czwartek, 27 grudnia 2012

Niall. cz. 1. ♥

Wiem, że Nialler chodził do szkoły dla chłopców, ale inna koncepcja po prostu mi nie pasowała. Taki tam, normalny jak każdy inny. Koniecznie włączcie sobie jedną z tych dwóch piosenek: Truly, Madly, Deeply lub Irresistible . ♥ WESOŁYCH POŚWIĄT! :*
___________________________________________________

 
But baby if you say you want me to stay,
stay for the night
I'll change my mind.”

 
    Niall przywitał mnie krótkim uśmiechem. Musnął delikatnie opuszkami palców moje długie kręcone włosy. Nic nie mówił. Po prostu wykonał te parę gestów i poszedł dalej, do swoich kolegów. A ja zostałam sama.
    Potrząsnęłam głową, żeby włosy jakoś się ułożyły, a potem poszłam do szafki. Wyjęłam z niej książki na trzy pierwsze lekcje i ruszyłam korytarzem w stronę klasy 212. Po drodze spotkałam moją najlepszą przyjaciółkę Maggie. Jak zwykle przytuliłam ją na powitanie, a potem zaczęłam opowiadać jej o różnych głupotach.
    Nialler już stał pod klasą i rozmawiał z moją zmorą – Trishią. Ja nie lubiłam jej, ona nie lubiła mnie, ale jedna rzecz nas łączyła: obie przyjaźniłyśmy się z Niallem. On chyba nie zdawał sobie sprawy z relacji pomiędzy mną a panną T., bo zawsze próbował zapraszać nas do siebie we dwójkę. Jedna z nas miała zawsze na tyle taktu, żeby odmówić.
    Trishia posłała mi szyderczy uśmiech. Odwzajemniłam jej się tym samym, a potem zagłębiłam się w rozmowie z Maggie. Zadzwonił dzwonek. Cała trzydziestka osób z II c wbiegła do pracowni artystycznej. Wszyscy zajęliśmy swoje miejsca przy sztalugach. Po mojej lewej siedział Niall, a za mną swoje stanowisko miała Maggie.

 - Dzisiaj będziemy malować w parach – oznajmiła nauczycielka. - Dobierzcie sobie osobę, którą dobrze znacie i bardzo lubicie, bo inaczej będzie wam ciężko się dogadać. No, macie dwie minuty i ani sekundy dłużej.

Uśmiechnęłam się do Nialla, próbując powiedzieć mu przez to, że chcę być w parze z nim. Sygnał rozszyfrował dobrze, ale podał złą, bardzo złą odpowiedź.

- Przepraszam [T.I.], obiecałem Trishii że będę z nią malował.
- Ym.. jasne.. nie ma sprawy – wydukałam.
- Nie martw się, masz mnie! – uśmiechnęła się do mnie Maggie. - Nie przejmuj się tą starą jędzą – dodała szeptem gdy już stała ze mną przy sztaludze.
- Czy ktoś powiedział, że ja się nią przejmuję? - prychnęłam. W głębi duszy się przejmowałam.

Pani Parker podała nam temat pracy: Jesienna miłość. Gdy tylko usłyszałyśmy to hasło, od razu wiedziałyśmy co chcemy namalować. Fajnie to jest mieć z kimś jeden mózg na spółkę.. Po jednej z dwóch godzin zajęć artystycznych miałyśmy już dokładny zarys tego, co chciałyśmy stworzyć: dwójkę szaleńczo zakochanych ludzie leżących na usłanej kolorowymi liśćmi polanie.
Nauczycielka podeszła nas od tyłu i przez chwilę uważnie spoglądała na naszą pracę, a potem z satysfakcją pokiwała głową.

- Ślicznie – wyszeptała. - Od razu na to wpadłyście?
- Tak – odpowiedziałyśmy razem.
- Hm – zastanowiła się nauczycielka. - To będzie praca na szóstkę.

Obie oblałyśmy się rumieńcem, wydukałyśmy ciche „dziękujemy” i zabrałyśmy się do dalszej pracy. Gdy już skończyłyśmy, miałyśmy ręce całe umazane farbą, różnokolorowe plamy na policzkach i niebieskie końcówki włosów. No i wpisane do dziennika szóstki. Wychodząc spojrzałyśmy na pracę Nialla i Trishii. Jedna połowa była blada i delikatna, druga ciemna, dająca po oczach. Przedstawiała idących przez park ludzi: chłopaka i dziewczynę, trzymających się za ręce. Chłopak był ubrany dość staromodnie, dziewczyna nowocześnie. Wszystko się ze sobą kłóciło, ale, trzeba było przyznać, stanowiło ciekawą całość.
Poszłyśmy do łazienki umyć ręce i twarz. W środku przed lustrem stała Trishia i poprawiała makijaż. Posłała mi ten swój śnieżnobiały szyderczy uśmiech i patrzyła na mnie i Maggie z wyższością. Ta dziewczyna tak strasznie mnie wkurzała, że czasem miałam ochotę przyrąbać jej siekierką w głowę. Ale skończmy z tymi zapędami terrorystycznymi.
Reszta lekcji minęła bardzo miło. Nie licząc tego, że Nialler prawie się do mnie nie odzywał: tak bardzo był zaabsorbowany Trishią. Po ostatniej lekcji – muzyce, poprosił mnie, żebym na niego zaczekała. Potem wytłumaczył mi o co chodzi. Razem z Niallem podeszliśmy do naszej pani profesor, żeby spytać się o jakiś tam rodzaj strun do gitary. Chłopak chwilę rozmawiał z nauczycielką, a potem pociągnął mnie za rękę do najbardziej opuszczonego miejsca w szkole – garderoby dla osób z kółka teatralnego.

- [T.I.], nie wiem co mam zrobić – zaczął, głośno wypuszczając powietrze z płuc.
- Ale o co chodzi? - spytałam szorstko.
- Zakochałem się i nie wiem jak jej to powiedzieć – powiedział. Od razu pomyślałam o Trishii.
- Hm, pomyślmy – udałam że się zastanawiam. - Trishia, twoje nogi przyprawiają mnie o dreszcze, co jeszcze? Aha, kocham cię nad życie! Zostań moją dziewczyną! - wykrzyczałam i zalałam się łzami.
- Trishia?! Ja się w niej nie zakochałem!
- Jak nie w niej to w kim?! - warknęłam.
- W tobie [T.I.], w tobie!

I wtedy świat się zatrzymał. Cały czas odtwarzałam w myślach jego słowa. „W tobie...” Stałam nieruchomo jak posąg i patrzyłam w jego cudowne niebieskie oczy.

- We mnie... Niall Horan się we mnie zakochał – wypowiedziałam te słowa jak zaklęta.
- Tak, w tobie – uśmiechnął się. - W twoim uśmiechu, w twoich oczach, w twoim głosie, w twoim „ja” - powiedział i czule mnie pocałował.
- Ja też się w tobie zakochałam – odparłam.

Chłopak starł łzy z mojego policzka i czule go pocałował. Pod jego dotykiem topniałam jak masło na ogniu. Dobra, to chyba nie najlepsze porównanie. Poczułam jego usta na swoim czole, potem na nosie, a potem przy uchu. Dobiegł do mnie jego cichy szept: „Trishia nie dorasta ci do pięt kochanie...”

A.

4 komentarze: