu.
Spanikowałaś. Szybko wpakowałaś do torby kilka najpotrzebniejszych rzeczy.
- Mamo, wychodzę! - krzyknęłaś, chwytając w rękę torbę.
- Córuś, ale uważaj na siebie, bo nie mam zamiaru zbierać twoich zwłok z ulicy – zażartowała sobie.
- Spokojnie, będę ostrożna – powiedziałaś, chociaż sama wątpiłaś w swoje słowa.
I wyszłaś. Wsiadłaś do samochodu swojego chłopaka na miejsce pasażera. Pocałowałaś Michaela i poczułaś piękący smak alkoholu na jego ustach. Nie przejęłaś się tym.
- No to co, jedziemy? - spytałaś.
Chłopak uśmiechnął się i pokiwał głową. Ruszyliście. Jechaliście przez zaśnieżone ulice południowej Anglii, byleby tylko znaleźć się gdzieś, gdzie mafia was nie dosięgnie. Twoja mama nie miała o tym bladego pojęcia. Tak bardzo bałaś się jej powiedzieć...
Z minuty na minutę zaczęłaś denerwować się coraz bardziej. Na początku wydawało ci się, że to będzie wspaniała przygoda. A teraz żałowałaś swojej decyzji.
Niebo pokrywała gruba warstwa ciemnych chmur. Drzewami bawił się wiatr, targając nimi bezlitośnie. A Michael prowadził, trzykrotnie przekraczając ograniczenie prędkości. Bałaś się. Łzy ciekły po twojej twarzy strumieniami, czułaś okropne mdłości i zawroty głowy, nie wiedziałaś co ze sobą zrobić. „Najwyżej umrę”- pomyślałaś. W sumie śmierć i tak byłaby lepsza od tego piekła które przeżywałaś.
- Daleko jeszcze?
- Niedaleko – odparł.
- Gdzie jedziemy? - spytałaś. Tyle drogi za wami, a nadal nie wiedziałaś dokąd zmierzacie.
- Zobaczysz.
- Michael, boję się – wyznałaś.
- Przestań – zgasił cię.
Zamilkłaś. Siedziałaś w ciszy, cała zapłakana. Minęliście tablicę z napisem „LONDON”. Londyn? Takie wielkie miasto? I to właśnie tu mieliście się ukrywać?
Zajechaliście pod ogromny, piękny dom.
- Czy to aby na pewno dobre miejsce do ukrycia?
- Dla ciebie tak.
O nic więcej nie pytałaś. Michael zapukał trzykrotnie do drzwi. Usłyszeliście ciche: „Już idę!”, a potem drzwi uchyliły się, ukazując bardzo przystojnego mulata o krótkich czarnych włosach, ciemnobrązowych oczach okolonych długimi rzęsami i lekkim zarostem na twarzy.
- To jest [T.I.]? - spytał, patrząc na ciebie.
Michael przytaknął i podał mu dłoń.
- Zaopiekuj się ją – poprosił i złożył ci na ustach pożegnalny pocałunek.
- A ty gdzie jedziesz? - spytałaś przez łzy.
- To nie twoja sprawa, mała – mruknął Michael.
- Chcę wiedzieć!
- Dowiesz się w swoim czasie – odparł i odjechał.
Mulat objął cię opiekuńczo ramieniem i zaprowadził do domu. W środku było tak ciepło i przyjemnie, że zaczęłaś się rozchmurzać. Wtuliłaś głowę w pierś chłopaka i wydukałaś cicho:
- Boję się o niego.
- Ja też się boję – odparł głaszcząc twoje włosy. - Ale mam nadzieję, że da radę.
Lekko pokiwałaś głową. Chłopak jeszcze mocniej cię przytulił. Zaczęłaś cicho szlochać. Nie potrafiłaś przestać. Ciepłe ciało mulata pełniło tego wieczora rolę gąbki.
- Jestem Zayn – powiedział, gdy już leżałaś w łóżku i powoli zasypiałaś.
- A więc Zayn... - zaczęłaś nieśmiało. - Czy mógłbyś dzisiaj spać ze mną?
- Boisz się? - spytał z troską.
Przytaknęłaś. Chłopak wskoczył pod kołdrę i ułożył sobie twoją głowę na torsie. Próbowałaś się uspokoić wdychając powietrze przesiąknięte jego zapachem, ale nie potrafiłaś. Za bardzo się bałaś by zasnąć. O dziwo, Zayn też nie spał. Gładził lekko twoje plecy i szeptał co chwilę, żebyś się nie bała. Po jakimś czasie zasnęłaś czujnym, niespokojnym snem.
Obudziło cię miarowe tykanie gdzieś z głębi domu. „Bomba” - pomyślałaś i zaczęłaś budzić Zayna.
- Wstawaj! W środku jest bomba, rozumiesz?! Zaraz cały dom wybuchnie!
- Och [T.I.], spokojnie, to tylko zegar.
- Zegar? - nie chciałaś wierzyć. Wsłuchałaś się w tykanie i po chwili stwierdziłaś, że to rzeczywiście tylko zegar.
„Wariuję” - pomyślałaś. Położyłaś się na łóżku i próbowałaś uspokoić oddech. Ciepła ręka Zayna wędrowała w górę i w dół po twoich plecach. Chociaż tak bardzo chciałaś, nie mogłaś ponownie zasnąć. Około piątej nad ranem wstałaś z łóżka i ubrałaś się w krótką czarną sukienkę i rajtuzy w kropki. Nie miałaś większego wyboru, wzięłaś ze sobą tylko to i gruby wełniany sweter z legginsami.
Weszłaś do kuchni i wyjęłaś z lodówki mleko. Próbowałaś nalać go do szklanki, ale ręce za bardzo ci się trzęsły. Rozlałaś. Wzięłaś ścierkę i wyczyściłaś blat. Spróbowałaś drugi raz. Gdy już się napiłaś, wróciłaś do sypialni, gdzie Zayn spokojnie sobie spał.
„Nie wiem o nim praktycznie niczego” - pomyślałaś. „A mimo tego, wiem że można mu ufać.” A potem położyłaś się do łóżka i zasnęłaś. Śnił ci się Zayn, czule całujący twoje wygłodniałe usta, zabierając w ten sposób cały strach i całe zło.
- Wstawaj królewno, musimy iść do sklepu! - obudził cię Zayn, lekko muskając ustami twój policzek.
- Mmm... zrób to jeszcze raz – odparłaś i zamknęłaś oczy.
- Co mam zrobić jeszcze raz?
- Pocałować mnie – szepnęłaś.
Poczułaś jego oddech zaraz przy swojej twarzy, a potem jego ciepłe usta przy swoich ustach. I nagle przypomniałaś sobie, że masz chłopaka.
- Przepraszam... - wydukałaś. - Bardzo przepraszam...I dziękuję.
- Cała przyjemność po mojej stronie – mrugnął do ciebie.
- Ja.. nie powinnam była cię o to prosić – zmieszałaś się.
- Ale poprosiłaś. I to chyba nam obojgu wyszło na dobre – uśmiechnął się i jeszcze raz słodko cię pocałował.
- A tak właściwie, to kim ty jesteś? - spytałaś w końcu.
- Jestem Zayn. Zayn Malik. Wiesz, piosenkarz, One Direction, X-Factor...
- Ach tak, kojarzę cię – przyjrzałaś mu się uważnie. - Tak, to na pewno ty. Jesteś do niego podobny.
- Wiem, wszyscy mi to mówią – zaśmiał się. - Widzę, że humor ci wraca.
Zaśmiałaś się i pokiwałaś głową. I wtedy zadzwonił telefon Zayna.
- Tak? - odebrał i wyszedł z pokoju.
Przez cały czas gdy rozmawiał, ty nerwowo obgryzałaś paznokcie. Po chwili wrócił. Jego twarz była nienaturalnie blada, bez wyrazu.
- Co jest? - spytałaś.
- Zabili go – wyszeptał. - A teraz szukają ciebie...
- Zabili go – wyszeptał. - A teraz szukają ciebie...
A. ♥
A z takiej strony, to cię nei znałam ;) Chyba nie muszę się podpisywać. świetnie, zrób 2 część <3
OdpowiedzUsuńkoniecznie musisz napisać 2 cz. ! :) x
OdpowiedzUsuńPisz drugą część koniecznie!
OdpowiedzUsuńJakoś nienaturalnie kojarzy mi się z GTA, ale mimio to super imagin ^^
OdpowiedzUsuńPiszesz super imaginy zrób drugą część ;***
OdpowiedzUsuń